"Można popukać się w głowę". Polski siatkarz bez hamulców

Materiały prasowe / legavolley.it / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk
Materiały prasowe / legavolley.it / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk

W środę, 6 grudnia, ruszają Klubowe Mistrzostwa Świata siatkarzy, które w tym roku odbędą się w Indiach. Swoje zdanie na temat organizacji turnieju w tym kraju w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet wyraził Kamil Semeniuk.

Klubowe Mistrzostwa Świata w siatkówce odbędą się w dniach 6-10 grudnia w indyjskim Bengaluru. Tytułu mistrzowskiego będzie broniła Sir Susa Vim Perugia z Kamilem Semeniukiem i Wilfredo Leonem składzie.

Organizacja turnieju w Indiach wzbudza spore obawy wśród wielu przedstawicieli środowiska. Kraj ten nie ma zbyt wielkich tradycji siatkarskich, co może skutkować problemami  organizacyjnymi. Swoje zdanie na ten temat wyraził również przyjmujący reprezentacji Polski i zespołu z Perugii, Kamil Semeniuk

- Z jednej strony można by było się popukać w głowę, bo w tamtych rejonach nie można mówić o istnieniu profesjonalnej ligi. Jednak w minionym sezonie reprezentacyjnym przekonaliśmy się, że na Filipinach szał na siatkówkę jest przeogromny. Myślę, że tak samo będzie w Indiach. Mam nadzieję, że hale będą wypełnione do ostatniego miejsca, zainteresowanie będzie bardzo duże i decyzja władz FIVB znajdzie swoje potwierdzenie w rzeczywistości - mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.

[color=black]ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Cristiano Ronaldo cała na biało

[/color]

Semeniuk zwrócił uwagę, że organizacja turnieju w Indiach wpisuje się w dłuższą taktykę FIVB, która stara się promować siatkówkę w miejscach, gdzie nie cieszyła się ona dotąd większą popularnością. Przykładem tego jest wspomniany przez przyjmującego reprezentacji turniej Ligi Narodów na Filipinach. Zmagania cieszyły się dużym zainteresowaniem miejscowych kibiców, co przełożyło się na pełne hale w trakcie meczów poszczególnych reprezentacji.

Perugia Semeniuka i Leona bierze udział w turnieju z powodu wycofania się polskich drużyn - ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskiego Węgla. Przypomnijmy, że oba zespoły w maju spotkały się w finale Ligi Mistrzów. Mecz 3:2 wygrali kędzierzynianie, a obaj finaliści zapewnili sobie prawo startu w Klubowych Mistrzostwach Świata. Polskie drużyny ze względu na problemy logistyczne i przepełniony kalendarz PlusLigi zrezygnowały jednak ze startu, co również skomentował polski przyjmujący.

- Na pewno chłopaki z ZAKSY i Jastrzębia są zawiedzeni, że nie mogą wziąć udziału w takim turnieju. W przypadku kędzierzynian to już kolejny raz, kiedy napięty terminarz pozbawia ich możliwości gry w KMŚ. Ten turniej trwa kilka dni, czyli bardzo długo, patrząc na kalendarz PlusLigi. Myślę, że ich nieobecność nie wpłynie znacząco na poziom sportowy, bo w ich miejsce jedziemy my oraz Halkbank Spor Ankara, czyli dwie naprawdę mocne ekipy, które w ubiegłym sezonie znalazły się w półfinale Ligi Mistrzów - ocenił.

Czytaj też:
Wygadał się. Gwiazdor kadry siatkarzy zdradził datę ślubu
Alarm w reprezentacji Polski przed igrzyskami. Kapitan jasno. "Niewiele osób nas słucha"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty