Wyczekiwanych fajerwerków nie było, ale ważne punkty zostały w Rzeszowie

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Karol Kłos
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Karol Kłos

W 66 rzeszowsko-bełchatowskim starciu jedna z drużyn zdecydowanie się wyróżniała jakością. Była to Asseco Resovia, która zamknęła wynik w trzech setach. Jej mocnymi ogniwami byli Zatorski, Louati czy Kłos, który pierwszy raz bronił innych barw.

Choć już w zeszłym roku Asseco Resovia Rzeszów dwukrotnie pokonała w sezonie zasadniczym PGE GiEK Skrę Bełchatów, teraz wydaje się być na zdecydowanym prowadzeniu w ich odwiecznej rywalizacji. Pokazał to sobotni mecz w hali Podpromie.

Gospodarze pewnie wygrali 3:0, świetnie spisywali się w defensywie i na wysokich piłkach. Mimo paru gorszych momentów spowodowanych seriami błędów własnych, cały mecz kontrolowali przebieg gry i nie oddali inicjatywy rywalom.

- Ten mecz nie miał za wiele dramaturgii. Toczył się, z czego bardzo się cieszę, pod nasze dyktando. To my narzuciliśmy jakąś presję na Skrze. Fajerwerków rzeczywiście nie było. Oczywiście nasza gra mogła momentami po naszej stronie wyglądać jeszcze lepiej, ale najważniejsze, że wygraliśmy 3:0 - mówił Karol Kłos dla nowiny24.pl.

ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora

Dla 34-letniego środkowego był to wyjątkowy mecz, bowiem po 13 latach reprezentowania bełchatowskich barw, po raz pierwszy stanął na przeciwko niej. Co więcej był autorem ostatniego punktu trzeciego seta, kończącego spotkanie.

Wartymi wyróżniania są także Paweł Zatorski i Yacine Louati. Obaj bardzo dobrze spisywali się w przyjęciu, dzięki czemu Fabian Drzyzga mógł pewnie prowadzić grę czym został wyróżniony MVP. Do tego Louati rozegrał jedno z lepszych starć w ofensywie w tym sezonie. Pokazał wartość nie tylko w trudnych sytuacyjnych piłkach.

- Na pewno w spotkaniu ze Skrą mniej atakował Stephen Boyer. Ja z kolei dostałem trochę więcej piłek do ataku niż wcześniej i miałem więcej okazji do zdobycia punktów w ataku. Dzięki temu byłem bardziej w rytmie i mogłem pokazać swoje walory także w tym elemencie - mówił w rozmowie z Plusliga.pl francuski przyjmujący.

- Szczerze mówiąc, mogę dostawać połowę mniej piłek niż akurat w tym meczu, czy dostawać same wysokie piłki sytuacyjne - byleby tylko drużyna dobrze funkcjonowała i wygrywała. Dla mnie tylko to się liczy - dodał.

Kolejny mecz Asseco Resovia rozegra już we wtorek, 5 grudnia, o godz. 18:20. Wówczas zmierzy się z GKS-em Katowice.

Czytaj także -> Semeniuk utrzymuje formę. Leon znów się przyglądał

Komentarze (0)