Konferencja prasowa na temat udziału BKS Aluprof Bielsko-Biała w Lidze Mistrzyń w sezonie 2009/2010 rozpoczęła się od prezentacji multimedialnej. Na slajdach przedstawiona została w pierwszej kolejności historia występów bielskiego zespołu w rozgrywkach ligowych, a przede wszystkim europejskich. BKS to jedyny w Polsce klub siatkówki kobiecej, który 34 lata nieprzerwanie gra w ekstraklasie! Drużyna 7 razy zdobywała mistrzostwo Polski i tyleż razy sięgała po Puchar Polski. - W Europie też nie jesteśmy beniaminkiem. 16 sezonów startowaliśmy w różnych pucharach europejskich, w tym na 66 spotkań wygraliśmy 33. To już będzie nasz trzeci start w Lidze Mistrzyń - wyliczał osiągnięcia klubu jego prezes Czesław Świstak.
Potem nastąpiła prezentacja grupowych rywalek BKS-u w Grupie C Ligi Mistrzyń. - Wcale to nie są słabe zespoły i nie znaczy, że łatwo zajmiemy trzecie miejsce lub wyższe. Jeśli chodzi o klub z Turcji, Fenerbahce Stambuł, to gra tam Holenderka Blom, Jekaterina Gamowa, Turczynka Erdem. Zobaczymy tutaj świetne zawodniczki. W zespole Dynama, oprócz Godiny i Gonczarowej, ujrzymy Włoszkę Gioli, która była jedną z najlepszych zawodniczek na ostatnich mistrzostwach Europy. W drużynie VK Prostejov jest Słowaczka Soares, Spałowa znana choćby z polskich parkietów czy Niemka Ssuschke. Także będzie co zobaczyć - przedstawiał prezes klubu.
- Jeśli chodzi o nasze cele to wiadomo, że wychodzi 12 zespołów w pierwszej rundzie. Chcemy wyjść z tej grupy. Pierwszy etap play-off chcemy przejść zwycięsko. Taki cel sobie stawiamy, żeby do trzeciego etapu, czyli do drugiego play-off, dojść. Tam będzie sześć drużyn. Jeżeli losowania i układ gier z innymi zespołami nie będzie tragiczny, to mamy szanse i nadzieje, że tak się stanie. Jakbyśmy zaszli jeszcze wyżej to by było oczywiście lepiej - przedstawił cele Aluprofu na tegoroczną edycję Ligi Mistrzów prezes Świstak.
Szkoleniowiec bielskich siatkarek Igor Prielożny zdaje sobie natomiast sprawę, że Grupa C, w której znalazł się BKS Aluprof, jest jedną z mocniejszych. - Wystąpią podstawowe zawodniczki z zespołów narodowych, które grały na mistrzostwach Europy. W stosunku do tego my mamy tylko jedną. Ania Barańska grała cały ten sezon w reprezentacji w podstawowej szóstce. Z tego prostego porównania wychodzi, że jest to naprawdę trudna grupa, a byłoby dużym sukcesem, gdyby nam się udało z niej wyjść. Ja osobiście wierzę w to - z większą ostrożnością wypowiadał się opiekun bielszczanek.
- Mamy pierwszego przeciwnika u siebie. Jest to zdecydowany faworyt całej Ligi Mistrzyń. Uważam, że w tym meczu nie mamy nic do stracenia. Jest to jeden z sześciu meczów, gdzie możemy coś uzyskać. Potem wyjeżdżamy do Prostejova, który po prostu musi u siebie wygrać. Presja, która na tym zespole będzie to z pewnością nasza szansa. Tego się trzymamy i do tego się przygotowujemy. Chcemy jak najlepszą szóstkę wystawić do tych dwóch pierwszych pojedynków. Gdyby jednak się nie udało szansa jest u nas, gdyż gramy potem u siebie dwa mecze. Wydaje mi się, że te dwa wygrane spotkania mogłyby starczyć na awans. Jest to jedna z tych trudniejszych grup bo wiemy, że w innych są zespoły zdecydowanie słabsze albo, jak koleżanki z Francji (ASPTT Mulhouse - przyp. red. P.S.), które nie wiadomo czy wystąpią w Lidze Mistrzyń. Dlatego jest to duże wyzwanie dla nas, trenerów, zawodniczek i klubu. Chcemy się nastawić jak najlepiej - wyczerpująco przedstawił szanse swojego zespołu Słowacki szkoleniowiec.
Dorota Świeniewicz ma za sobą już grę w ścisłym finale rozgrywek Ligi Mistrzyń. - Rzeczywiście ja miałam dwa razy okazję zagrać z zespołem z Włoch w tym głównym finale. Raz dosyć nieszczęśliwie bo złamałam nogę w finałowym meczu i niestety nie mogłam go dokończyć. Drugi raz w 2006 roku w Cannes stanęliśmy na podium. Jest to wspaniałe uczucie dla każdego zawodnika. Był to też bardzo duży prestiż dla klubu, zespołu i kraju, który się reprezentuje - opowiadała o swojej przygodzie z Ligą Mistrzów.
Wszyscy liczą na grę w fazie grupowej Katarzyny Skorupy, ale jej występ w pierwszej szóstce Aluprofu wciąż stoi pod znakiem zapytania. - Nie wiem czy jesteśmy przygotowane. Myślę, że na to jeszcze przyjdzie czas. Sądzę, że to będzie w przyszłym tygodniu. Chociaż nie wiem jak trener zadecyduje, bo najpierw trzeba zebrać wszystkie informacje o przeciwniczkach. Czy to będą Rosjanki czy inny zespół, myślę, że każda drużyna w tej grupie jest wymagającym rywalem. Na wszystkie mecze będziemy musiały się sprężyć i dać z siebie wszystko. Wtedy zobaczymy co uda nam się ugrać - mówiła rozgrywająca Stalówek.
Czy klub przewiduje jakieś specjalne premie za sukcesy w europejskich pucharach? - Do Ligi Mistrzyń nie ustaliliśmy żadnej nagrody. Powiedzieliśmy sobie, że zobaczymy które miejsce zajmiemy, jaka będzie postawa na boisku, jakie zainteresowanie. Oficjalnie nie mówiliśmy, że będzie za to nagroda. Sam występ w Lidze Kontynentalnej jest już dużą promocją dla zawodniczek, ale z tym wiążą się koszty. Mamy stosunkowo lepszy układ meczy niż kiedyś. Tak więc trzeba jasno powiedzieć, że ta pierwsza runda to jest wydatek rzędu 300 tys. złotych. Mówię o przelotach, sędziach i innych kosztach z tym związanych. Z drugiej strony przychody związane z występami są na dzień dzisiejszy zerowe. Rozmawiamy z niektórymi naszymi aktualnymi sponsorami, że w przypadku gdyby były ładne mecze, dobre miejsce to oni wtedy jakąś "jednorazówkę" mogą dla nas przewidzieć - wyjaśnił na zakończenie konferencji prezes BKS Aluprof Czesław Świstak.