Przed sobotnim spotkaniem, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle miała na koncie dwa zwycięstwa w Lidze Mistrzów z rzędu i perspektywę kolejnej obrony tytułu. Jednak od 2019 roku nie występowała w Klubowych Mistrzostwach Świata.
W tym roku kędzierzynianie po raz trzeci z rzędu nie mieli sobie równych w LM. Od razu po triumfie pojawiły się pytania, czy tym razem ZAKSA powalczy w KMŚ. W końcu na początku lutego informowaliśmy, że w dwóch najbliższych sezonach rywalizacja zagości... w Indiach.
- Nie pojedziemy na KMŚ. Tym bardziej że odbywają się w Indiach, co znów wiązałoby się z długą podróżą w środku sezonu - przyznał prezes ZAKSY Piotr Szpaczek, czym uciął wszelkie spekulacje w tym temacie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Jak się okazało, była jednak możliwość, by najlepsza drużyna w Europie przystąpiła do rywalizacji w Klubowych Mistrzostwach Świata. Prezes kędzierzynian zdradził, że chciał, aby impreza odbyła się w naszym kraju.
Oczywiście turniej miałby odbyć się w Gliwicach bądź Katowicach, gdzie przeżyliśmy już sporo wielkich siatkarskich imprez. FIVB wolało jednak postawić na kraj, który w siatkówce jest praktycznie anonimowy.
To sprawiło, że po raz kolejny nie będzie szansy na to, by ZAKSA powalczyła o pierwszy w historii tytuł w KMŚ. W końcu biorąc pod uwagę kalendarz naszej PlusLigi, taki wyjazd jest praktycznie niemożliwy do zrealizowania.
Przez trzy ostatnie lata Klubowe Mistrzostwa Świata odbywały się w Brazylii. Ostatnim razem najlepsza w tych rozgrywkach okazała się Sir Safety Susa Perugia, w której występują Kamil Semeniuk (były siatkarz ZAKSY) i Wilfredo Leon.