Smutne pożegnanie z Fukuoką. Polacy bez szans w starciu z Brazylią

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB
zdjęcie autora artykułu

Brazylia od momentu przejęcia kadry przez Nikolę Grbicia, nie wygrała z Biało-Czerwonymi. W sobotę podopieczni Bernardo Rezende przerwali złą passę. Canarinhos nie dali szans Polakom w ich ostatnim meczu w Fukuoce, wygrywając 3:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Pod wodzą Nikoli Grbicia reprezentacja Brazylii to jeden z ulubionych rywali naszej ekipy. Polacy z Canarinhos grali czterokrotnie, za każdym razem wygrywali. Po raz ostatni oba zespoły rywalizowały 20 lipca 2023 roku w ćwierćfinale Ligi Narodów, wówczas górą byli Polacy, triumfując w trzech setach - 3:0 (26:24, 25:21, 25:20). Wcześniej, w kwalifikacjach, było 3:1 dla mistrzów Europy. Jedyny tie-break z udziałem ekipy Nikoli Grbicia miał miejsce w półfinale mundialu. W Fukuoce liczyliśmy na podtrzymanie zwycięskiej serii.

Początek meczu był doskonały w wykonaniu Brazylijczyków. Fernando Gil Kreling rozrzucał piłki w taki sposób, że Polacy mieli ogromne problemy ze skutecznym ustawieniem bloku. Kolejne piłki kończyli Alan Souza i Joandry Leal. Biało-Czerwoni, mimo kiepskiego przyjęcia, do stanu 7:7 byli w stanie dotrzymać kroku rywalom, jednak z czasem przewaga ekipy z Ameryki Południowej zarysowywała się coraz bardziej (10:14).

Wicemistrzowie świata starali się odrabiać straty, jednak bez większego efektu. Nie pomogły dwie przerwy na żądanie Nikoli Grbicia i rozkręcający się z każdą kolejną akcją Bartosz Bednorz. Tuż przed kluczową fazą seta, selekcjoner reprezentacji Polski sięgnął po podwójną zmianę, Marcina Janusza i Łukasza Kaczmarka zmienili Jan Firlej i Bartosz Kurek. To dało naszemu zespołowi impuls i pozwoliło zmniejszyć stratę o połowę (20:22). Niestety chwilę później zmiana powrotna przyniosła odwrotny efekt i to Brazylia mogła cieszyć się z wygranej.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Nie szło tak, jak byśmy chciały". Najtrudniejszy moment w meczu z Serbią

Zawodnicy Bernardo Rezende dobrze rozpoczęli drugą odsłoną, odskakując na kilka punktów po zagrywkach Joandry Leala (2:5). Polacy nie zrazili się tym faktem. Dobrze funkcjonowało przyjęcie i krótka w wykonaniu Marcina Janusza i Jakuba Kochanowskiego oraz Norberta Hubera. Bez tego elementu trudno było myśleć o nawiązaniu walki z tak klasowym przeciwnikiem. Na szczęście rywale również wyciągali pomocną dłoń, psując kolejne zagrywki (13:14).

Niestety nasz zespół nie poszedł za ciosem w kolejnych akcjach. Sygnał do natarcia dał Brazylijczykom niesamowicie dysponowany Joandry Leal, który w pojedynkę zatrzymał blokiem Łukasza Kaczmarka, a chwilę później kapitalną zagrywką pozwolił Canarinhos odjechać na pięć punktów (16:21). Nikola Grbić próbował ratować wynik, posyłając do boju Tomasza Fornala. Nasz przyjmujący na dzień dobry został ustrzelony zagrywką przez Leala. To idealnie obrazowało niemoc Biało-Czerwonych w końcówce drugiej partii, przegranej ostatecznie zaskakująco wysoko.

Przed trzecim setem selekcjoner reprezentacji Polski sporo pozmieniał, na lewym skrzydle pojawił się duet Kamil Semeniuk - Tomasz Fornal, natomiast prawe skrzydło zabezpieczył Bartosz Kurek. To zdecydowanie poprawiło grę Biało-Czerwonych. Doskonale prezentował się Tomasz Fornal, dla którego końcówka drugiego seta nie była zbyt udana. Pozostała dwójka zmienników także nie zawodziła. W końcu wicemistrzowie świata prezentowali się tak, jak tego oczekiwali kibice. Po asie serwisowym naszego atakującego, po raz pierwszy w tym meczu prowadziliśmy trzema punktami (11:8).

Canarinhos szarpali, jednak bez większych efektów. Z każdą kolejną akcją ich frustracja narastała. Bernanrdo Rezende w końcówce sięgnął po trzeciego rozgrywającego, Matheusa, który doleciał do Fukuoki w trakcie turnieju. Na niewiele to się zdało. Gra skrzydłami zapewniła Polakom wygraną. Nikola Grbić uśmiechał się pod nosem, bowiem jego decyzje o zmianach okazały się w stu procentach trafione.

Polacy nie potrafili znaleźć sposobu na powstrzymanie szalejącego w ofensywie Joandry Leala, który przez dłuższy czas na początku czwartej odsłony niemal w pojedynkę przeciwstawiał się naszej drużynie. Momentami tylko do gry atakiem włączał się Alan Souza. To wystarczyło na Biało-Czerwonych, którzy po znakomitym trzecim secie, wrócili do gry prezentowanej w pierwszych dwóch odsłonach (11:15).

Canarinhos błyskawicznie powiększali przewagę. Po blokach Lucasa Saatkampa i Flavio Gualberto Brazylijczycy odjechali na siedem punktów (11:18). Polakom pomogła zmiana na rozegraniu i wejście Janusza Firleja. Biało-Czerwoni poderwali się i zmniejszyli straty do trzech oczek. Nadzieje na odrobienie strat ożyły po asie serwisowym Bartosza Kurka (20:22). Starty ze środkowej części seta okazały się jednak nie do odrobienia. Rolę egzekutora ponownie wziął na swoje barki Joandry Leal.

Polska - Brazylia 1:3 (21:25, 17:25, 25:21, 23:25)

Polska: Śliwka, Kochanowski, Kaczmarek, Bednorz, Janusz, Huber, Popiwczak (libero) oraz Kurek, Firlej, Fornal, Semeniuk, Kłos;

Brazylia: Leal, Fernando, Lucas, Mauricio, Alan, Flavio, Thaless (libero)oraz Darlan, Silva.

Czytaj także: Były selekcjoner ocenił potencjał kadry Grbicia. "Klęska urodzaju? Niekoniecznie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty