Polak nie dowierzał, gdy wyszedł ze sklepu w Arabii. "Tu masz numer"

Materiały prasowe / Adrian Buchowski  / Na zdjęciu: Adrian Buchowski z żoną
Materiały prasowe / Adrian Buchowski / Na zdjęciu: Adrian Buchowski z żoną

- Pytałem się ich: dlaczego tak robicie? - mówi WP siatkarz Adrian Buchowski o swojej grze i życiu w Arabii Saudyjskiej. Opowiada, czy jego żona musiała zakrywać włosy, co Saudyjczyków zachwyca w Polsce i dlaczego przedwcześnie rozwiązał kontrakt.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

[/b]Przez lata Adrian Buchowski był jednym z wyróżniających się siatkarzy w PlusLidze. W tym roku, jako jeden z pierwszych Polaków w historii, zdecydował się na transfer do jednego z klubów Arabii Saudyjskiej. 30-latek doświadczył ogromnych zmian w kraju, który już za 10 lat zorganizuje piłkarski mundial.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Transfer siatkarski do Arabii Saudyjskiej jest zdecydowanie rzadszym wyborem niż w piłce nożnej. Skąd decyzja, by się tam przenieść?

Adrian Buchowski, były przyjmujący  Damac: Koledzy, którzy grali tam wcześniej, bardzo chwalili ten kierunek transferu. Słyszałem same pozytywne opinie, jeśli chodzi o finanse. Pieniądze były płacone na czas. Są duże oczekiwania w stosunku do obcokrajowców, ale są oni za to odpowiednio wynagradzani. Nigdy jeszcze za granicą nie grałem i w końcu nadszedł ten moment.

Czy pojawiały się problemy z punktualnością wypłat, jak to czasem bywa w miejscach, gdzie siatkówka jest dość nowa?

Nie było żadnych problemów z punktualnością. Pod względem finansowym Saudyjczycy dotrzymywali umowy. Klub mi zapewnił wszystko: zakwaterowanie, samochód. Naprawdę o mnie dbali.

Jak traktowali cię Saudyjczycy? Jak sportową supergwiazdę?

Byłem traktowany inaczej niż zwykły siatkarz, bo wiedzieli, że 11 lat grałem w PlusLidze. Wielu trenerów radziło się mnie, co i jak zrobić. Nie wybudowali mi własnego zoo jak Neymarowi, lecz gdy czegokolwiek potrzebowałem, reagowali natychmiast i starali się zrobić wszystko, bym był zadowolony.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

Siatkówka to tam sport niszowy. Jeśli chcą się rozwijać, powinni postawić na trenerów z najsilniejszych siatkarsko krajów, tak jak kiedyś zrobiła to Polska, a teraz i Polaków się ceni. W większości przypadków w Arabii wybiera się trenerów, którzy posługują się językiem arabskim, bo nawet prezesi często nie znają angielskiego. Powoli będzie się to zmieniać, a ich siatkówka pójdzie do przodu.

Czy coś na tobie w Arabii zrobiło wrażenie?

To zupełnie inny kraj, niż myślimy. Sądziłem, że tam będą niewielkie miasta, a większość to pustynia. Nie mieszkałem wcale w największym mieście - Chamis Muszajt, a i tak było sporo zagranicznych restauracji, galerii handlowych czy miejsc rozrywkowych. Stolica, Rijad, jest kapitalnie rozwinięta, podobnie z innymi wielkimi miastami. Największe metropolie, wokół których skupione są kluby w Arabii, dzielą duże odległości, więc na każdy mecz lataliśmy samolotami, co jest bardzo komfortowe. Odpada wielogodzinna tułaczka autobusem i to duży plus.

A jak podobało się twojej żonie i synkowi?

Żona troszkę się obawiała, ale przekonywali mnie, że rygorystyczne przestrzeganie zakazów religijnych odeszło już do przeszłości. Tak faktycznie było. Nie spotkaliśmy się z negatywnymi sytuacjami dotyczącymi ubioru żony. Lokalne kobiety były niemal całkowicie pozasłaniane, tylko niektóre miały odsłonięte twarze.

Na zdjęciu: Adrian Buchowski z żoną
Na zdjęciu: Adrian Buchowski z żoną

Obcokrajowcy nie musieli się tym w ogóle przejmować. Saudyjczycy rozumieją, że ktoś przyjechał z innej kultury. Ważne dla nich jest, by były zasłonięte łokcie i kolana, więc moja partnerka starała się to respektować, by nie wprawiać w dyskomfort lokalnej ludności. Nigdy jednak nie zakrywała włosów.

Arabia Saudyjska przez długi czas była zamknięta na świat. Europejczyk jest dalej dużym zaskoczeniem?

Tak i reagowali bardzo pozytywnie. Miałem dużo sytuacji, że gdy wychodziłem z Saudyjczykiem do restauracji czy na kawę, nie pozwalali mi płacić. Aż czasem to było dla mnie nieprzyjemne. Później kupowałem już im drobne prezenty. Pytałem: dlaczego tak robicie?

Kulturowe zakorzenione w Arabii jest to, że muszą gościowi dać coś za darmo. Jakby ich ojciec dowiedział się o tym, że ja zapłaciłem za obiad, kawę, to byłby bardzo na nich zły, mówił, że nie tak ich wychował.

To dotyczyło tylko ludzi związanych z siatkówką czy też zwykłych Saudyjczyków?

Wszystkich i doskonale ilustruje to jedna sytuacja. Jak podjeżdża się pod supermarket, to pod nim często są ludzie, którzy myją ci samochód, że aż błyszczy. Pewnego razu się na to zgodziłem i gdy wróciłem z zakupami, zobaczyłem, że tego gościa nie ma, a samochód jest czysty. Nie wiedziałem, jak mu za to zapłacę.

Obok w samochodzie czekał Saudyjczyk i powiedział: "Cześć, jestem z tej prowincji, bardzo miło mi cię powitać w Arabii Saudyjskiej. Zapłaciłem za mycie auta, to prezent. Tu masz mój numer telefonu, pracuję w liniach lotniczych, więc możesz dzwonić, jeśli czegoś będziesz potrzebował".

Często przychodzili do mnie koledzy z zespołu i przynosili typowe ciasta arabskie zrobione przez ich mamy. Razem je zjadaliśmy.

Co mówili Saudyjczycy, gdy wspominałeś im, że jesteś z Polski?

Wielu chce odwiedzić Polskę, bo słyszeli o naszej gościnności. Niektórzy już nawet byli i pokazywali zdjęcia z Zakopanego. Mają o nas bardzo dobre zdanie i są pod względem gościnności bardzo podobni.

A z czym Saudyjczykom kojarzy się nasz kraj?

Dalej z Robertem Lewandowskim i mówili, bym przekazał mu pozdrowienia. Większość śledzi piłkę i to zdecydowany sport nr 1. Zwłaszcza teraz, jak grają u nich wielkie gwiazdy.

Czesław Michniewicz i Grzegorz Krychowiak nie zrobili kariery w umysłach Saudyjczyków?

Niezbyt. Michniewicz i Krychowiak grali w mieście oddalonym od mojego o 10 km. Mój zespół miał też sekcję piłkarską, która rywalizowała z drużynami Neymara i Ronaldo. Otoczka piłkarskich rozgrywek jest na wysokim poziomie i przyciąga kibiców.

Dlaczego odszedłeś z Arabii przed zakończeniem sezonu?

Wszystko wyglądało świetnie do momentu, gdy złapałem uraz. Poczułem ból w barku i czekałem na diagnozę. Opieka zdrowotna jest tam na dużo gorszym poziomie. Byliśmy u kilku lekarzy, ale każdy z nich mówił co innego. W klubie namawiali, żebym znowu spróbował, że uraz na pewno nie jest poważny.

Czułem jednak, że coś nie działa. Zdecydowałem więc, że najlepiej będzie, jak przyjadę do Polski i sam zrobię wszystkie badania, bo zdrowie jest najważniejsze. To nie była pierwsza kontuzja w naszej drużynie, bo z 14 zawodników aż 5-6 było niezdolnych do gry.

Jak reagowaliście w zespole na to, że niemal połowa jego członków ma kontuzje?

Atakujący, obcokrajowiec też miał problem z barkiem i nie trenował już od dłuższego czasu. Przez brak odpowiedniej rehabilitacji jego powrót do zdrowia się przedłużał. Na to samo zanosiło się u mnie. Uznałem, że lepszym rozwiązaniem będzie powrót do Polski, tutaj mamy świetnych specjalistów. Jestem już po badaniach, zastosowano leczenie i okazało się, że uraz nie jest na tyle poważny, aby wykluczył mnie z gry na dłuższy czas. Doktor wyraził zgodę na mój powrót do treningów z piłkami za około 10 dni.

Działacze robili problemy, gdy chciałeś rozwiązać kontrakt?

Nie. Zwłaszcza gdy rozmawiałem z głównym prezesem klubu i uargumentowałem swoją decyzję. Załatwiliśmy sprawę w sposób polubowny i wywiązali się ze wszystkich zapisów w umowie.

Czyli Saudyjczycy są dość słowni?

Jeśli chodzi o finanse to tak, ale jeśli coś dla drużyny było potrzebne, to wszystko robili w swoim tempie. To w niektórych sytuacjach budziło frustrację. Zdarzało się, że przyjeżdżaliśmy do hali 30-40 minut przed meczem. Tak naprawdę nie mieliśmy czasu na rozgrzewkę. To niedopuszczalne i wielokrotnie zwracałem im na to uwagę.

Czy siatkówka w Arabii Saudyjskiej cieszy się popularnością, jak np. w Iranie, gdzie jest jednym ze sportów narodowych?

Jest limit trzech profesjonalnych, zagranicznych siatkarzy w każdej drużynie. Resztę dobiera się z zawodników nieprofesjonalnych. Często łączą siatkówkę z dodatkową pracą. Rozmawiałem z trenerem reprezentacji Arabii Saudyjskiej, który mówił, że ma kilku wyróżniających się zawodników, ale to nie jest poziom europejski. Ten kraj zorganizuje piłkarski mundial w 2034 i będą się starali otworzyć na świat też w innych dyscyplinach. W tym sezonie drużyny w lidze zwiększyły budżety i krok po kroku chcą sprowadzać coraz lepszych zawodników.

A porównując do polskich realiów, jaki to jest poziom?

Czołowe drużyny to poziom polskiej II ligi. Tak naprawdę to niemal zawsze obcokrajowcy są wiodącymi zawodnikami w drużynie i robią po 30 punktów w meczu, a reszta tylko uzupełnia skład. Trudno uzyskać miarodajne porównanie, bo w PlusLidze czy I lidze każdy zawodnik prezentuje jakiś poziom wyszkolenia. W Arabii Saudyjskiej tak to nie działa. Z tego powodu kontuzja jakiegokolwiek obcokrajowca jest ogromnym problemem dla zespołu.

Widzisz perspektywy dla rozwoju saudyjskiej siatkówki w najbliższych latach?

Będą się poprawiać. Przełomowym krokiem jest to, że zatrudniają tłumacza do klubu, zagranicznych trenerów, którzy wiedzą, jak przeprowadzić szkolenie. Coraz więcej pieniędzy będzie trafiało do siatkówki, co napędzi rozwój. Teraz zespoły zaczynają podkupywać sobie najlepszych saudyjskich zawodników, więc zaczyna się zalążek rynku, co zwiastuje, że lokalni siatkarze podnoszą poziom.

Czytaj więcej:
Jastrzębski Węgiel napotkał na opór w Lidze Mistrzów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty