Reprezentacja Chin nie błyszczała w tegorocznych kwalifikacjach Ligi Narodów, jednak dość pewnie awansowała do 1/4 finału. Zdecydowanie lepiej prezentowały się Polki, które przegrały tylko z Canarinhes. Swoje sukcesy miały również Azjatki, za takowe należy uznać triumfy nad Serbkami, Turczynkami i Amerykankami. Niedzielne starcie zwiastowało więc sporo emocji. Tym bardziej że podopieczne Stefano Lavariniego żądne były rewanżu za ubiegłoroczną przegraną w półfinale.
Polki rozpoczęły doskonale. Azjatki w przeciwieństwie do pozostałych ekip z tego kontynentu grały bardzo nieszablonowo, jednak nasz zespół był doskonale przygotowany. Fantastyczna defensywa, skuteczna kontra i blok pozwoliły naszym zawodniczkom na zbudowanie solidnej, siedmiopunktowej przewagi (4:11). Yingying Li i Wu Mengjie starały się szarpać, ale bezskutecznie (9:14).
Polki roztrwoniły przewagę przy zagrywkach Yingying Li. Azjatki poczuły swoją szansę i zaczęły grę punkt za punkt. Niestety nasze zawodniczki miały ogromny kłopot w przyjęciu. W pewnym momencie Stefano Lavarini posłał na lewe skrzydło Malwinę Smarzek, aby zaskoczyć rywalki i wzmocnić ofensywę. Nie pomogło, nie potrafiliśmy bowiem powstrzymać Chinek, których urozmaicone zagrania w ofensywie okazały się kluczowe. Seta, atakiem z obiegnięcia, zakończyła Wu Mengjie.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Polki wracają do gry. Biało-Czerwone dotarły do Hongkongu
Bez przyjęcia nie da się grać, a Polki w tym elemencie mocno zawodziły. Wykorzystywały to Chinki, które na kontrach uruchamiały środkowe, nie do zatrzymania dla naszego zespołu. Stefano Lavarini poprosił o przerwę, przy pięciopunktowej stracie (8:3). Niewiele to pomogło, bowiem Azjatki nadal dzieliły i rządziły na boisku (11:4).
Drugi czas Włoch wykorzystał przy dziesięciopunktowej stracie (15:5). Niestety nie wytrącił z rytmu Yuan Xinyue, która chwilę później kolejny raz zapunktowała zagrywką. Biało-Czerwone w tym elemencie ewidentnie nie były przygotowane na rywalki. Tymczasem zespół zza Wielkiego Muru zaskakiwał, fenomenalna defensywa, doskonała zagrywka i konsekwentna do bólu gra na kontrze pozwalała kontrolować seta. W tej sytuacji trudno było myśleć o jakimkolwiek odrabianiu strat. Skończyło się pewną wygraną Chinek, które triumfowały 25:15.
Polkom zdecydowanie brakowało przyjęcia. Bazowanie na błędach rywalek to za mało, aby myśleć o dobrym wyniku. Do pewnego momentu nasz zespół był w stanie utrzymać kontakt, niestety z czasem Azjatki zaczynały dominować. Po skutecznym ataku Yuan Xinyue było już 11:7. Stefano Lavarini rotował składem, kombinował ze zmianami, ale gra naszej ekipy niestety nie drgnęła.
Wejście Olivii Różański dało nadzieję na odrobienie strat. Nasza skrzydłowa skończyła kilka kolejnych akcji, ożywiła nadzieje na odwrócenie losów meczu, jednak sama nie była w stanie przeciwstawić się dobrze dysponowanym Chinkom (17:13). Polki w końcówce ryzykowały zagrywką, niestety to przekładało się na błędy. Dla Azjatek to była woda na młyn. Triumfowały bardzo pewnie, ostatni punkt zdobywając po bloku Yuanyuan Wang.
Chiny - Polska 3:0 (25:23, 25:15, 25:19)
Chiny: Linyu Diao, Xinyue Yuan, Mengjie Wu, Yingying Li, Yuanyuan Wang, Xiangyu Gong oraz Mengjie Wang (libero).
Polska: Jurczyk, Mędrzyk, Stysiak, Wołosz, Łukasik, Korneluk oraz Szczygłowska (libero), Różański, Smarzek, Wenerska, Różański, Alagierska, Czyrniańska.
Czytaj także:
Memoriał Wagnera dla siatkarzy, Polki też będą miały swój turniej
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)