Mentalny potwór. Niesamowite, co zrobiły Polki [OPINIA]

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Reprezentacja Polski siatkarek
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Reprezentacja Polski siatkarek

Takiej odporności psychicznej może nam zazdrościć każda drużyna na świecie. Stefano Lavarini zbudował zespół, któremu nie są straszne nawet największe trudności. Na uwagę zasługuje postawa jednej zawodniczki i tytaniczna praca.

Czasem w sporcie masz takich rywali, przeciwko którym wyjątkowo ci nie idzie, który zdaje się mieć na ciebie patent. Kimś takim dla reprezentacji Polski siatkarek była kadra Brazylii. Biało-Czerwone potrafiły wygrywać z najlepszymi drużynami świata, ale nie z Canarinhos, które ostatnio pokonały pięć lat temu. W starciu tych drużyn w fazie zasadniczej wyraźnie zdominowały nasze reprezentantki i zwyciężyły 3:1.

Przełamanie przeszło w najlepszym możliwym momencie - meczu o brąz Ligi Narodów. To zwycięstwo nie było przypadkowe. Oglądaliśmy spotkanie na najwyższym światowym poziomie, z niesamowitą liczbą obron, przepięknych ataków. Widać było, że mierzyły się ze sobą dwie wielkie drużyny.

Wydawało się, że nasze siatkarki zmierzają po zwycięstwo. Prowadziły 2:1 i 11:6 w czwartym secie, ale nasze rywalki pokazały ogromną klasę. Odrobiły stratę i absolutnie zdominowały końcówkę tej partii. Taka wypuszczona szansa złamałaby niemal każdą drużynę. Jednak nie naszą. W tie-breaku Biało-Czerwone zaprezentowały się tak, jakby nic się wcześniej nie stało. Pokazały ogromną siłę mentalną, zniszczyły rywalki 15:9, wygrały cały mecz 3:2 i zdobyły brąz Ligi Narodów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aryna Sabalenka wróciła do treningów. Czas na trawę

Trener Stefano Lavarini zbudował mentalnego potwora, który potrafi przełamywać swoje słabości. Przecież w piątkowym ćwierćfinale nasze zawodniczki ograły najlepszą drużynę ubiegłego roku - Turcję (3:2), która wcześniej wielokrotnie zamykała nam drogę do medalu. Mamy wyborne zawodniczki i trzeba było tylko wlać w nie przekonanie, że są w stanie pokonać każdego. Włoch pokazał, że jest wielkim trenerem i potrafi sprawić, że drużyna pójdzie za nim w ogień.

No właśnie - drużyna: tak kompletnej zawodniczki jak Martyna Łukasik może nam zazdrościć każda ekipa na świecie. Wykonuje tytaniczną pracę w przyjęciu i obronie, ma znakomity przegląd sytuacji w ofensywie i gra niesamowicie mądrze w ataku, zagrywce czy bloku. Takiej zawodniczki przez ostatnią dekadę nam brakowało.

Bohaterek na przyjęciu jest jednak więcej. Znakomitej 20-letniej Martyny Czyrniańskiej nie można nie pochwalić. Mimo swojego młodego wieku zachowuje się tak, jakby nie miała układu nerwowego. W najważniejszych meczach potrafi wejść z ławki i grać jak weteranka. Trzeba docenić Natalię Mędrzyk, która po przerwie macierzyńskiej wróciła do podstawowego składu reprezentacji i przeżywa swój najlepszy okres w karierze. Aż trudno uwierzyć, że przez wiele lat ta pozycja była naszym największym problemem.

Mamy też znakomitą ławkę. Przy kłopotach naszej bombardierki Magdaleny Stysiak, jest Malwina Smarzek. Gdy coś nie wychodzi w rozegraniu, Joanna Wołosz może zostać zastąpiona przez Katarzynę Wenerską. Do tego wybitna libero Aleksandra Szczygłowska, która zastąpiła etatową pierwszą libero kadry Marię Stenzel. Nie można zapomnieć o wybitnych środkowych: Agnieszce Korneluk i Magdalenie Jurczyk, które swoimi blokami dawały punkty w kluczowych momentach.

To właśnie dzięki takim postaciom nasza reprezentacja jest jedyną ekipą, która po raz drugi z rzędu awansowała do strefy medalowej Ligi Narodów i obroniła brązowy medal zdobyty przed rokiem. Jesteśmy drużyną kompletną.

Należy jednak pamiętać, że to wcale nie Liga Narodów jest w tym sezonie najważniejsza. Te rozgrywki to tylko etap przygotowań do igrzysk olimpijskich, które odbędą się w Paryżu. Bywało tak, że wygrana w VNL czy World Grand Prix nie zwiastowała niczego dobrego, a na najważniejszej imprezie czterolecia brylowały zespoły, które jeszcze kilka tygodni wcześniej grały po prostu słabo.

Niezależnie od wyniku dzisiejszego meczu i całych rozgrywek Polki pojadą do Paryża jako jeden z siedmiu głównych pretendentów do medalu (obok USA, Brazylii, Włoch, Serbii, Turcji i Chin). Stefano Lavarini nie tylko podniósł poziom Biało-Czerwonych, ale dodał im dużo pewności siebie.

Zwłaszcza że nasza ekipa będzie miała dość przystępną grupę z Brazylią, Japonią i Kenią. Aż trzy drużyny z tej grupy grały w strefie medalowej Ligi Narodów. Biało-Czerwone są w stanie pokonać każdego. Cieszmy się z tego, bo jeszcze nawet półtora roku temu nikt nie marzył o tym, że ekipa Stefano Lavariniego będzie w światowej czołówce. Kto wie, może nawet przywiezie medal, który jeszcze 15 miesięcy temu pozostawał w sferze science fiction.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Powtórka z historii! Wielka Brazylia pokonana! Polki z medalem Ligi Narodów!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty