Siatkarze Jastrzębskiego Węgla do Antalyi udali się z ogromnymi nadziejami na powetowanie sobie ubiegłorocznego niepowodzenia, kiedy polegli w finale. W przypadku Włochów uczucie niedosytu było jeszcze większe, bowiem Polacy pozbawiali ich złota w finale w 2021 i 2022 roku.
Lepiej spotkanie finałowe rozpoczęli Włosi. W grze mistrzów Polski widać było nerwowość, spowodowaną stawką meczu. Problemy ze złapaniem rytmu miał Tomasz Fornal. Rywale na starcie wypracowali sobie trzypunktową przewagę i choć po kilku kolejnych akcjach jastrzębianie zniwelowali dystans, wyraźnie się rozkręcając, graczy Trentino zdołali się odbudować (15:12).
Po zagrywkach Alessandro Michieletto wydawało się, że podopieczni Fabio Soliego całkowicie przejmą kontrolę. Różnica wzrosła bowiem do czterech oczek (18:14). Seria nieudanych zagrań Kamila Rychlickiego pozwoliła jastrzębianom pozostać w grze. Niestety chwilę później były reprezentant Luksemburga zrehabilitował się za wcześniejsze niepowodzenia (22:18). Itas Trentino grając konsekwentnie, nie pozwoliło sobie wydrzeć wygranej.
Drugą odsłonę doskonali rozpoczęli jastrzębianie. Po dwóch blokach na Kamilu Rychlickim, Fabio Soli poprosił o przerwę (0:3). Uwagi szkoleniowca pomogły, bowiem gracze z Trydentu przejęli inicjatywę. Gracze Marcelo Mendeza nie potrafili powstrzymać doskonale prezentującego się Alessandro Michieletto, który bez większych problemów radził sobie z potrójnym blokiem (9:7). Kłopoty w ofensywie mieli natomiast mistrzowie Polski, doskonale bowiem był czytany Benjamin Toniutti (12:12).
Włosi przeważali nad jastrzębianami, choć wynik do końca tego nie odzwierciedlał. Mistrzowie Polski musieli jednak sporo wycierpieć, aby zdobyć punkt. Rywalom przychodziło to z dużą większą łatwością, dzięki doskonałej defensywie i perfekcyjnemu przyjęciu. Pomarańczowo-czarni potrzebowali zdecydowanie lepszej zagrywki, aby myśleć o ratowaniu seta. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Itas Trentino, podobnie jak w inauguracyjnej odsłonie triumfowało pewnie i zasłużenie.
Siatkarzom Jastrzębskiego Węgla nie można było odmówić ambicji, na tle rywali wyglądali jednak słabiej w każdym z elementów siatkarskiego rzemiosła. Trudno było zatrzymać Alessandro Michieletto, który bombardował w ataku i polu zagrywki. Wielką klasę pokazywał Riccardo Sbertoli. Itas grał odważnie i skutecznie, nakręcając się każdą kolejną akcją. To jeszcze bardziej rozbijało psychicznie mistrzów Polski (12:10).
Kolegów do walki próbował poderwać Tomasz Fornal, jednak jak tylko polski zespół wychodził na prowadzenie, rywale natychmiast odpowiadali. Jastrzębianie kręcili głowami z niedowierzaniem, spoglądając w kierunku parkietu. Przebieg meczu zdecydowanie odbiegał od tego, czego oczekiwali przed spotkaniem polscy kibice. Przy stanie 23:19, Marcelo Mendez poprosił o ostatnią przerwę. Cudu jednak nie było, Jastrzębski Węgiel marzenia o triumfie w Lidze Mistrzów musi odłożyć o kolejny rok.
Itas Trentino - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:20, 25:22, 25:21)
Itas Trentino: Kozamrnik, Michieletto, Sbertoli, Rychlicki, Lavia, Podrascanin, Laurenzano (libero) oraz Pace (libero);
Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Patry, Gladyr, Szymura, Huber, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Sclater, Macionczyk, Mbaye.
Czytaj także:
Oficjalnie: oto klub Kubiaka na kolejny sezon