Przez ostatnie miesiące o Malwinie Smarzek było cicho. Polska atakująca zniknęła po aferze związanej z jej stanowiskiem odnośnie gry w Rosji. W ubiegłym roku znalazła się na pierwotnej liście powołanych zawodniczek do reprezentacji, lecz na zgrupowaniu się nie zjawiła.
26-latka w programie "W cieniu sportu" zdradziła, że zachorowała na depresję. Z tego powodu nie była gotowa na grę w kadrze Stefano Lavariniego, szczególnie podczas Ligi Narodów, która miała być kluczem do ewentualnych występów w kolejnych meczach.
W tym sezonie Smarzek ponownie otrzymała powołanie od włoskiego szkoleniowca i tym razem pojawiła się na obozie przygotowawczym w Szczyrku. Po kilku dniach treningów wiadomo już jednak, że nie zobaczymy jej podczas rozgrywek w Lidze Narodów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
- Przede mną indywidualna praca. Dołączę do zespołu po Lidze Narodów. Jeżeli trener uzna, że moja forma jest wystarczająca, to znajdę się w składzie na mistrzostwa Europy. Ze swojej strony mogę obiecać, że dam z siebie wszystko, by pomóc reprezentacji - przyznała w rozmowie z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej.
Sprawę skomentował również trener Lavarini. - Malwina jeszcze nie jest gotowa do gry i rywalizacji. Będziemy kontrolować postęp jej prac i ponownie spotkamy się po Lidze Narodów. Jeśli będzie w odpowiedniej formie, dostanie szansę na to, byśmy wzięli ją pod uwagę w przygotowaniach do mistrzostw Europy - zapewnił szkoleniowiec biało-czerwonej drużyny.
Czytaj także:
Klub Tauron Ligi ma nowego trenera
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)