Reprezentanci Polski już od miesięcy mówili o tym, że ten sezon będzie dla nich zabójczy. Apelowali w mediach o rozwiązanie, ale zdawało się, że niemal nikt nie słucha. Wszystko dzieje się w najważniejszych miesiącach dla polskiej siatkówki, tuż przed igrzyskami olimpijskimi.
Po morderczym sezonie kadrowym, w Polsce czekają ich jeszcze bardziej mordercze rozgrywki ligowe. W PlusLidze występuje bowiem 16 zespołów, a w jedynej lidze stojącej na podobnym poziomie - włoskiej Serie A - jest ich tylko 12. Łatwo policzyć, że to aż osiem meczów więcej w fazie zasadniczej. Zwłaszcza na początku sezonu zawodnicy mają ogromne obciążenia, co przełożyło się na kontuzje m.in. wśród czołowych zawodników naszej kadry.
Wielka reforma to tylko bubel? "Ktoś wprowadził w błąd"
Postanowiono więc zareagować i prezesi klubów PlusLigi przegłosowali reformę - od sezonu 2025/26 liga zostanie zmniejszona z 16 do 14 zespołów. Kilka dni później Łukasz Kadziewicz w programie "Misja Siatka" w Onecie poinformował jednak, że tak naprawdę to głosowanie było tylko rozpoznawcze, a decyzje zapadną w styczniu. Czy to prawda?
ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora
- Ktoś wprowadził w błąd Łukasza Kadziewicza. Głosowania rozpoznawcze odbywały się trzykrotnie w ciągu ostatniego roku. Za każdym razem decyzja była ta sama, za zmniejszeniem ligi. Ostatnie głosowanie podczas walnego zgromadzenia miało charakter wiążący - tłumaczy prezes Aluron CMC Warty Zawiercie Kryspin Baran.
Tak naprawdę reforma przeszła minimalną większością głosów. Według informacji sport.pl tylko osiem z 16 zespołów zagłosowało za. Siedem było przeciwko, a o wszystkim przesądził jeden głos wstrzymujący się.
- Jestem zaskoczony, że tak wiele klubów przedkładało własne obawy co do przyszłości nad wartością ligi, a przede wszystkim zdrowie zawodników - ocenia działacz.
Za reformą głosowali głównie przedstawiciele czołowych drużyn, a przeciwko tych z dolnej połówki ligowej tabeli. Jakie argumenty były podnoszone przeciwko reformie PlusLigi?
- Były to argumenty w stylu: "Jak spadniemy, to trudno będzie wrócić, co sponsorzy powiedzą". Są też pojedyncze głosy, które mówią o tym, że im szersza liga, to tym więcej zawodników ma kontrakty, a także więcej osób pracuje przy organizacji rozgrywek, rozstawia bandy, obsługuje challenge, potrzebni są sędziowie. To irracjonalne. Z powodów socjalnych mamy w nieskończoność powiększać wszystkie ligi na świecie? Nie tędy droga - wyjaśnia Baran.
Ta reforma przychodzi jednak za późno, gdyż nie zmieni już nic w kontekście igrzysk olimpijskich w Paryżu. Nie zdecydowano się na żadne kompromisowe rozwiązanie, by podzielić ligę na dwie grupy.
- Lepiej późno niż wcale. Ci, którzy optowali za zmniejszeniem, nie mają sobie nic do zarzucenia. Już przed rokiem podejmowaliśmy dyskusje, których owocem były głosowania rozpoznawcze. Przeprowadzano je z inicjatywy klubów mających szersze spojrzenie - opowiada Baran.
- Mamy szczęście w tym, że ostatni sezon szesnastozespołowy odbędzie się wtedy, kiedy będzie miesiąc więcej na rozgrywki, które wystartują już w połowie września. W przyszłym roku będzie można rozłożyć to lepiej. Najbardziej szkoda obecnego sezonu, ale decyzję o tym, żeby w sezonie 2023/24 należało podjąć dwa lata wcześniej. Wtedy takiej woli jeszcze powszechnie nie było - dodaje prezes zawierciańskiego klubu.
Co z klubem z Ukrainy?
W 16-zespołowej PlusLidze występuje jeden klub z Ukrainy - Barkom Każany Lwów. Należy podkreślić, że decyzję o dołączeniu drużyny do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce podjęto jeszcze przed barbarzyńską napaścią Rosji na Ukrainę. Swego czasu było głośno o tym, że podobną decyzję rozważał mistrz Niemiec - Berlin Recycling Volleys.
Po zmniejszeniu ligi pojawiają się jednak głosy, że ukraiński klub powinien zostać wyproszony z ligi.
- W zaproszeniu Barkomu do ligi nie chodziło o dołożenie jakości sportowej, bo jej w Polsce nie brakowało, lecz aspekty biznesowe, marketingowe i turystyczne. Nie jest to wina klubu, ani zawodników, że wybuchła wojna, ale chcę po prostu uświadomić, że warunki się zmieniły - tłumaczy Kryspin Baran.
Należy podkreślić, że sportowo Barkom nie jest może potentatem, ale radzi sobie naprawdę całkiem nieźle. Drużyna potrafiła ściągnąć do kraju ciekawych zawodników. Kilka klubów z PlusLigi w aspekcie czysto sportowym wypada gorzej.
- Sportowo klub się broni. Takie głosy rzeczywiście się podnoszą, ale sytuacja jest taka, że Barkom Każany Lwów jest akcjonariuszem ligi i posiada pełne prawa. Dopuszczenie tego klubu, trochę bocznymi drzwiami, miało miejsce w wyniku rozszerzenia ligi, co nie jest bez znaczenia - przyznaje prezes Aluron CMC Warty.
Jaka będzie przyszłość ukraińskiej drużyny? Wiele zależy od samego właściciela, dla którego występ w PlusLidze to też spore koszty. Nie wiadomo też, czy istnieje prawna możliwość, by wyprosić Barkom z polskich rozgrywek, bo jest takim samym akcjonariuszem, jak wszystkie inne kluby.
- Na ostatnim spotkaniu nie było właściciela i władze ligi słusznie podjęły decyzję, by porozmawiać o tym w styczniu. Dla Barkomu występowanie w Polsce to też większy koszt niż w Ukrainie. Dobrze by było o planach wiedzieć wcześniej, zanim zdążymy zrzucić z ligi trzy polskie kluby - tłumaczy działacz.
- Nie mieliśmy rozmów o działaniach formalnych. Najpierw chcemy skonsultować się z klubem z Lwowa - kończy Kryspin Baran.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Hitowy mecz w Zawierciu. Sprawdź siatkarski plan dnia
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)