Canarinhas były dość wyraźnymi faworytkami tego spotkania. W tegorocznej VNL wygrały fazę zasadniczą bez porażki z bilansem 12-0, a w ćwierćfinale pewnie pokonały Tajlandię bez straty seta. Z kolei Japonki przystępowały do turnieju finałowego w Bangkoku z piątej pozycji, a w walce o awans do półfinału wygrały z Chinkami 3:0.
- Często spotykamy się z Japonkami w ważnych meczach i za każdym razem to jest bardzo trudne spotkanie. Dlatego spodziewamy się pięciu setów i na to się nastawiamy. Zrobimy wszystko, by być wypoczęte i gotowe. Musimy zachować jak najwięcej energii, a na boisku pokazać agresję, bo to nie będzie łatwe spotkanie - przestrzegała w wywiadzie dla Volleyball World Gabriela Braga Guimaraes.
I rzeczywiście - zgodnie z zapowiedziami przyjmującej reprezentacji Brazylii - to spotkanie faktycznie trwało pięć setów, choć mało kto się tego spodziewał. Bardzo mocno i odważnie weszły w nie siatkarki z Japonii, które już na samym starcie kapitalnie ustawiały się w obronie i podbijały ataki przeciwniczek. Gdy prowadziły 10:4, a później też 15:8, trener Jose Roberto Guimaraes od razu sięgnął po podwójną zmianę - Robertę Ratzke i Rosamarię Montibeller zmieniły Tainara Lemes Santos oraz Macris Carneiro, a Anę Cristinę - Julia Isabelle Bergmann.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Co z przyszłością Michała Probierza? Reprezentanci mówią jednym głosem
Szczególnie ta ostatnia wniosła dużo świeżości do ataku swojej drużyny i dała mu prowadzenie 18:17. Jednak trener Masayoshi Manabe też miał plan B. Wprowadził rezerwową atakującą Yukiko Wadę, która dała kapitalną zmianę i powiodła Japonię do zwycięstwa na przewagi 26:24.
I to właśnie ten zespół z werwą rozpoczął drugą odsłonę. Cały czas Wada czuła się jak ryba w wodzie. Tyle, że po drugiej stronie siatki do regularnie punktującej Bergmann dołączyła falująca dotąd Gabi. Ponadto przy dobrym przyjęciu Macris uruchamiała Thaisę Menezes oraz Anę Carolinę Da Silva. Brazylijki przetrwały trudny moment, a później objęły prowadzenie, którego już nie oddały do końca seta i triumfowały do 20.
To miało oznaczać, że Brazylia już weszła na właściwe tory, a zwycięstwo w meczu jest kwestią czasu. Nic bardziej mylnego. Dalej dochodziło do długich wymian, a na kontrach brązowe medalistki Mistrzostw Azji sprzed roku były niezwykle trudne do zatrzymania. Wada cały czas zaskakiwała brazylijski blok, a od czasu do czasu odciążała ją też Sarina Koga. W środkowej fazie trzeciego seta Japonia wrzuciła wyższy bieg i nawet mimo tego, że Brazylia doszła na jeden punkt (21:22), nie dała rady przechylić szali wygranej na swoją korzyść. Ba, nie wygrała już od tego momentu żadnej akcji.
Czwartą partię ekipa trenera Ze Roberto rozpoczęła od prowadzenia 6:0, ale dość szybko tę przewagę straciła (10:10) Cały czas skrzydłowe - Rosamaria, Gabi i Ana Cristina walczyły bardziej ze sobą niż z przeciwniczkami. Pod koniec seta obudził się brazylijski blok, który pozwolił zwyciężyć 25:22 i przedłużyć marzenia o awansie do finału.
W tie-breaku to siatkarki z Kraju Kwitnącej Wiśni wygrały siedem z ośmiu pierwszych akcji, ale jeszcze przed zmianą stron rywalki zmniejszyły stratę do... jednego oczka. Znakomite wejście zanotowała środkowa Airi Miyabe, która pod siatką walczyła z rywalkami jak równy z równym.W najważniejszej fazie piątej partii i całego spotkania to reprezentacja Japonii lepiej serwowała, blokowała i kontrowała, dzięki czemu wygrała 15:12 i awansowała do finału Ligi Narodów, w którym czekają już na nie Włoszki.
A Brazylijkom zostaje walka o brązowy medal z Polską. To spotkanie rozpocznie się o 12:00 czasu polskiego, a walka o złoto - trzy i pół godziny później.
Brazylia - Japonia 2:3 (24:26, 25:20, 21:25, 25:22, 12:15)
Brazylia: Roberta, Gabi, Carol, Rosamaria, Ana Cristina, Thaisa, Nyeme (libero) oraz Macris, Tainara, Bergmann, Daroit.
Japonia: Kotona, Koga, Yamada, Iwasaki, Ishikawa, Araki, Kojima (libero) oraz Kurogo, Wada, Inoue, Airi, Nanami, Fukudome (libero).
Widzów: 6 150.
Czytaj również: Włoszki za mocne. Nie będzie historycznego finału dla Polski