Nikola Grbić ogłosił trzynastkę zawodników, która pojedzie do Paryża na igrzyska olimpijskie. Niektóre decyzje wydają się zaskakujące i mogą budzić wątpliwości.
Serb postawił bowiem na zawodników, którzy są sprawdzeni w boju. Nie za bardzo patrzył na ich aktualną formę, którą prezentowali podczas Ligi Narodów, a także w trakcie sezonu klubowego. Liczyli się dla niego głównie ci żołnierze, których zna i ufa.
Przez ostatnie kilka tygodni zastanawialiśmy się, czy do Paryża jako drugi atakujący pojedzie Łukasz Kaczmarek czy Bartłomiej Bołądź. Ten pierwszy został bohaterem ubiegłorocznego sezonu reprezentacyjnego i był najlepszym atakującym świata. Poprowadził Polskę do złota mistrzostw Europy i Ligi Narodów. W tym roku mierzył się jednak z problemami mentalnymi, które miały wpływ na jego formę sportową. Kaczmarek schudł 7 kilogramów i choć zarzekał się, że fizycznie już czuje się dobrze, to ślady problemów było widać na boisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma 41 lat i jej uroda wciąż jest zniewalająca
Z kolei 29-letni Bartłomiej Bołądź ma sezon życia. W meczu z Serbią uzyskał zawrotne 77 proc. skuteczności w ofensywie. W półfinale Ligi Narodów z Francją spisał się lepiej niż Łukasz Kaczmarek, bo uzyskał 54 proc. skuteczności w ofensywie, a ten drugi tylko 27 proc. Wydawało się, że zasługuje na wyjazd do Paryża, mimo braku doświadczenia w wielkich imprezach. Nikola Grbić zdecydował jednak inaczej i powołał Łukasza Kaczmarka.
Selekcjoner kierował się tutaj zasadą, że sportowy "sufit" Łukasza Kaczmarka jest wyżej zawieszony niż Bartłomieja Bołądzia. Kaczmarek w formie może nam wygrać olimpijskie złoto. Pytanie, czy w dwa, trzy tygodnie zbuduje formę.
Obecnie Bartłomiej Bołądź, w mojej opinii, dałby drużynie więcej niż Kaczmarek. I to właśnie jego brałbym na igrzyska olimpijskie jako drugiego atakującego, a Kaczmarka jako rezerwowego. Jeśli Grbić przestrzeli z tym wyborem, spadnie na niego ogromna krytyka.
Bołądź pojedzie jednak do Paryża, ale jako rezerwowy. W tym sezonie MKOl dopuszcza na igrzyska reprezentacje w formacie 12+1. Ten dodatkowy zawodnik będzie mógł zastąpić kogokolwiek ze składu w wypadku kontuzji, a jeśli tego nie zrobi i nie wystąpi w żadnym spotkaniu, to nie dostanie medalu. To niesamowicie niewdzięczna rola.
Nikola Grbić zdecydował się ją powierzyć właśnie Bołądziowi. To sygnał, że nie jest do końca pewny dyspozycji Kurka oraz Kaczmarka i bierze pod uwagę potencjalny uraz kapitana naszej kadry. Kurek stracił sporą część ubiegłego sezonu właśnie z powodu kontuzji i trener woli po prostu dmuchać na zimne.
Choć po ostatnich słowach prezesa Sebastiana Świderskiego można było odnieść wrażenie, że to właśnie Bartosz Bednorz pojedzie do Paryża w roli rezerwowego, to stało się jednak inaczej. Przyjmujący został odrzucony i na tę decyzję mogła mieć wpływ słaba końcówka półfinału Ligi Narodów z Francją (2:3), w której nie skończył kilku ataków, a także został zablokowany. Według Grbicia nie jest żołnierzem na najważniejsze momenty.
Ostatnim znakiem zapytania była pozycja libero. Na igrzyskach wystąpi Paweł Zatorski, który o miejsce w składzie walczył z Jakubem Popiwczakiem. I tutaj Grbić kierował się doświadczeniem, choć nie można powiedzieć, by temu drugiemu nie dawał szans. Zawodnik Jastrzębskiego Węgla ich nie wykorzystał i do Paryża pojedzie Zatorski.
Personalia nie są jednak najważniejszą kwestią. Powiedzmy sobie jasno: ci siatkarze mają sporą szansę, by wygrać złoto olimpijskie. Niemal każdy z trzynastki ma tyle jakości, by w kluczowych momentach zdobywać punkty i dać Polakom zwycięstwo.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Grbić zadecydował! Oto skład reprezentacji Polski na IO w Paryżu
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)