O krok od sensacji - relacja ze spotkania Jastrzębski Węgiel - Pamapol Siatkarz Wieluń

Przed rozpoczęciem spotkania siatkarze z Wielunia podarowali jastrzębianom drobne upominki. Niewiele brakowało, aby gospodarze ufundowali Siatkarzowi duży prezent w postaci przegranego meczu. Ostatecznie triumfował śląski zespół, choć tylko 3:2

Obie drużyny przystępowały do tego pojedynku po serii dwóch porażek. Jastrzębianie nie sprostali mistrzom i wicemistrzom naszego kraju i to oni szczególnie potrzebowali punktów, aby powrócić w górne rejony tabeli. Drużyna z Wielunia wydawała się idealnym przeciwnikiem. Beniaminek zaczął rozgrywki z wysokiego C, lecz w ostatnich kolejkach nie prezentował się najlepiej.

Pamapol specjalizował się ostatnio w pierwszych setach, pokonując między innymi 25:15 Delektę Bydgoszcz. Podopieczni Damiana Dacewicza równie dobrze rozpoczęli rywalizację na parkiecie w Jastrzębiu. W inauguracyjnej partii wyrównana walka trwała tak naprawdę tylko do pierwszej przerwy technicznej. Później inicjatywę przejęli goście, wśród których pierwsze skrzypce odgrywał tercet Wołosz, Kordysz i Sarnecki. Ten ostatni zastąpił w wyjściowej szóstce bardziej doświadczonego Marcina Lubiejewskiego i ze swojej roli wywiązał się co najmniej przyzwoicie.

Bezkompromisowe ataki wyżej wymienionych raz za razem lądowały w polu jastrzębian lub wychodziły na aut po wcześniejszym spotkaniu z blokiem. Bardzo szybkie i płaskie piłki na oba skrzydła posyłał Andrzej Stelmach, nie martwiąc się o swoich atakujących, którzy rzadko zawodzili. Z kolei zdezorientowani jastrzębianie nie potrafili opanować chaosu na parkiecie. Niepotrzebnie skakali do pierwszego tempa, a na dodatek sami psuli dużo zagrywek i ataków. W pewnym momencie przewaga beniaminka wynosiła nawet sześć punktów (17:11) i mimo nieco bardziej wyrównanej końcówki, set zakończył się jego zwycięstwem.

Początkowa dobra gra miejscowych w drugim secie nie zapowiadała zwrotu akcji. Prowadzenie 8:5 tylko na chwilę pozwoliło jastrzębianom na odskoczenie rywalowi. W miarę upływu czasu sytuacja zaczęła przypominać tą z poprzedniej partii. Stelmach idealnie obsługiwał swoich kolegów, a ci, najczęściej na pojedynczym bloku, powiększali konto beniaminka. Kluczem do zwycięstwa w tym secie okazywały się wygrane kontrataki oraz wciąż brak pomysłu na przezwyciężenie kryzysu ze strony jastrzębian. Słabo spisującego się tego dnia Igora Yudina zastąpił w końcu Pedro Azenha. Brazylijczyk nie odwrócił już losów seta, jednak w kolejnych partiach był wyróżniającą się postacią.

Siatkarz z Ameryki Południowej imponował mocnymi serwisami, a co ważniejsze, nie mylił się w atakach na prawym skrzydle. W trzeciej odsłonie początkowo obie drużyny grały punkt za punkt. W Wieluniu punktował przede wszystkim Maciej Kordysz, a w szeregach gospodarzy solidnie prezentowali się Patryk Czarnowski i Paweł Abramow. Jastrzębianie z nożem na gardle nie pozwolili przyjezdnym na wygranie trzeciego seta i całego meczu, choć jeszcze w końcówce było 18:18. Ostatnie piłki Grzegorz Łomacz w ciemno kierował do Pedro, który po każdym zbiciu eksplodował radością i zagrzewał publiczność do jeszcze głośniejszego dopingu.

Zespół Roberto Santilliego poczuł krew i na dobre wrócił do optymalnej dyspozycji. Czwarta odsłona to zdecydowana przewaga brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Nieprzyjemne zagrywki Abramowa oraz coraz niższa skuteczność Mikołaja Sarneckiego pozwoliły miejscowym kontrolować wydarzenia do końca seta. O wszystkim zadecydować miał pierwszy dla obu drużyn w tym sezonie tie-break.

Mocne otwarcie w decydującym secie (4:0) rozwiało wszelkie wątpliwości. Z gości zeszło już powietrze, a gospodarze niesieni coraz głośniejszym dopingiem swoich kibiców dopięli swego. Dobrą zmianę z ławki dał Adam Nowik, który przypieczętował zwycięstwo atakiem ze środka siatki przy stanie 12:7. Środkowy z Jastrzębia uśmiechnął się po tej akcji szeroko i podobnie jak pozostali siatkarze ze Śląska, mógł odetchnąć po trudnym i obfitującym w zwroty akcji spotkaniu.

- Trzeba przyznać, że Wieluń bardzo dobrze zagrał w dwóch pierwszych setach. Ryzykowali zarówno na zagrywce, jak i w ataku. W meczu z Bydgoszczą także mieli mocne otwarcie. Widocznie to jest taki zespół, który stawia na wszystko na jedną kartę w początkowej fazie. Potem brakuje im albo sił, albo umiejętności. U nas wyszło doświadczenie, a bardzo dobrą zmianę dał Pedro. Bardzo dobrze spisał się Paweł Abramow, został MVP i myślę, że słusznie. Wygrana cieszy, ale powinniśmy wygrać wyżej - powiedział Leszek Dejewski, drugi szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.

Jastrzębski Węgiel - Pamapol Siatkarz Wieluń 3:2 (22:25, 23:25, 25:22, 25:19, 15:11)

Jastrzębie: Łomacz, Abramow, Yudin, Czarnowski, Szczygieł, Hardy, Rusek (libero) oraz Nowik, Master, Pęcherz, Pedro.

Siatkarz: Sarnecki, Stelmach, Wołosz, Zajder, Kordysz, Nowak, Kryś (libero) oraz Lubiejewski, Buniak, Matejczyk, Błoński.

MVP: Paweł Abramow.

Sędziowie: Jacek Sęk, Tomasz Janik.

Komentarze (0)