W PlusLidze trwa zacięta walka o miejsce w fazie play-off, a w niej czynny udział biorą właśnie PGE GiEK Skra Bełchatów i Indykpol AZS Olsztyn. Po 19. kolejkach bełchatowska drużyna plasowała się na 7. pozycji, lecz nad dziesiątym AZS-em miała tylko dwa punkty przewagi.
Pojedynek w Bełchatowie rozpoczął się od wyrównanej walki obu ekip. Z biegiem pierwszego seta jednak problemy zaczęła mieć Skra, która ogromnie męczyła się na linii przyjęcia. Bełchatowianie nie radzili sobie z mocnymi serwisami rywali, a niedokładności szybko przerodziły się w błędy i kilkupunktowe prowadzenie zespołu z Olsztyna (12:8). Oprócz odrzucającego serwisu olsztynianie świetnie pracowali w obronie, wyciągając trudne piłki. W ofensywie natomiast ręki nie zwalniał Alan Souza.
Skra próbowała gonić wynik i po kilku wygranych akcjach zbliżyła się do rywali na jedno "oczko". Akademicy jednak po raz kolejny odpowiedzieli zagrywką, powracając do wyższego prowadzenia po asie Manuela Armoy (16:13). Mimo lepszej gry na przestrzeni całego seta, AZS nie ustrzegł się błędów. Moment słabości w końcówce wykorzystała Skra, doprowadzając do remisu (22:22). Olsztynianie jednak z kłopotów wyszli obronną ręką, a zwycięstwo w secie zapewniły im skuteczne ataki świetnie grającego Alana Souzy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
Siatkarze z Olsztyna w drugiej partii nie zwolnili tempa. Podopieczni Javiera Webera kontynuowali koncertową grę w polu serwisowym, gdzie kolejnymi asami linię przyjęcia Skry częstowali Alan Souza oraz Cezary Sapiński. Świetny początek pozwolił przyjezdnym zbudować solidną przewagę, która po skutecznym ataku Manuela Armoy wynosiła już sześć punktów (11:5). Bełchatowianie na tak grających rywali nie potrafili znaleźć recepty.
Gospodarze męczyli się nie tylko na linii przyjęcia, ale także w ataku. Przeciętnie grał Dawid Konarski, czego nie można powiedzieć o jego vis-a-vis. Alan Souza pewnie kończył posłane do niego piłki i po kolejnym efektownym uderzeniu Brazylijczyka olsztynianie prowadzili 19:13. W końcówce po stronie gości pojawiło się trochę błędów i niedokładności, ale przy wypracowanej przewadze nie miały one większego znaczenia. Kropkę nad "i" atakiem postawił Manuel Armoa (25:20).
Początek trzeciej partii obfitował w ciekawe zwroty akcji. Najpierw pokaz siły w polu serwisowym zaprezentował Manuel Armoa. Po jego dwóch asach AZS odskoczył na 6:4, ale Skra szybko odpowiedziała rywalom. Gospodarze poprawili przyjęcie oraz atak, coraz aktywniej pracowali blokiem i zdołali odwrócić wynik na swoją korzyść (9:7). Po serii wygranych akcji przyszła jednak seria błędów, a trzy pomyłki w jednym ustawieniu siatkarzy Andrei Gardiniego ponownie oddały inicjatywę rywalom.
Goście z Olsztyna skorzystali z prezentu, natychmiast budując kilkupunktową przewagę (12:9). Akademicy złapali dodatkowy wiatr w żagle, z kolei Skra zupełnie zgubiła rytm. Siatkarze AZS-u popisywali się w obronie i pewnie punktowali w kontrach. Gdy kolejnego w tym meczu asa serwisowego dołożył Alan Souza, prowadzenie gości wzrosło do sześciu "oczek" (18:12). Wyniku nie zmienił już nawet zryw bełchatowian w końcówce i to AZS mógł cieszyć się z długo wyczekiwanego zwycięstwa.
PGE GiEK Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (23:25, 20:25, 20:25)
Skra: Konarski, Łomacz, Poręba, Lemański, Lipiński, Aciobanitei, Diez (libero) oraz Kupka, Petkov, Derouillon, Rybicki
AZS: Souza, Jankiewicz, Jakubiszak, Sapiński, Karlitzek, Armoa, Hawryluk (libero) oraz Tuaniga, Majchrzak
MVP: Karol Jankiewicz (Indykpol AZS Olsztyn)
Zobacz także:
Media. Hitowy transfer w PlusLidze. Kaczmarek zmieni klub
Reprezentant Polski przekazał niepokojące wieści. "Walczę"