Pierwsze turnieje, w których uczestniczył PTPS w niepełnym składzie, nie można było zaliczyć do udanych. Zwłaszcza wyprawa do Dąbrowy Górniczej, gdzie pilanki zdołały ugrać zaledwie jednego seta, zajmując ostatnie miejsce. Zmiana stylu gry nastąpiła po zakończonych Mistrzostwach Europy. Po nich to do zespołu dołączyły trzy zawodniczki: Paulina Maj, Klaudia Kaczorowska oraz Belgijka Marta Szczygielska.
Efekty stały się niemal od razu widoczne, gdyż pilanki wygrały w przeciągu ostatnich dwóch tygodni pięć z sześciu spotkań, co pozwoliło im najpierw triumfować na turnieju w Jarocinie, a następnie wywalczyć drugie miejsce w miniony weekend w Pile.
- To jeszcze nie jest liga, więc pomimo że do jej początku już niespełna tydzień nie wyciągałbym jakiś daleko idących wniosków po tych turniejach - tak w skrócie oceniał swój zespół Wojciech Lalek.
Najważniejszą sprawą dla szkoleniowca PTPS-u jest obecnie odpowiednie wprowadzenie do zespołu tych zawodniczek, które większość przygotowań do sezonu spędziły z reprezentacjami swojego kraju.
- Nie mamy jeszcze rozpoznanych naszych nowych-starych zawodniczek, czyli Pauliny Maj, Klaudii Kaczorowskiej i Marty Szczygielskiej. Te dziewczyny są z nami dopiero drugi tydzień. Potrzeba zatem mądrego podejścia do nich, bo są one po innym cyklu przygotowań. Oprócz tego, że prawie każda z nich grała mało, to jeszcze trenowały inaczej niż mój zespół. Nie można zatem przyspieszać ich wejścia do cyklu treningowego - tłumaczył pilski trener.
Turniej poza swoim oczywistym celem jakim było zgrywanie zespołu spełnił też nie mniej ważną rolę. - Oczywiście jest jeszcze trochę do poprawienia w naszej grze. Były jednak także pozytywne aspekty. Przede wszystkim ten turniej był ważny dla mnie, dał mi bardzo dużo materiału do treningu. Dzięki niemu będę mógł pokazać dziewczynom ich niedociągnięcia na boisku, co może zaowocować ich wyeliminowaniem. Najważniejsze, że wiemy jaki element gry zawodzi w danym momencie. - dodał na zakończenie Wojciech Lalek.