W półfinale Ligi Narodów Polska - Francja wszystko układało się po myśli Biało-Czerwonych. Nasi reprezentanci stosunkowo pewnie wygrali premierową partię, a w drugiej prowadzili nawet 17:12.
Niestety, Trójkolorowi zaczęli prezentować się zdecydowanie lepiej. Odrobili straty, a w końcówce drugiej odsłony grali znacznie skuteczniej. Ostatecznie o zwycięstwie musiał rozstrzygnąć tie-break, w którym i tak ekipa Grbicia miała swoje szanse, bo prowadziła 12:9. Niestety, Francuzi odrobili straty i zwyciężyli po grze na przewagi.
- Byłoby nam psychicznie łatwiej kontynuować mecz, gdybyśmy drugiego seta dowieźli do końca - uważa środkowy reprezentacji Polski Jakub Kochanowski. - Francuzi mieli fantastyczny moment, a my nie popełniliśmy aż tak wielu głupich błędów. Przeciwnicy zaczęli świetnie bronić i wykorzystywać kontry. W meczach na najwyższym poziomie trzeba się liczyć z tym, że można stracić przewagę. My to zrobiliśmy zarówno w drugiej partii, jak i w tie-breaku - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
Ogromną siłą Trójkolorowych jest posiadanie dwóch fantastycznych rozgrywających. Spotkanie rozpoczął Benjamin Toniutti, ale w drugiej partii na boisku pojawił się Antoine Brizard. To właśnie on był jednym z głównych architektów zwycięstwa. Jak zmiana na tej pozycji wpłynęła na reprezentację Polski?
- Charakterystyka gry delikatnie się zmieniła. Nie była ona jednak na tyle inna, by uniemożliwiła nam grę. Przecież rywalizowaliśmy jak równy z równym, zaważyły dwie piłki w tie-breaku. Byliśmy przygotowani na obu rozgrywających, więc musieliśmy się dostosować do ich gry. I to nam się udało, doprowadziliśmy do tie-breaka - tłumaczy Jakub Kochanowski.
Dla reprezentacji Polski jednak nie wszystko stracone. Biało-Czerwoni w niedzielę o godz. 17:00 zagrają ze Słoweńcami o brązowy medal.
- Chcielibyśmy się pożegnać z Łodzią w miły sposób, zwycięstwem. W półfinale daliśmy kibicom wiele emocji, ostatecznie mecz oglądało się dobrze. Jednak wielka szkoda, że te ostatnie dwa punkty nie należały do nas - kończy Kochanowski, nawiązując jeszcze do przegranego spotkania z Francją.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kibice byli zdziwieni? To dlatego nie zagrał Kurek