W trzech ostatnich sezonach Ligi Mistrzów nie miała sobie równych Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W pierwszych dwóch finałach ograła włoski Itas Trentino, a w ostatnim Jastrzębski Węgiel. Tym razem o tytuł zmierzyły się dwa zespoły, które traciły swoją szansę przez ZAKSĘ.
Tym samym pewne było, że dla jednej z drużyn końcowy triumf będzie wielkim sukcesem. Itas Trentino na końcowy triumf czekało od sezonu 2010/11. Z kolei Jastrzębski Węgiel jeszcze nigdy w historii nie zwyciężył w tych rozgrywkach.
Ostatecznie jastrzębianie będą musieli poczekać na to, by wygrać Ligę Mistrzów. Po raz drugi z rzędu w wielkim finale musieli uznać wyższość rywala. Klub z Trydentu zaprezentował się znakomicie i potrzebował trzech setów, by zamknąć rywalizację.
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze
Piłki meczowe dla Itasu Trentino pojawiły się przy stanie 24:20 w trzecim, decydującym secie. Przy pierwszej z nich na wysokości zadania stanął Tomasz Fornal. I mecz mógł trwać dłużej, gdyby mistrz Polski nie zawiódł w kolejnej akcji.
W kontrze rozgrywający Jastrzębskiego Węgla Benjamin Toniutti postanowił uruchomić Rafała Szymurę. Tyle tylko, że drugi z przyjmujących mistrza Polski w finałowym pojedynku radził sobie zdecydowanie gorzej. I potwierdziło się to w jednej z najważniejszych akcji meczu, ponieważ został zatrzymany przez blok rywali.
Tym samym Włosi potwierdzili, że nawet w tym elemencie tego dnia spisali się lepiej. Co prawda Marcelo Mendez postanowił jeszcze sprawdzić, czy siatkarze ekipy z Trydentu nie wpadli w siatkę, ale żadnego błędu nie było i rywalizacja dobiegła końca.