Jednak nie taki straszny, jak go malują

Podczas meczu może wydawać się ponurym i niewesołym człowiekiem, jednak w głębi duszy, jak sam przekonuje, jest wesoły. Najważniejsza w życiu jest siatkówka, którą żyje od lat. Swoją prawdziwą twarz Krzysztof Stelmach ujawnił w wywiadzie udzielonym serwisowi zaksa.pl.

Przez czternaście sezonów występował we włoskiej lidze, po czym wrócił do kraju i przez cztery lata reprezentował barwy Skry Bełchatów, z którą cztery razy stawał na najwyższym stopniu podium mistrzostw Polski. Powrót na polskie boiska zdziwił wielu, posada pierwszego szkoleniowca ZAKSY Kędzierzyn-Koźle również. Jednak najbardziej zadziwiła forma drużyny, która zajęła czwarte miejsce, a w sezonie zasadniczym spisywała się rewelacyjnie. Ilość pracy, którą włożył w grę, a potem trenowanie (swoich kolegów z boiska!) wskazuje na wielką miłość do siatkówki. - Na pierwszym miejscu jest siatkówka, a później rodzina. Zdają sobie z tego sprawę i się o to nie obrażają. Po prostu rodzinę i siatkówkę darzę takim samym uczuciem. To wypełniało mi życie przez 25 lat i to jest rzecz, którą kocham - przyznał szczerze trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle oraz drugi szkoleniowiec reprezentacji Polski, Krzysztof Stelmach.

Z siatkówką jest związany od dawna i sam przyznaje, że kiedyś powie w końcu "stop" i przejdzie na "sportową emeryturę". Wizja życia bez siatkówki, ukochanej dyscypliny, go nie przeraża. - Tylko w tym momencie to jest najważniejsza rzecz, oprócz rodziny. Wykonuję to, co kocham i lubię. Chcę to robić jak najlepiej i dlatego przez 16 godzin na dobę moje myśli są związane z siatkówką. Karierę skończyłem półtora roku temu i do tej pory mnie do niej nie ciągnie. Sądzę, że mogę bez niej żyć i znaleźć sobie inne zajęcie - powiedział, ale po chwili dodał, że zajęcie nie będzie odbiegało od tego, co robi teraz - Związane z siatkówką, ale tym razem praca z młodzieżą typu lat 13, 14, góra 15. Sądzę, że by mi się to podobało - uspokoił wielu kibiców, którzy nie wyobrażają sobie Krzysztofa Stelmacha w pracy nie związanej z siatkówką.

Dobre wyniki osiągnięte w zeszłym sezonie z kędzierzyńskim zespołem zaowocowały posadą drugiego szkoleniowca kadry narodowej. Pierwszy rok pracy w reprezentacji był bardzo udany. Bowiem, jak wszyscy dobrze wiedzą, Polacy pierwszy raz w historii wywalczyli złote medale mistrzostw Europy. - Złoty medal, jest taką rzeczą, której nie udało mi się zrobić w karierze zawodnika. Powiedziałem sobie, że prędzej czy później to zdobędę. I nadeszło to dosyć szybko. Sądzę, że nie był to jednorazowy wyskok i jeszcze się on powtórzy. Nie spełniłem się całkowicie na polu międzynarodowym jako zawodnik z tymi medalami, to pomyślałem, że będę chciał to zrobić jako trener - powiedział.

Gdy obserwuje się spotkania ZAKSY można odnieść wrażenie, że Krzysztof Stelmach nie jest zbyt wesołym człowiekiem. Jednak jest to tylko pierwsze wrażenie. - Może na zewnątrz wyglądam na kogoś pochmurnego, niewesołego. Jednak jak ktoś mnie bliżej pozna - przyjaciele, rodzina to wiedzą, że naprawdę jestem wesołym człowiekiem, otwartym na uśmiech. Nie lubię żartować z kogoś i tak samo sobie nie życzę, żeby ktoś robił to ze mnie, ale w sensie "ciężkiego" żartu. Są pewne granice, których nie powinno się przekraczać i ja się tej reguły trzymam - wyjaśnił na zakończenie rozmowy z serwisem zaksa.pl.

Komentarze (0)