Właśnie w powyższym roku podpisał roczny kontrakt ze Skrą Bełchatów, która wtedy występowała w II lidze. Jako rozgrywający spisywał się średnio, jednak trenerem okazał się doskonałym. Tak ocenili Jacka Nawrockiego współpracownicy PGE Skry.
Obecny trener Bełchatowa codziennie od niespełna 15 lat dojeżdża do miasta ze swojego rodzinnego miasta, Tomaszowa Mazowieckiego. Brał on udział we wszystkich najnowszych wydarzeniach obecnego Mistrza Polski. Poznał smak zwycięstwa, awansując m.in. do I ligi, ale także i gorycz porażki, spadając do niższej klasy rozgrywkowej. Uczestniczył w zdobywaniu mistrzostwa Polski, Pucharu Polski i brązowego medalu Ligi Mistrzów. Ostatnio jako I trener, odniósł swój pierwszy sukces, zdobywając srebro w Klubowym Pucharze Świata.
Większość obecnych reprezentantów miała okazję trenować z obecnym szkoleniowcem Skry. Wszyscy zawodnicy i działacze chwalą sobie jego osobę. Nikt nie miał wątpliwości, że po odejściu Daniela Castellaniego to właśnie on przejmie po nim obowiązki. Kiedyś musiał przecież nadejść ten moment, kiedy Nawrocki zostanie przyznany do roli pierwszego szkoleniowca. Przez wiele lat był asystentem wspomnianego już wcześniej Castellaniego oraz Ireneusza Mazura. To od nich czerpał najwięcej wiedzy i zdobywał doświadczenie.
Siatkarze darzą go pełnym zaufaniem i traktują jak kolegę. Trener Bełchatowa stosuje, zatem podobne metody, co wcześniej obecny trener reprezentacji Polski.
Widać, iż podczas meczu reaguje bardzo spontanicznie - krzyczy, skacze, motywuje. Zachowuje się bardzo nerwowo, gdyż chciałby pokazać się z jak najlepszej strony i osiągnąć sukces. Tym bardziej, iż ciąży na nim ogromna presja. Bełchatowscy kibice oczekują zwycięstw, nie tylko w lidze i Pucharze Polski, ale także w Lidze Mistrzów. Zresztą wszyscy Polacy będą liczyli na dobre występy ich reprezentantów w Champions Leauge. Jeśli przyjdą zwycięstwa, to nikt nie będzie miał pretensji do Nawrockiego, jeżeli natomiast nadejdzie czas porażek, wówczas na nowego szkoleniowca z pewnością spadnie fala krytyki.