Mecze są rozgrywane w naszym kraju. W pierwszym z nich Polska zwyciężyła 3:1, a gdyby konfrontacja zakończyła się zgodnie ze standardowymi zasadami, byłoby 3:0. Turcja postawiła na swoim tylko w czwartym, dodatkowym secie. Z kolei w piątek Biało-Czerwone zostały pokonane 2:3 po nierównym występie.
- Gra z Turcją to gigantyczna wartość. Przed mistrzostwami Europy to okazja do ostatnich szlifów i złapania rozpędu. Testujemy jeszcze taktykę i personalne warianty, ale już te mecze pozwalają nam spajać to wszystko - mówi środkowa Aleksandra Gryka w rozmowie z Polsatem Sport.
Turcja w lipcu cieszyła się z wyczekiwanego triumfu na arenie międzynarodowej, ponieważ okazała się najlepsza w Lidze Narodów Kobiet. W tej samej edycji, w której Polska zajęła najwyższe w historii, trzecie miejsce. W rozgrywkach nie było lepszego zespołu z Europy niż Turcja i Polska.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
- Turcja jest mocna w ataku i to w kontrach, i to na wysokiej piłce. W pierwszym meczu udało nam się fajnie przytrzymać przeciwniczki na pierwszej piłce. Siła ognia jest jednak spora. Turcja to kompletny zespół z poukładanym systemem blok-obrona, także naprawdę trzeba szukać punktów gdzie się da. Szukać słabszych punktów, których jest mało - opowiada Aleksandra Gryka.
Środkowa jest jedną z siatkarek, które powróciły do reprezentacji Polski między Ligą Narodów Kobiet a mistrzostwami Europy.
- Czułam się trochę, jakbym debiutowała. Nie jest to takie proste wrócić do kadry po długiej przerwie i grać mecze na wysokim poziomie, a takie są sparingi z Turcją. Poukładany sposób pracy i dobra atmosfera ułatwiły mi wejście. Oczywiście jest dużo rzeczy do poprawienia, ale czuję się fajnie - zaznaczyła kadrowiczka Stefano Lavariniego.
Czytaj także: Puchar CEV kobiet został wzięty szturmem. Godzina gry w meczu finałowym
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)