Przed meczem w Jastrzębiu Koniczynki musiały się zmierzyć z grypą, z powodu której w Grecji zostało trzech zawodników. W Polsce zachorował natomiast kapitan, Sotirios Pantaleon. Czy to spowodowało, że Jastrzębski Węgiel mógł zlekceważyć rywala?
- Każdy ma taki zespół, jaki sobie stworzył, także jeśli brakuje jednego czy dwóch zawodników to nie nasz problem. Powinniśmy zagrać konsekwentnie od samego początku, nie patrząc na to, kto jest po drugiej stronie siatki. Mieliśmy ich oczywiście rozpracowanych - zdradza Sebastian Pęcherz.
Jak się później okazało przeciwnik tak dobrze rozpracowany nie był. Spore spustoszenie w szeregach JW siał w środę Efstathios Ntonas. Atakujący Panathinaikosu zdobył dla swojego zespołu 20 punktów, odnotowując 57 procent skuteczności w ataku. - Myślę, że o sile Panathinaikosu stanowiła dobra postawa zawodnika po przekątnej, który był zawodnikiem rezerwowym i do tej pory nie grał. Paweł Zagumny posyłał do niego szybkie piłki, a ten je kończył. To on była chyba najgroźniejszy. Dobrze znaliśmy za to Guillaume’a Samice, który nie zagrał najlepszego meczu. To chyba przez to, że kierowaliśmy na niego dużo piłek i nie mógł zdążyć do ataku - ocenił przyjmujący.
Po nieudanej inauguracji Ligi Mistrzów siatkarze Jastrzębskiego Węgla już w sobotę wrócą na ligowe parkiety. Rywalem jastrzębian w spotkaniu 8. kolejki PlusLigi będzie zespół AZS-u Olsztyn, który plasuje się na odległym, ósmym miejscu w tabeli. - Będziemy walczyć od pierwszej do ostatniej piłki. Nie wyobrażam sobie, byśmy ten mecz mogli przegrać. Gramy przed własną publicznością. Mieliśmy w lidze dwa bardzo ważne mecze. Wcześniej przed przerwą oraz ostatnio ciężki mecz w Częstochowie. Chcemy dalej pójść tym tropem i obyśmy wygrali także mecz z Olsztynem - kończy.