"W pół godziny przybywało po metr wody". Katastrofa zabrała im wszystko

Zdjęcie okładkowe artykułu: Archiwum prywatne / Ana Oblak/Volleyball Federation of Slovenia/Youtube / Na zdjęciu: Domy zniszczone powodzią w Słowenii oraz Saso Stalekar
Archiwum prywatne / Ana Oblak/Volleyball Federation of Slovenia/Youtube / Na zdjęciu: Domy zniszczone powodzią w Słowenii oraz Saso Stalekar
zdjęcie autora artykułu

- Część ludzi zniknęła, nie wiedzieliśmy, gdzie są - opowiada nam Ana Oblak. Tysiące Słoweńców przeżywają dramat z powodu najtragiczniejszej katastrofy w historii. Świat siatkówki postanowił się zaangażować. I państwo mogą pomóc ofiarom.

W tym artykule dowiesz się o:

- Woda przyszła błyskawicznie. Mój wujek został uwięziony na pierwszym piętrze w domu. Ma do tego chorobę serca. Cały parter miał zalany, nie był w stanie uciec, bo to wszystko działo się tak szybko. Na szczęście uratowali go strażacy. Moją babcię także wyciągnięto, woda miała ponad metr wysokości - mówi nam asystent trenera siatkarskiej kadry Słowenii Zoran Kedacic.

Był początek miesiąca. Słoweńcy cieszą się pięknym latem. Nie przypuszczają, że od 4 sierpnia ich kraj nawiedzi katastrofa. Największa w historii tego małego, dwumilionowego kraju.

- Tempo było takie, że w pół godziny przybywało po metr wody. Ludzie uciekali łódkami, siedzieli na dachach, chronili się na drzewach - opowiada WP SportoweFakty pracująca w słoweńskim związku siatkarskim Ana Oblak.

- Około 200 domów tylko w mojej okolicy zostało kompletnie zniszczonych. Moi przyjaciele stracili cały dobytek - przyznaje reprezentant Słowenii Saso Stalekar.

To szczęście, że ofiar śmiertelnych jest tak mało. Zginęło "tylko" sześć osób. Dziesiątki tysięcy jednak straciły dorobek całego życia, zostali bez dachu nad głową. Obraz zniszczeń pokazują zdjęcia. Obrazki przypominają pamiętną, polską powódź z 1997 roku, która zniszczyła Wrocław i okolice.

LINK DO STRONY Z DANYMI DO PRZELEWU (ANGIELSKI) (POLSKIE INSTRUKCJE NA KOŃCU ARTYKUŁU)

- Rzeki oszalały, wyszły z koryta, niszczyły wszystko, co napotkały na swojej drodze. Część ludzi zniknęła, nie wiedzieliśmy, gdzie są - opisuje nam Oblak, której głos wciąż drży, mimo że rozmawiamy ponad dwa tygodnie od katastrofy.

Szokujący objazd po kraju

Gdy tragiczna katastrofa uderza w Słowenię, reprezentacja mężczyzn przygotowuje się do mistrzostw Europy. W Mariborze miała grać mecz towarzyski. Ale na razie siatkarze oraz sztab ruszyli z pomocą.

Kupują najpotrzebniejsze rzeczy. Kedacic wraz z kierownikiem drużyny Alenem Djordjeviciem ruszają w objazd po zalanych regionach Słowenii. W jeden dzień robią po kilkaset kilometrów.

- Nie mogę ci nawet opisać, jak źle było w niektórych miejscach. Ludzie muszą zaczynać życie od zera, kompletnie od zera - opowiada nam asystent trenera reprezentacji Słowenii.

Według premiera kraju, Roberta Goloba, straty wynoszą ponad 500 milionów euro (ponad 2 miliardy złotych - przyp. red). Dziesiątki tysięcy ludzi ma całkowicie zniszczone domy i z dnia na dzień zostało bez dachu nad głową.

- Pojechaliśmy do tych regionów, do których się dało, bo część dróg została zniszczona. Kupowaliśmy łopaty, pieluchy, wodę, puszkowane jedzenie. W niektórych miejscach do dziś nie ma pitnej wody - przyznaje nam asystent trenera.

Na powodzi także ucierpiała jego rodzina, babcia oraz wujek. Błyskawicznie wzbierająca woda zniszczyła znaczne części domów.

- W regionie Saleska, skąd pochodzę, było najgorzej. Regiony Savinjska i Koroska też zostały dotknięte. W obu tych częściach mam rodzinę, wujków, babcię. Jej dom został bardzo poszkodowany - tłumaczy nam Kedacic.

- Pomogłem wujkowi odbudować dom, trener Cretu dał mi trochę wolnego. Wszystko na partnerze, salon, sypialnia, kuchnia musiało zostać wysuszone, trzeba wymienić podłogi. Od babci też musieliśmy wszystko wynieść. Trzeba zacząć od zera - dodaje.

Pojawiają się także pytania o przyszłość kraju, a przynajmniej poszczególne jego części. Niektóre osoby nie tylko zostały bez dachu nad głową, ale także bez pracy. Woda nie oszczędziła także fabryk, które utrzymywały część Słowenii.

- Ludzie nie mają nic, nie wiem, jak sobie poradzą. Firmy, które dawały pracę tysiącom ludzi, też zostały zniszczone - mówi nam Oblak.

I ty możesz pomóc Słowenii

W związku z tragicznymi wydarzeniami słoweńska federacja siatkarska postanowiła uruchomić zbiórkę (dane do niej przekazujemy na końcu artykułu).

Na zdjęciu: Zniszczone domy w Słowenii
Na zdjęciu: Zniszczone domy w Słowenii

- Nie możemy im pomóc fizycznie odbudowując domy, ale chcemy zebrać pieniądze, by mieli schronienie, gdzieś się zatrzymać. Staramy się znaleźć jakieś rozwiązanie - opowiada nam Saso Stalekar.

I zwraca się z prośbą o pomoc do całej siatkarskiej Europy. W tym także Polaków. Podkreśla przy tym, że nawet drobne przelewy mogą odmienić czyjeś życie.

- Będę wdzięczny za jakąkolwiek pomoc. Nikogo nie naciskam. Ale jeśli możecie, to pomóżcie, nawet niewielką kwotą. Każde euro może zrobić różnicę - kończy Stalekar.

Dane do przelewu:

Adres: Odbojkarska zveza Slovenije, Črnuška cesta 9, 1231 Ljubljana-Črnuče Bank: NLB d.d., Trg republike 2, 1000 Ljubljana, Slovenija IBAN: SI56 0284 3026 4279 396 SWIFT: LJBASI2X Tytuł przelewu: Donation

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Brzydkie zachowanie trenera Ukrainek w meczu z Polską

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)