O krok od niespodzianki - relacja ze spotkania AZS UWM Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów

W Olsztynie zapachniało niespodzianką: AZS UWM gładko zwyciężał w dwóch pierwszych setach, rozkładając na łopatki faworyzowanych wicemistrzów Polski. Akademikom nie udało się jednak utrzymać poziomu gry z tych partii, pozwolili obudzić się Resovii, co poskutkowało przegraną w tie-breaku.

Miłe złego początki, można więc rzec. Tym bardziej, że mecz AZS-u UWM Olsztyn z Asseco Resovią Rzeszów rozpoczęło bardzo sympatyczne powitanie byłego środkowego Akademików, Wojciecha Grzyba. Wychowanek klubu z Warmii i Mazur otrzymał przed spotkaniem aktualną koszulkę AZS-u ze swoim nazwiskiem i numerem, z którym reprezentował barwy olsztyńskiego zespołu.

Po tym miłym geście z olsztyńskiej strony, kibice w Uranii nadal nie mogli mieć powodów do zmartwień. AZS bardzo udanie rozpoczął mecz. W pierwszej partii Akademicy skutecznie grali przede wszystkim w obronie i blokiem, szybko wychodząc na prowadzenie 6:3. Swoje ze skrzydła, a także z drugiej linii dołożył Paweł Siezieniewski i to jego zespół schodził na pierwszą przerwę techniczną z czteropunktową przewagą. Chwila oddechu niewiele pomogła rzeszowianom, którym nie układała się gra w obronie, a ataki często wypadały poza boisko bądź były skutecznie zatrzymywane. Blok duetu Wojciech Winnik-Dawid Gunia sprawił, że przy stanie 12:7 dla Akademików, o czas poprosił trener gości. Udało się po nim odrobić jedno oczko, ale kolejne z krótkiej i bezpośrednio z zagrywki dołożył środkowy gospodarzy, Dawid Gunia (14:8). Nieliczne udane akcje w wykonaniu Krzysztofa Gierczyńskiego i wejście na boisko Marcina Wiki na niewiele się zdały - olsztynianie nie zwalniali tempa, a Marcelo zakończył seta skuteczną krótką.

Druga odsłona była kontynuacją pewnej gry Akademików. Rzeszowianie nie umieli znaleźć skutecznego sposobu na skrzydłowych i środkowych rywali, co sprawiło, że na początku kolejnej partii przegrywali już 2:6. Nie ryzykowali też zagrywką, a mimo to zepsuli kilka serwisów. Poza tym wśród podopiecznych Ljubo Travicy zawodziło przyjęcie i gra w obronie - wręcz przeciwnie w szeregach gospodarzy: podbijali prawie wszystkie piłki i wyprowadzali udane kontrataki. Siatkarze z Rzeszowa mieli też problemy z komunikacją - jedna z takich trudności dała AZS-owi prowadzenie 20:10. W końcówce seta skutecznie blok obił Mateusz Mika, ale kolejny trójblok olsztynian dał siatkarzom z Warmii i Mazur piłkę setową. Na zagrywce stanął Dawid Gunia, który zamknął tę partię asem serwisowym (25:15).

Seta trzeciego rzeszowianie rozpoczęli od błędu dotknięcia siatki. Jednakże tym razem nie był to początek końca meczu, a wstęp do wyrównanej walki. Długie wymiany, skuteczne obrony i bloki można było obserwować po obu stronach siatki. Oba zespoły więcej grały skrzydłami, a na pierwszy regulaminowy czas z jednopunktowym prowadzeniem zeszli siatkarze Resovii, po autowym ataku Wojciecha Winnika. Po przerwie podopiecznym Ljubo Travicy udało się odskoczyć na trzy punkty, co zmusiło trenera Mariusza Sordyla do wzięcia czasu. Na razie nie zmieniło to obrazu gry, choć Akademicy przestali pozwalać rywalom zwiększać prowadzenie. W końcu as Siezieniewskiego, a następnie skuteczna kontra Józefackiego i obicie bloku (piłka odbiła się jeszcze po plecach trenera Travicy) wyrównały stan seta (16:16). Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt, obfitując w fortunne obrony, skuteczne bloki i ataki. Tym razem jednak szczęście sprzyjało przyjezdnym, którzy grę na przewagi rozstrzygnęli na swoja korzyść.

Czwarta odsłona początkowo toczyła się pod dyktando rzeszowian, którzy powtórzyli wynik z początku drugiej partii, ale tym razem to oni wyszli na prowadzenie 6:2, zachowując czteropunktową przewagę na pierwszym regulaminowym czasie. Akademicy zaczęli jednak odrabiać straty. Skutecznie atakował Tomasz Józefacki, a blokował Dawid Gunia, doprowadzając do wyrównania 8:8 i gry punkt za punkt. Mniej błędów własnych po stronie AZS-u dało gospodarzom dwupunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej. Rzeszowianie wyrównali przy stanie 20:20, ale mocny atak po skosie Józefackiego i zatrzymany przez Siezieniewskiego Mateusz Mika zmusiły Ljubo Travicę do wzięcia czasu. Pomogło to jego podopiecznym, ponieważ wyrównali (22:22) i nie poprzestając na tym, doprowadzili do pierwszej piłki setowej, mając w zapasie dwa oczka przewagi. Skuteczny blok Józefackiego dał gospodarzom 23. punkt, ale kolejną piłkę skończył Mika. Resovia wygrała 25:23 i wyrównała stan meczu 2:2.

Pierwszy punkt w tie-breaku zdobyli Akademicy. Kolejne jednak oddali rywalom, sami popełniając błędy. Dużym utrudnieniem była też zagrywka Marcina Wiki, którego dwukrotnie z rytmu próbował wybić Mariusz Sordyl, biorąc czas przy stanie 3:1 i 5:1 dla gości. Dopiero ten drugi poskutkował zdobyciem punktu przez Akademików, ale do zmiany boisk, która nastąpiła po plasowanym ataku Grzyba, niewiele zdołali ugrać (8:4 dla Resovii). Udało się jednak zminimalizować przewagę do jednego oczka (8:9), ale w szeregi Akademików wkradły się błędy. A skuteczniejsza gra przyjezdnych w bloku i ataku, nie pozwoliły już na więcej AZS-owi. Blok na Guni zakończył mecz, a MVP spotkania został wybrany Aleh Akhrem, który w ostatniej akcji zatrzymał środkowego olsztynian. Trenerowi Sordylowi na osłodę pozostał tort urodzinowy i życzenia od klubów kibica z Rzeszowa i Olsztyna.

AZS UWM Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (25:14, 25:15, 24:26, 23:25, 9:15)

AZS: Paulo, Jakub Oczko, Dawid Gunia, Paweł Siezieniewski, Wojciech Winnik, Marcelo, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Tomasz Józefacki.

Resovia: Tomasz Kusior, Krzysztof Gierczyński, Wojciech Grzyb, Rafael Redwitz, Aleh Akhrem, Paweł Papke, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Marcin Wika, Mateusz Mika, Ivan Ilić, Łukasz Perłowski.

MVP: Aleh Akhrem.

Komentarze (0)