- Mobilizowałem się na Delectę dodatkowo, choć rozstałem się z nią w zgodzie. Z prezesem nie mogliśmy się dogadać w sprawie mojego kontraktu i w końcu postanowiłem odejść z Bydgoszczy. Po trzech dniach prezes znowu zadzwonił i powiedział, że pojawił się nowy sponsor, chciał żebym wrócił. To samo powiedział po ostatnim meczu w Wieluniu. Nie wiem, czy tak podobała mu się teraz moja gra, czy może czuje, że byłbym w stanie pomóc jego drużynie w tym sezonie? - powiedział Przeglądowi Sportowemu Marcin Nowak.
Dla byłego reprezentanta Polski ważną sprawą przy wyborze nowego klubu była mała odległość od Częstochowy i możliwość mieszkania z rodziną. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego drużyna będzie raczej walczyć o utrzymanie w lidze. Kibice wieluńskiego zespołu liczą na doświadczenie siatkarza z reprezentacyjną przeszłością. Liczą, że w trudnych momentach będzie brał odpowiedzialność za wynik na swoje barki i będzie pomagał młodszym kolegom z zespołu. - W przegranych meczach tracę sporo zdrowia. Używam mocnych słów i sam jeszcze nie wiem czego. Chłopakom, którzy pierwszy raz grają w tej lidze, jest trudno zrozumieć pewne rzeczy. Już na treningach powinni myśleć o drobiazgach, których nie da się poprawić w trakcie meczu. A tak wracają myślami do poprzedniego sezonu i robią błąd, bo pomiędzy tymi dwoma ligami jest przepaść. Dopóki tego nie zrozumieją, to raz będziemy grać bardzo dobrze, a raz bardzo źle. Najbardziej przeraża mnie to, że chyba częściej źle - dodaje środkowy Pamapolu.
Marcin Nowak, mimo że nie jest już nastolatkiem, to wciąż należy do wyróżniających się siatkarzy na pozycji środkowego i nie zamierza jeszcze udawać się na siatkarską emeryturę. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że młodzież atakuje bardzo aktywnie. - Mamy na tej pozycji ogromny potencjał, bo dobrych środkowych zawsze było u nas więcej niż np. przyjmujących. Najważniejsze, żeby ci chłopcy szybko trafili do najlepszych drużyn. Podobno Piotrek Nowakowski grałby już we Włoszech, gdyby nie miał jeszcze ważnego kontraktu w Polsce. Trochę zawodzi Karol Kłos, bo myślałem, że będzie w lepszej formie, ale pamiętajmy, że to dopiero początek sezonu. Cieszę się, że mogę jeszcze z tą młodzieżą spokojnie rywalizować. A czasami nawet być od niej lepszym - kończy były reprezentant kraju.