Jest w Japonii i wsiadł do złego wagonu. Podeszła do niego kobieta

- Motto drużyny wymyśliłem bardzo szybko. Brzmi: szczęście sprzyja odważnym. Mam nadzieję, że cały mój wyjazd do Japonii będę mógł opatrzyć tym hasłem - mówi Michał Mieszko Gogol, od niedawna trener japońskiego zespół JTEKT Stings Kariya.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Michał Gogol WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Gogol
Zmagania z inną kulturą

- Jestem tu trzy tygodnie i codziennie uczę się czegoś nowego o japońskiej kulturze. Na przykład kilka dni temu jechałem metrem. Wsiadłem do wagonu, przejechałem może dwie stacje, wtedy podeszła do mnie pewna pani. Bardzo uprzejmie poinformowała mnie po angielsku, że muszę zmienić wagon, ponieważ ten jest przeznaczony tylko dla kobiet. Dopiero wtedy zorientowałem się, że wokół mnie faktycznie są same kobiety. Grzecznie przeprosiłem i przesiadłem się do zwykłego wagonu - opowiada Gogol.

Poza wagonami, którymi mogą podróżować tylko kobiety, polski trener poznał w ostatnim czasie z bliska również kilka innych rzeczy wyróżniających japońską kulturę i społeczeństwo.

Przyzwyczaja się, że przed wejściem do hali treningowej zmienia buty na klapki lub kapcie. I do widoku części swoich zawodników w białych koszulach z kołnierzykiem - siatkarzy, którzy łączą grę w klubie z pracą dla korporacji, w ciągu dnia często najpierw spotyka właśnie w takim stroju, a dopiero kilka godzin później widzi ich ubranych na sportowo.

W czasie swojej trenerskiej kariery Gogol przyjeżdżał do Japonii wiele razy jako członek sztabu reprezentacji Polski. Były to jednak maksymalnie kilkutygodniowe wizyty. Teraz przyjechał na dużo dłużej i w innej roli - jako trener JTEKT Stings, klubu z najwyższej japońskiej klasy rozgrywkowej, V. League. Ma status rezydenta. Wkrótce dołączy do niego rodzina - żona i dwóch synów.

- Będąc tu sam dużo lepiej widzę wszystkie te różnice kulturowe niż wtedy, kiedy byłem w Japonii na przykład z reprezentacją Polski. Myślę jednak, że po tych trzech tygodniach już całkiem nieźle się "ogarniam". Pamiętam, żeby na powitanie nie wyciągać ręki, tylko się ukłonić, żeby przed halą zdjąć buty, wiem już do których wagonów metra nie wsiadać. Nauczyłem się nawet jeść jajecznicę pałeczkami, co jeszcze niedawno wydawało mi się nie do zrobienia - śmieje się 38-letni trener, który równolegle z pracą w klubie z Kariyi będzie selekcjonerem reprezentacji Łotwy.

Telefon od ambasadora

- I jeszcze jedna rzecz, która nigdy wcześniej mi się nie przydarzyła. Zadzwonił do mnie ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Japonii, pan Paweł Milewski! - zdradza drugi trener siatkarskiej kadry Polski w latach 2018-2021.

- Powiedział fajne zdanie: że ambasada w Tokio nie jest jego domem, a domem wszystkich Polaków w Japonii i zawsze możemy liczyć na jej pomoc. Zaskakujący, ale bardzo miły gest. Doceniam go i jestem wdzięczny, że pan ambasador się mną zainteresował. Poczułem się zaopiekowany - dodaje.

Dokładnie go prześwietlili

Wiadomość o zatrudnieniu Gogola przez klubu z V. League była sporym zaskoczeniem, bo choć polska siatkówka jest potęgą zarówno na arenie reprezentacyjnej, jak i klubowej, to pozycja polskich trenerów jest w siatkarskim świecie słaba. Trudno jest się im przebić nawet do czołowych zespołów PlusLigi, a co dopiero do drużyn z dobrych i bogatych lig zagranicznych. Japonia do takich lig należy. Przez siedem lat gwiazdą V. League był były kapitan Biało-Czerwonych Michał Kubiak (w barwach Panasonic Panthers), a jej aktualnym mistrzem jest obecny kapitan naszej drużyny narodowej Bartosz Kurek (z Wolfdogs Nagoja).

W rozmowie z WP SportoweFakty Gogol przyznaje, że kiedy przedstawiciele JTEKT Stings zadzwonili do niego z propozycją, było to dla niego dużym szokiem. Sam do końca nie wie, dlaczego zwrócili na niego uwagę i czy któryś z jego przyjaciół ze świata siatkówki miał w tym swój udział.

Już po przylocie do Japonii dowiedział się od prezesa klubu Yojiego Hayano, że został bardzo dokładnie "prześwietlony" i wydał się szefostwu JTEKT odpowiednią osobą do poprowadzenia zespołu "żądeł". - Okazało się, że oglądali wszystkie mecze kadry Łotwy w Srebrnej Lidze Europejskiej CEV, którą wygraliśmy. Dla mnie to był hit. Śmiałem się, że w Japonii obserwowało te spotkania więcej osób, niż w Polsce - mówi.

Michał Mieszko Gogol jako selekcjoner reprezentacji Łotwy wygrał w tym sezonie Srebrną Ligę Europejską CEV (fot. CEV.eu) Michał Mieszko Gogol jako selekcjoner reprezentacji Łotwy wygrał w tym sezonie Srebrną Ligę Europejską CEV (fot. CEV.eu)

Kaizen w siatkarskiej odsłonie

Polski selekcjoner kadry Łotwy uważa, że jego japońska drużyna jest na podobnym etapie, co łotewski zespół w momencie, w którym obejmował go półtora roku temu - w fazie przebudowy. Po ostatnim sezonie do Panasonic Panthers odszedł gwiazdor drużyny i całej japońskiej siatkówki, pierwszy atakujący drużyny narodowej Yuji Nishida, do Tokio Great Bears przeniósł się przyjmujący Masahiro Yanagida. - Sezon 2023/2024 będzie dla nas nowym otwarciem - zaznacza Gogol.

Zespół, który objął, będzie zbudowany wokół dwóch doświadczonych graczy - przyjmującego Tine Urnauta, kapitana reprezentacji Słowenii, oraz pierwszego rozgrywającego reprezentacji Japonii Masahiro Sekity. Tyle tylko, że aż do startu sezonu polski trener nie będzie mógł układać gry wokół nich - obaj dołączą do zespołu na samym finiszu przygotowań do rozgrywek V.League.

- 8 października skończą turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich z udziałem reprezentacji Słowenii i Japonii, który szczęśliwie odbędzie się w Tokio, a już 14 października zagrają pierwszy mecz ligowy - tłumaczy Gogol. - Pozostali gracze pierwszej szóstki będą bardzo młodzi. Przed nimi sporo nauki i mam nadzieję, że nie zapłacą za dużo frycowego.

Przebudowa drużyny "Żądeł" będzie czasochłonnym zajęciem, ale polski trener ma ten komfort, że władze klubu zdają sobie z tego sprawę. - Im zależy przede wszystkim na indywidualnym rozwoju zawodników. Chcą, żeby poprzez cierpliwą pracę, krok po kroku, stawali się coraz lepsi. Jest taka japońska filozofia biznesowa, kaizen. Chodzi w niej o to, by nieustannie się doskonalić, żeby wszyscy zaangażowani w projekt każdego kolejnego dnia starali się być trochę lepsi, niż byli dzień wcześniej. My będziemy w naszej pracy stosować tę filozofię.

Poznaje japońskie metody

W swoich pierwszych dniach pracy z drużyną ze 150-tysięcznego miasta Kariya Gogol postanowił być głównie obserwatorem. Japońskiemu stylowi pracy z siatkarzami przyglądał się z dużym zainteresowaniem.

- Trenuje się tu inaczej niż w Europie. Zajęcia są bardzo intensywne, bazują na dużej liczbie powtórzeń ćwiczonych elementów. Zaciekawiło mnie to, że zwykłe rozgrzewkowe odbicia w parach występują tutaj w kilku wariantach i codziennie wykonuje się je w innej formie. Bardzo interesujące są treningi tych elementów, z których Japończycy słyną w siatkarskim świecie - obrony i asekuracji.

W czasie tych obserwacji zobaczył również sprzęt treningowy, z którym nie spotkał się w Polsce. Maszynę serwisową z trzema rolkami do wystrzeliwania piłek i niebieską piłkę Mikasa, mniejszą od żółtej, ale o tej samej wadze, której używa się do doskonalenia przyjęcia. - Cieszę się, że mogę poznać japońskie metody od podszewki. Jest to dla mnie rozwijające - podkreśla.

Kluczowe zwroty już zna

Z zawodnikami, swoim sztabem szkoleniowym oraz z pracownikami klubu Polak porozumiewa się za pośrednictwem tłumaczki. - Pani, która pełni tę rolę, jest Estonką. Jej pomoc jest nieoceniona. Rozumie zarówno kulturę japońską, jak i wschodnioeuropejska. Bardzo pomaga mi zrozumieć tę pierwszą.

Żeby usprawnić swoją komunikację z zespołem, były asystent Vitala Heynena zaczął naukę japońskiego. - Z szacunku dla kraju, w którym pracuję, dla tutejszej kultury, do ludzi, postaram się nauczyć jak najwięcej. Jednak japoński jest trudny, nie spodziewam się, żebym doszedł do poziomu swobodnego porozumiewania się w tym języku. Ale kluczowe siatkarskie słownictwo chcę poznać jak najszybciej, żeby na treningach czy meczach nie tracić czasu na tłumaczenie czegoś, co sam mogę szybko przekazać. 20-30 takich zwrotów już się nauczyłem. Praca z reprezentacją Łotwy nauczyła mnie, że znajomość pewnych sformułowań z siatkarskiego słownika w języku zawodników znacząco usprawnia komunikację między trenerem, a drużyną.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda tenisa pokazała się bez makijażu. I jak?

Polska jest dla nich wzorem

Gdy 23 lipca reprezentacja Polski złoty, a japońska drużyna narodowa brązowy medal Ligi Narodów siatkarzy 2023, Gogol był już w Japonii. Odebrał od osób związanych z klubem sporo gratulacji, sam też gratulował Japończykom ich sukcesu.

- My jako siatkarskie środowisko chyba bardziej spodziewaliśmy się tego triumfu, niż oni swojego brązu. Klub żył meczami drużyny trenera Philippe'a Blaina. Wszyscy byli bardzo zbudowani jej sukcesem. Myślę, że to osiągnięcie podziała mobilizująco na japońskich siatkarzy. Gracze V. League doskonale widzą, jaką ekipę stworzył francuski trener i wszyscy chcą do tej ekipy trafić.

A jaki wizerunek ma wśród japońskich współpracowników Gogola polska siatkówka? - Bardzo ją doceniają i w wielu aspektach stawiają za wzór. Pytają mnie na przykład, co takiego zrobiliśmy, że wychowaliśmy tylu świetnych siatkarzy. Widzą, że mamy tak liczną grupę graczy na światowym poziomie, że w Lidze Narodów moglibyśmy wystawić dwa mocne zespoły. Polscy zawodnicy są dla nich gwiazdami. Mam w drużynie utalentowanego środkowego, który jest w kręgu zainteresowań sztabu reprezentacji. Kiedy spytałem go o siatkarski wzór, powiedział: Mateusz Bieniek. Widzę, że próbuje naśladować jego sposób zagrywania. Cóż, takie nastały czasy, że polska wyznacza w siatkówce trendy.

Szczęście sprzyja odważnym

O ludziach pracujących w JTEKT Stings Gogol mówi: pracowici, profesjonalni, oddani. Może i mają długi łańcuch dowodzenia i dużo procedur, ale działają szybko i sprawnie. A siatkarze? W pracy z nimi polski trener będzie musiał się zmierzyć z głęboko zakorzenionym w japońskiej kulturze ogromnym szacunkiem do przełożonego.

- Będę musiał popracować nad tym, żeby drużyna była w stanie funkcjonować niezależnie. Postaram się wzmocnić w nich umiejętność samodzielnego podejmowania decyzji na boisku i uwolnić ich kreatywność.

- To będzie wyzwanie, ale chcę się z nim zmierzyć - dodaje. - Tu w Japonii jest taka tradycja, że trener wymyśla motto dla drużyny. Ja wymyśliłem je bardzo szybko. Brzmi ono: Szczęście sprzyja odważnym. Wierzę, że tak jest. I mam nadzieję, że cały mój wyjazd do Japonii będzie mógł zostać opatrzony tym hasłem.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Polacy nie mają równych na Uniwersjadzie. "Medal inny niż złoty będzie rozczarowaniem"
Trudne testy dla Polek. "Gigantyczna wartość"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×