Tego w XXI wieku jeszcze nie było. Polacy piszą historię [OPINIA]

Materiały prasowe / PlusLiga / Jastrzębski Węgiel
Materiały prasowe / PlusLiga / Jastrzębski Węgiel

Takiej dominacji w europejskiej siatkówce w XXI wieku jeszcze nie było. Polskie kluby są o krok od wspaniałego wyczynu. Jeśli Jastrzębski Węgiel, który awansował do finału Ligi Mistrzów, wygra w nim - niezwykłe osiągnięcie stanie się faktem.

Jastrzębski Węgiel jest o krok od napisania niesamowitej historii. Nie tylko swojej jako klubu, ale też całej polskiej siatkówki ligowej.

Polacy pokonali w półfinale turecki Ziraat Bankasi Ankara (3:0 i 3:2) i zagrają w finale. Jeśli zwyciężą, a to całkiem prawdopodobne, będzie to czwarty sezon z rzędu, w którym polski klub wygra Ligę Mistrzów (w ostatnich trzech sezonach dokonała tego Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która zresztą rok temu pokonała właśnie ekipę z Jastrzębia).

To jednak nie wszystko. Nasze kluby mogą dokonać w Europie rzeczy nieprawdopodobnej i wygrać w sezonie wszystkie trzy europejskie puchary. Asseco Resovia Rzeszów we wtorek zwyciężyła w Pucharze CEV, a kilka tygodni wcześniej Puchar Challenge padł łupem Projektu Warszawa. Takiej kombinacji, czyli czteroletniej dominacji w Lidze Mistrzów oraz wygranej we wszystkich trzech europejskich pucharach w XXI wieku jeszcze nie było. 5 maja, dzień finału Ligi Mistrzów, może być tym, który na zawsze zapisze się w historii polskiego sportu.

I kapitalnie, że dokona tego ekipa ze Śląska. Bo jeśli istnieje polska drużyna, która w ostatnich latach w europejskich pucharach może mówić o fatum, jest to właśnie Jastrzębski Węgiel. Wiele razy wydawało się, że to jest właśnie ten sezon, w którym ta ekipa w końcu zabłyśnie na arenie międzynarodowej. Za każdym razem eliminowała ich jednak jakaś dramatyczna wpadka.

ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie

Sezon 2019/2020 był początkiem. Jastrzębski Węgiel w fazie grupowej Ligi Mistrzów dwukrotnie ograł wielki Zenit Kazań. Na wyjeździe Pomarańczowi wrócili w tie-breaku ze stanu 9:14! Ich drogę do finału przerwała jednak pandemia koronawirusa. Nie zdążyli zagrać ani jednego meczu ćwierćfinałowego z Itas Trentino.

Rok później jastrzębianie sami padli ofiarą COVID-19. Nie pojechali na żaden z dwóch turniejów fazy grupowej. Musieli wszystkie mecze oddać walkowerem. A mieli przecież wtedy skład, który pozwalałby im na walkę o trofeum. W finale PlusLigi sensacyjnie ograli Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, która dwa tygodnie później cieszyła się z historycznego triumfu w Champions League.

W rozgrywkach 2021/22 do pewnego momentu wszystko układało się dla ekipy ze Śląska znakomicie. Doszła ona do półfinału, w którym mierzyła się z ZAKSĄ. Znów przeszkodziło im zdrowie. Tuż przed półfinałem Ligi Mistrzów część składu, w tym spora część podstawowych zawodników, złapała tajemniczy wirus. Tak spustoszył on organizmy siatkarzy, że ci nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki.

Pełnię swoich możliwości jastrzębianie mogli dopiero rozwinąć w ubiegłym roku i od razu pokazali, gdzie jest ich miejsce w Europie - w finale Ligi Mistrzów. 10 dni wcześniej w walce o mistrzostwo Polski rozgromili kędzierzynian, ale w Champions League to ZAKSA okazała się lepsza, po jednym z najbardziej emocjonujących finałów z historii wygrała 3:2.

Ten sezon wydaje się nagrodą za lata pecha. Dla Jastrzębskiego Węgla wszystko układa się idealnie. Siatkarzy omijają poważne kontuzje. Mistrzowie Polski w Lidze Mistrzów prezentują wybitną formę i nie dają szans innym drużynom, zbudowanym przecież ze światowych gwiazd. Ograli wielką Piacenzę w ćwierćfinale, a w półfinale u siebie nie dali szans Ziraatowi Bankasi Ankara.

Wielkim atutem jastrzębian jest rewelacyjnie zbilansowany skład. Dosłownie każdy zawodnik może dać zwycięstwo. Norbert Huber ze swoimi blokami to prawdopodobnie najlepszy środkowy świata, a Tomasz Fornal to prawdziwy lider, który błyskawicznie potrafi się podnieść po zepsutej akcji. Jakub Popiwczak w obronie potrafi wyczyniać cuda, Rafał Szymura nie boi się wstrzymać ręki w ofensywie. Jean Patry potrafi zdemolować przeciwników atakiem, Jurij Gladyr daje niesamowitą charyzmę i jakość w ważnych momentach. No i na koniec mózg zespołu, Benjamin Toniutti, który doskonale wie, komu posłać piłkę, by drużyna wyszła na tym znakomicie.

Teraz ekipie ze Śląska został ostatni krok - finał Ligi Mistrzów. Przeciwnikiem będzie któraś ze znakomitych włoskich drużyn - Itas Trentino lub Cucine Lube Civitanova.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Wszystko jasne! Znamy gospodarza mistrzostw świata siatkarzy

Komentarze (2)
avatar
jotwu
21.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie podpalajcie się za bardzo.Z włoskim klubem nie mają szans.Chociaż życzę im, by udało się pokonać Włochów. 
avatar
JoseMark
20.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Rafał Szymura nie boi się wstrzymać ręki w ofensywie" ? I wstrzymuje ?