Mimo porażki spotkanie z Asseco Resovią Rzeszów można traktować jako kolejny krok olsztyńskiej drużyny na drodze ewolucji w dobrym kierunku. W początkowej fazie sezonu Akademicy wyglądali na zagubionych i bez wiary we własne umiejętności. Przegrywali w kiepskim stylu z przeciętnymi przeciwnikami. Kiedy zaczęto im już powoli przyklejać łatkę "czerwonej latarni" PlusLigi, nastąpiła poprawa ich postawy. Przyniosła dwie wygrane z bezpośrednimi rywalami w tabeli, dając wreszcie drużynie i kibicom trochę oddechu. Kapitan olsztynian, Jakub Oczko podsumowuje w rozmowie z naszym portalem tę fazę następująco: - W początkowych meczach chcieliśmy aż za bardzo wygrywać. Wiedzieliśmy, że stać nas na wygrywanie w tych spotkaniach, ale graliśmy niecierpliwie. Myślę, że chcieliśmy za bardzo. Przy nowym składzie zespołu trzeba czasu na zgranie. Wiedzieliśmy, że na treningach nam to wychodzi, jednak nie w meczach. Potem zaczęło się udawać i to. W tych pierwszych meczach sami oddawaliśmy zbyt dużo punktów. A potem - tak jak mówię - zaczęliśmy grać troszeczkę bardziej cierpliwie i czekać na błędy rywala.
Przerwę w rozgrywkach AZS wykorzystał najwyraźniej bardzo dobrze. Na mecz z Resovią wyszła drużyna doskonale zmotywowana i poukładana. - Sami nie wiedzieliśmy, jak się zaprezentujemy po takiej trzytygodniowej przerwie - opowiada Jakub Oczko. - Sami byliśmy ciekawi. Ale po cichu w szatni liczyliśmy, że możemy z Resovią wygrać. W czasie tej przerwy wykonaliśmy ciężką pracę - przez dwa pierwsze tygodnie na siłowni, a trzeci już luźniejszy - przygotowania bardziej pod kątem Resovii. Przez większość meczu, zwłaszcza w dwóch pierwszych setach kibice AZS-u zobaczyli drużynę, jaką zawsze chcieliby oglądać. Niezwykle skuteczną w ataku i kontratakach, doskonale broniącą i blokującą, walczącą do upadłego - w dodatku skutecznie - o każdą piłkę. Dzięki temu przez dwie pierwsze partie piłka niemal nie padała na boisko po stronie gospodarzy. - W tych setach wszystko nam wychodziło - mówi Oczko. - W każdym elemencie graliśmy na wysokim procencie. Wielka szkoda, że nie udało się utrzymać tej koncentracji i zaangażowania do końca meczu.
Resovia, przez długi czas zaskoczona i bezradna, stopniowo zaczęła odzyskiwać równowagę i poprawiać wszystkie elementy gry. AZS ciągle ambitnie walczył i nie ustępował pola, ale punkty nie przychodziły już łatwo. W emocjonujących końcówkach trzeciej i czwartej partii górą byli rzeszowianie. - Nie da się grać przez cały mecz z taką koncentracją jak przez te dwa sety - analizuje kapitan olsztynian. - Graliśmy naprawdę na wysokim poziomie emocjonalnym. Zabrakło tego w końcówkach trzeciego i czwartego seta - a w piątym rywal już troszeczkę bardziej nam odjechał. Nie uważam jednak, że było za mało zmian. Skoro idzie całkiem nieźle, to nie ma co zmieniać tego co dobre.
AZS ostatecznie zyskał jeden punkt. Wynik byłby brany przed meczem w ciemno, ale biorąc pod uwagę obraz gry, pozostawił trochę niedosytu. Spotkanie w Olsztynie dowiodło jednak, że dojrzewającą z meczu na mecz drużynę stać na wyrównaną walkę z najlepszymi ekipami ligi. A tylko takie czekają na Akademików w końcówce pierwszej rundy. Jako pierwszy podejmie olsztynian Jastrzębski Węgiel, potem zaległe spotkanie ze Skrą Bełchatów, na koniec mecz z Zaksą. - Spotkania z drużynami o wysokich aspiracjach powinny wyglądać też tak jak to ostatnie - mówi Oczko. - Powinniśmy zagrać właśnie z takim zębem, z takim zaangażowaniem - czy to będzie Jastrzębski Węgiel, czy Skra Bełchatów. Myślę, że będziemy walczyć o każdy punkt, a wtedy może da się urwać kolejne - konkluduje rozgrywający AZS-u Olsztyn.