Nowy sezon, starzy Czarni. Lublinianie bezlitośni dla rywali

Enea Czarni Radom rozpoczęli nowy sezon PlusLigi "po swojemu", czyli od porażki. Bezlitosny był dla nich Bogdanka LUK Lublin, który potrzebował trzech setów do końcowego zwycięstwa.

Jakub Fordon
Jakub Fordon
siatkarze Bogdanka LUK Lublin Materiały prasowe / Bogdanka Volley Cup/Bartek Wójtowicz / Na zdjęciu: siatkarze Bogdanka LUK Lublin
W ostatnich trzech sezonach Enea Czarni Radom zawodzili i raz po raz zajmowali miejsca na samym dole tabeli PlusLigi. Jednak za każdym razem udało im się uniknąć spadku. W poprzednich rozgrywkach wygrali jedynie 3 z 30 spotkań, a mimo to uzbierali sześć punktów więcej niż BBTS Bielsko-Biała.

Natomiast Bogdanka LUK przed nowym sezonem pozyskał mocnego sponsora tytularnego, którego brakowało w ostatnich latach. Mimo to po awansie do PlusLigi lublinianie raz po raz walczyli o play-offy, ale jeszcze nigdy w nich nie zagrali.

Już na samym starcie znakomicie spisywali się gospodarze (3:0), a szczególnie ich nowy nabytek na przyjęciu - Alexandre Ferreira, który wrócił do PlusLigi po kilku sezonach przerwy. LUK dbał o wypracowaną przewagę, a przed końcowym fragmentem powiększył ją do pięciu "oczek". Błąd Michała Ostrowskiego sprawił, że było 12:17 i o czas poprosił Paweł Woicki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyskoczyła w samym kostiumie. "Odwołujemy jesień"

Pomogło to jego podopiecznym, którzy zdobyli trzy punkty z rzędu i zbliżyli się do rywali. Wówczas przerwę wykorzystał nowy szkoleniowiec miejscowych Massimo Botti, który przeniósł się do Lublina z Gas Sales Bluenergy Piacenzy Volley. To jednak nie zatrzymało rozpędzonych radomian, którzy doprowadzili do remisu za sprawą bloku Vuka Todorovicia na Ferreirze (18:18). Chwilę później Brodie Hofer zatrzymał Mateusza Malinowskiego i Czarni byli z przodu.

Od tego momentu oba zespoły grały punkt za punkt. Jednak nieudany przyjęcie Hofera sprawiło, że kontrę mieli lublinianie. Zakończył ją Jan Nowakowski i to gospodarze mieli pierwszą piłkę setową (24:23). Premierową odsłonę mógł zakończyć Ferreira, ale nie skończył ataku i Czarnych uratował znakomicie grający Nikola Meljanac. Gra na przewagi była jednak krótka. Drugiego setbola wypracował Malinowski, a gości tym razem nie uratował serbski atakujący. Zatrzymał go portugalski przyjmujący miejscowych, który tym samym zrehabilitował się za wcześniej zmarnowaną szansę.

Drugą partię LUK rozpoczął od prowadzenia 4:0. Gdy za sprawą bloków Hofera radomianie się zbliżyli (7:9), rywale odpowiedzieli serią punktową Nowakowskiego i Tobiasa Branda, po której zrobiło się 13:7.

Od tego momentu obserwowaliśmy grę punkt za punkt. Przerwał ją Malinowski, który zdobył drugi z rzędu punkt dla swojej drużyny, a ta dzięki temu była o krok od prowadzenia 2:0 w setach (22:14). To właśnie sprowadzony przyjmujący postawił kropkę nad "i", posyłając asa serwisowego.

Trzeciego seta w pierwszej szóstce rozpoczął Maciej Krysiak i zdobył trzy punkty z rzędu, po których LUK prowadził 5:2. Radomianie gonili, ale nawet gdy łapali kontakt, nie byli w stanie doprowadzić do remisu. Gdy przegrywali jedynie 14:15 o czas poprosił szkoleniowiec gospodarzy i ci po przerwie zdobyli trzy punkty z rzędu.

Przerwa nie zadziałała tak samo na radomian. Ci po zdobytym punkcie zaczęli popełniać błąd za błędem, przez co przegrywali aż 15:22. Taka strata okazała się nie do odrobienia, a całe spotkanie w ich wykonaniu idealnie podsumowała zepsuta zagrywka Bartosza Gomułki, która zakończyła mecz.

Bogdanka LUK Lublin - Enea Czarni Radom 3:0 (26:24, 25:17, 25:19)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×