Po powrocie z Rosji przeżyła piekło. Marzy o występie na igrzyskach

Materiały prasowe / Serie A / Malwina Smarzek
Materiały prasowe / Serie A / Malwina Smarzek

Dla Malwiny Smarzek nadchodzący sezonem reprezentacyjny może okazać się wyjątkowy. Ostatnie dwa lata były dla niej bardzo trudne. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zapewnia, że jest gotowa walczyć o miejsce w kadrze na igrzyska olimpijskie.

W poprzednim sezonie Malwina Smarzek powróciła do kadry po blisko siedmiuset dniach nieobecności. Wcześniej, z powodu tego, co spotkało ją w kraju po powrocie z Rosji, a także problemów zdrowotnych, potrzebowała odpoczynku.

- Doszło to tego, że bałam się wyjść z domu. Zdarzało się, że ludzie mnie popychali albo na mnie pluli. Miałam ataki paniki. To był moment, gdzie wszystko mnie przytłoczyło. To się we mnie gromadziło. Miałam moment, gdy czułam, że nie ma sensu grać w siatkówkę, brać prysznic, jeść, wyjść na dwór... Nie wiedziałam, co jest grane - zdradziła w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem "W cieniu sportu".

Słowa atakującej wykorzystały rosyjskie media. Portal sport-express.ru opublikował materiał poświęcony Smarzek. Rosjanie wykorzystali słowa Polki do celów propagandowych. W tekście można było przeczytać między innymi wypowiedź dyrektora generalnego Lokomotiwu Kaliningrad, Aleksandra Kosyrkowa, który stwierdził, że zawodniczka odeszła z klubu ze łzami w oczach. Uważałała Lokomotiw za najlepszy klub, w którym grała. Prześladowania, które zaczęły dotykać ją i jej bliskich sprawiły, że musiała opuścić Rosję, a następnie wyjechać do Brazylii, bo w Polsce nie pozwolono jej normalnie żyć.

Było to odniesienie m.in. do postawy kibiców siatkówki w Polsce, którzy po jej transferze do Developresu Rzeszów, nie przyjęli jej z sympatią. "Smarzek, wracaj do Rosji" - brzmiał napis na transparencie kibiców ŁKS-u Commercecon Łódź.

Po znakomitym sezonie we Włoszech Stefano Lavarini ponownie znalazł dla 27-latki miejsce w drużynie narodowej. Malwina Smarzek zapewnia, że czuje się gotowa, aby walczyć o miejsce w drużynie narodowej.

- Nie odkryję Ameryki, mówiąc, że czuję się dojrzalsza. Wciąż bywam wobec siebie krytyczna, ale cały czas staram się unikać tego, by wyniki sportowe definiowały mnie jako człowieka i wpływały na postrzeganie samej siebie. Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie doświadczenia, jakie mnie spotkały. Dziś odczuwam duży spokój. Nie stresuję się tym, jak pójdzie mi w reprezentacji Polski. Mamy mądrego trenera, który potrafi poskładać cały czas zespół, a ja niezależnie od jego wizji, zaakceptuję swoją rolę w drużynie - powiedziała atakująca w wywiadzie udzielonym dla "Przeglądu Sportowego".

Wychowanka Łaskowii Łask doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że o miejsce w kadrze nie będzie łatwo. Mimo doskonałych występów we włoskiej Serie A pozycja Magdaleny Stysiak jako atakującej nr 1 wydaje się niepodważalna. Nawet mimo faktu, że liderka Biało-Czerwonych w ostatnim czasie w Turcji niewiele grała. Prowadzący Fenerbahce Stambuł selekcjoner naszej kadry, był jednak na bieżąco z formą 23-latki.

ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze

Niewykluczone, że wobec potencjału ofensywnego, jakim szkoleniowiec może dysponować, Malwina Smarzek zostanie przesunięta na lewe skrzydło, jak to miało miejsce za kadencji Jacka Nawrockiego. Brązowa medalistka mistrzostw Brazylii z 2023 roku zapewnia, że jest przygotowana na takie rozwiązanie.

- Jeśli trener uzna, że jest potrzeba, abym grała jako przyjmująca, to jestem gotowa, by pomóc zespołowi w tej roli. Wiadomo, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, bo nie czuję się na tej pozycji pewnie i z zamkniętymi oczami nie będę atakować z wysokiej piłki, co jest zupełnie normalne. Na razie jeszcze nie wiadomo, w jakim wymiarze zagram w Lidze Narodów. Trener wie, że miałam niezły sezon ligowy i przede wszystkim jestem zdrowa - przyznała Smarzek.

Siatkarka wierzy, że dobra dyspozycja pozwoli jej zagrać na igrzyskach olimpijskich, na których Polki wystąpią po raz pierwszy od 2008 roku. Zdaniem Malwiny Smarzek, drużyna ma ogromny potencjał, co udowodniła na turnieju kwalifikacyjnym w Łodzi, gdzie pokonała m.in. Włoszki i Amerykanki.

- Poziom sportowy, jaki dziewczyny zaprezentowały w kwalifikacjach, spokojnie wystarczyłby do zdobycia medalu olimpijskiego. Pod tym względem doganiamy światową czołówkę. Jeśli w czymś ona nas wyprzedza, jest to doświadczenie, które w takich turniejach, jak igrzyska jest kluczowe - powiedziała reprezentantka Polski.

W najbliższej edycji rozgrywek Ligi Narodów Polki będą poważnym kandydatem do medalu. Rywalizację rozpoczną od turnieju w Antalyi, gdzie już w pierwszym meczu zmierzą się z groźnymi Włoszkami (14 maja). W kolejnych dniach czekają je spotkania z Francją (17 maja), Holandią (18 maja) i Japonią (19 maja).

Na drugi turniej zawodniczki Lavariniego udadzą się do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie do Arlington. Na początek zagrają z Serbkami (28 maja), a następnie spróbują swoich sił w pojedynkach z Koreą Południową (30 maja), Niemcami (31 maja) i gospodyniami, czyli USA (1 czerwca).

Zmagania w fazie grupowej Polki zakończą w chińskim Hongkongu, gdzie w pierwszym meczu zmierzą się z reprezentacją Brazylii (12 czerwca). Kolejnymi rywalkami naszych pań będą siatkarki Dominikany (14 czerwca), Tajlandii (15 czerwca) i Chin (16 czerwca). Podczas trzech turniejów zawodniczki Lavariniego unikną starć z Turczynkami, triumfatorkami ubiegłorocznej edycji oraz Kanadyjkami i Bułgarkami.

Czytaj także:
Dobra wiadomość dla kibiców. Znamy plan sparingów Polek przed Ligą Narodów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty