Paryż 2024: Była reprezentantka tryska optymizmem. "W żadną drużynę tak nie wierzyłam od 25 lat"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Małgorzata Glinka-Mogentale
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Małgorzata Glinka-Mogentale
zdjęcie autora artykułu

Reprezentantki Polski pokonały Japonię na inaugurację Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 3:1. - Obawiałam się tego meczu ze względu na niewygodną charakterystykę rywalek - mówi WP SportoweFakty była reprezentantka Polski Małogrzata Glinka-Mogentale.

Biało-Czerwone weszły źle w spotkanie. Przegrały pierwszego seta 20:25. Później jednak do głosu doszły Polki. Wygrały trzy kolejne partie, choć nie przyszło to łatwo.

- To był pierwszy mecz i przy tym bardzo ważny i trudny. Polki wyszły z wielu opresji. Chwała im za to. Na pewno spotkanie zbuduje tę drużynę i wywoła pozytywne emocje. Próżno oczekiwać łatwych pojedynków, ale inauguracyjne starcie jest bardzo istotne. Magda Śliwa trafnie zauważyła, że nasze reprezentantki muszą trochę otrząsnąć się z otoczki igrzyskowej - mówi WP SportoweFakty mistrzyni Europy z 2003 i 2005 roku Małgorzata Glinka-Mogentale.

Największa szansa od lat?

Nim mecz się rozpoczął, było wiadomo, że triumf nie przyjdzie łatwo kadrze Stefano Lavariniego. Japonki nie bez powodu awansowały w tym roku do finału Ligi Narodów. - Jestem pełna podziwu dla drużyny z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nigdy nie lubiłam grać przeciwko Japonii. W takich meczach trzeba się wykazać ogromną cierpliwością i idealnym przygotowaniem fizycznym. Równie istotna jest też dojrzałość i spryt. Trochę inne zagrania działają na zespół, który gra siatkówkę azjatycką, odbiegającą od europejskiej, charakteryzującą się nieco odmiennymi założeniami - zauważa była kapitan reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Czas na igrzyska. Pierwsze treningi we Francji

- Obawiałam się tego meczu, a to ze względu na niewygodną charakterystykę rywalek. Na pewno Liga Narodów bardzo pomogła naszym reprezentantkom. Trenerowi Lavariniemu również nie można odmówić dużego doświadczenia i zrozumienia gry Azjatek. Dlatego na pewno Polki były przygotowane optymalnie. Oczywiście, gdy dochodzą do tego emocje i obawy, nie zawsze na wszystko spogląda się z chłodną głową. Ja natomiast nawet przez chwilę nie straciłam wiary w Polki - dodaje.

Biało-Czerwone marzą o medalu wielkiej imprezy. Ostatni raz ta sztuka udała im się na mistrzostwach Europy w 2009 roku, notabene na własnych parkietach. W 2022 roku Polki musiały uznać wyższość Serbek w ćwierćfinale mistrzostw świata. Rok później mistrzostwa Starego Kontynentu zakończyły na tym samym etapie porażką z Turcją.

- Jestem pełna nadziei i uważam, że mamy najsilniejszą drużynę od dwudziestu lat. Mam nadzieję, że wypadniemy lepiej niż w Pekinie. Z drugiej strony to jest długi turniej. Czeka nas wiele emocji i  spotkań trudnych do przewidzenia. Wierzę natomiast w ten kolektyw, i w to że zadziało się coś fajnego w tej drużynie - zaznacza ekspertka.

Wyróżnia cały zespół, nie wybitne jednostki

Show w niedzielnym meczu skradła Martyna Czyrniańska. 20-latka weszła na parkiet w samej końcówce i wprawiła kibiców w osłupienie. To jej as serwisowy pogrążył Japonki. Młoda zawodniczka nie uległa presji, mimo że set był rozgrywany na przewagi.

- To było dla mnie zaskoczenie i myślę, że dla niej samej też. Nie planuje się asa serwisowego na wagę zwycięstwa w meczu, zwłaszcza przy takiej dramaturgii. Dla takich chwil trenujemy tę dyscyplinę. Wydaje mi się, że młode zawodniczki mogą mieć większą swobodę i czuć mniejsze obciążenie psychiczne, co mogło Martynie pomóc. Dlatego być może w sposób spontaniczny pokazała się z najlepszej możliwej strony. Oczywiście nie ma tu mowy o dziele przypadku, za czymś takim idą również umiejętności - tłumaczy nasza rozmówczyni.

Na pochwały zasłużyła przede wszystkim Agnieszka Korneluk, zdobywczyni 12 punktów (67 proc. skuteczności). Kapitalnie spisywała się również libero reprezentacji Polski - Aleksandra Szczygłowska (65 proc. perfekcyjnego przyjęcia i 32 perfekcyjnego).

- Nie będę nikogo wyróżniać indywidualnie. Na uznanie zasłużył cały zespół. To był jeden z tych meczów, który trzeba było wygrać całą drużyną. Można pochwalić zawodniczki, które pozytywnie zaskoczyły. Ale jeszcze będziemy mieli czas, by to zrobić w dalszym etapie turnieju. Miejmy nadzieję, że z czasem staną się filarem reprezentacji Polski - podsumowuje Małgorzata Glinka-Mogentale.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Kolejny mecz Polska - Kenia w środę (31.07 o godz. 21:00). Transmisja na antenach Eurosportu i TVP. Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.

Zobacz także:Były trener kadry skomentował fatalne doniesienia. Jak kontuzja Fornala wpłynie na Polaków?Tabele po pierwszych meczach siatkarek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty