Co za obrazek. To wiele mówi o reprezentacji Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Justyna Serafin/Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Bartłomiej Bołądź i Łukasz Kaczmarek
WP SportoweFakty / Justyna Serafin/Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Bartłomiej Bołądź i Łukasz Kaczmarek
zdjęcie autora artykułu

Porażka z Francją 2:3 w półfinale Ligi Narodów nie jest powodem do dramatu. Bartosz Bednorz dowiódł, że liczy się w walce o Paryż. Jedno zachowanie mówi wiele o atmosferze, która panuje w naszej reprezentacji.

Warto to powiedzieć już na początku - porażka 2:3 z Francuzami, mistrzami olimpijskimi, nie jest powodem do żadnej rozpaczy czy bicia na alarm przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Ten mecz dał nam jednak wiele odpowiedzi. Poprzedziła go symboliczna scena.

Przed półfinałem Ligi Narodów Polska - Francja ze sobą w parze rozgrzewali się dwaj najwięksi rywale o wyjazd na igrzyska w Paryżu: Łukasz Kaczmarek i Bartłomiej Bołądź.

Jeszcze rok temu nikt nie miał wątpliwości, że Łukasz Kaczmarek to atakujący, którego szukamy. Znakomicie wszedł w buty kontuzjowanego Bartosza Kurka. To właśnie on był jednym z głównych architektów złota w ubiegłorocznej Lidze Narodów, mistrzostwa Europy, a także awansu na igrzyska w Paryżu.

Ten rok dla atakującego był jednak ekstremalnie trudny. Jak podawał jego menadżer, siatkarz mierzył się z depresją, co odbiło się także na jego formie fizycznej. Podczas spotkań z dziennikarzami w Spale Kaczmarek otwarcie mówił, że ta sytuacja odbiła się na jego formie. Mówił, że schudł kilka kilogramów, ale że już się fizycznie odbudował. Nie miał jednak tyle okazji do gry, był dojść do formy najlepszego atakującego na świecie, jakim bez wątpienia był w zeszłym roku. Tak się przynajmniej wydawało.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami

Być może dostawałby więcej szans, gdyby nie Bartłomiej Bołądź. 29-letni atakujący rozgrywa sezon życia. Zarówno w klubie, jak i w kadrze gra po prostu wybitnie. W meczu z Serbią miał 77 proc. skuteczności w ataku. W ćwierćfinale nie zawiódł i kapitalnie spisał się na podwójnej zmianie za Bartosza Kurka. A nie oszukujmy się, to najpewniej Kurek będzie podstawowym atakującym i rola Kaczmarka lub Bołądzia na igrzyskach będzie sprowadzała się do roli zmiennika.

Trener Nikola Grbić zdecydował się w meczu z Francją od początku sprawdzić Bołądzia. Gracz spisał się nieźle. Zdobył 13 punktów, zanotował przy tym 54 proc. skuteczności w ofensywie. Trzeba jednak przyznać, że po wybornych pierwszych dwóch setach obniżył loty. Trójkolorowi znaleźli na niego sposób.

Zastąpił go Kaczmarek. Nie można powiedzieć, że zagrał źle, ale też nie zachwycił. Wprawdzie nie dostał zbyt wiele okazji od Marcina Janusza, ale nie zepsuł wielu ważnych piłek, a w tie-breaku zanotował kluczowy blok.

Wciąż nie jest jasne, czy któryś z nich jest bliżej kadry olimpijskiej, choć wydaje się, że obecnie Bołądź jest w minimalnie lepszej dyspozycji.

Być może selekcjoner weźmie Kaczmarka lub Bołądzia jako gracza awaryjnego w formacie 12+1. Przypomnijmy, że MKOl wymyślił dziwny system, zgodnie z którym dodatkowy zawodnik będzie mógł wejść do meczowego składu tylko w przypadku kontuzji kolegi. Dla przykładu Kaczmarek oprócz ogromnej jakości, jaką może wnieść w ataku, ma umiejętności, by w razie absolutnej katastrofy z urazami, zagrać w przyzwoity sposób na pozycji przyjmującego. Takich zawodników nie mamy zbyt wielu.

Znaków zapytania jest jednak więcej. Jedną z nich jest pozycja libero. Z jednej strony mamy absolutną legendę, Paweł Zatorskiego, który jednak w tym sezonie mierzył się z kontuzjami i nie jest jeszcze w maksimum formy. Z drugiej strony jest Jakub Popiwczak, który dostał szansę w meczu z Francją. Moim zdaniem jej nie wykorzystał i w trzecim secie zastąpił go Zatorski.

Swoją gotowość zgłosił też Bartosz Bednorz. Wejście przyjmującego odmieniło losy meczu z Francją, kiedy przegrywaliśmy 1:2. Nie da się ukryć, że to zdecydowanie najlepszy zmiennik Wilfredo Leona, jakiego mamy. W naszym składzie nie ma drugiego tak dobrego ofensywnego przyjmującego.

Jest też spore prawdopodobieństwo, że to właśnie Bednorz może być tym +1. Nie wyobrażam sobie, że Grbić zrezygnowałby z Kamila Semeniuka i Aleksandra Śliwki, którzy wielokrotnie sprawdzili się w kadrze.

Ponadto po turnieju finałowym Ligi Narodów widać także, że Nikola Grbić szykuje Wilfredo Leona oraz Tomasza Fornala jako podstawowych przyjmujących w drużynie. W zeszłym roku parę na tej pozycji Leon tworzył ze Śliwką, ale ten stracił niemal pół sezonu klubowego ze względu na kontuzję dłoni i nie doszedł jeszcze do formy. Śliwka jest jednak mentalnym klejem drużyny i jego obecność w składzie na igrzyska nie może budzić wątpliwości.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: "I tak to robią". Siatkarze nie posłuchali prośby Grbicia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty