Mariusz Wlazły (kapitan Skry): Do sobotniego spotkania przygotowywaliśmy się w dość trudnych warunkach, bo na treningach brakowało niektórych kontuzjowanych zawodników. Nie chciałbym za bardzo mówić o szczegółach, bo przecież sam dopiero niedawno wróciłem do normalnego grania. Spodziewaliśmy się większego oporu gospodarzy, bo uważaliśmy Delektę za bardzo mocnego i najtrudniejszego rywala.
Jacek Nawrocki (trener Skry Bełchatów): Publiczność naprawdę dopisała, bo przy tak licznej widowni gra się naprawdę wspaniale. Obie drużyny zmagały się z dość licznymi urazami, przez co nie mogły pokazać swoich najlepszych stron. Na ławce rezerwowych posadziłem Miguela Falascę, który nadal odczuwa skutki urazu mięśnia czworogłowego. Musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim będzie mógł trenować i grać na pełnych obrotach. Również Mariusz Wlazły odczuwa jeszcze skutki swojej ostatniej kontuzji, ale w sobotę pokazał wielką klasę.
Piotr Gruszka (kapitan Delekty): Nie mogliśmy znaleźć żadnego punktu zaczepienia, bo nic w tym pojedynku nam nie wychodziło. Graliśmy bardzo nierówno, a zupełnie odwrotnie prezentowali się nasi rywale. Musimy szybko wyciągnąć wnioski, bo po porażkach z takimi rywalami trzeba odrobić solidne zadanie domowe. Mistrz Polski pokazał klasę i to, że jest zdecydowanie lepszym zespołem. Chcieliśmy jednak pokazać swoje najlepsze strony, ale bełchatowianie nam na to nie pozwolili.
Waldemar Wspaniały (trener Delekty Bydgoszcz): Skra pokazała swoją prawdziwą klasę. My mieliśmy tylko przebłyski dobrej gry, a to jest trochę za mało na tak znakomitego rywala. Ponadto od pierwszej piłki musieliśmy gonić wynik. Przed meczem chciałem, żeby wszystkie serwisy były adresowane do Bartosza Kurka i Piotra Gacka, ale oni sobie z tym radzili bez problemów. Jedynie Martin Sopko stanął na wysokości zadania. Ponadto do końca nie wiedzieliśmy w jakim składzie wystąpią goście. Liczyłem, że na parkiet wyjdą Miguel Falasca i Jakub Novotny. Jednak Jacek Nawrocki trochę zmienił ustawienie swojego zespołu.