30-letnia siatkarka podkreśliła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, że duże znaczenie miała druga odsłona meczu. - Pozostał niedosyt. Szczególnie szkoda tego drugiego seta, gdzie mogłyśmy, powiedzmy sobie szczerze, wygrać. Szkoda tej ostatniej piłki, bo była ewidentnie po bloku uderzona. Ale taki jest sport, taka jest siatkówka - powiedziała Karolina Ciaszkiewicz.
Czy wtorkowe spotkanie z tak utytułowanym zespołem, jak Dynamo Moskwa pozwala zdobyć cenne doświadczenie? - Na pewno jest to korzystne dla naszego zespołu, ponieważ ogrywamy się coraz bardziej i gramy przeciwko takim drużynom, które prezentują wysoki poziom. Jako zespół możemy więc porównać się, na jakim etapie jesteśmy - przekonywała siatkarka.
Karolina Ciaszkiewicz zagrała bardzo dobry mecz w ataku, brylując na skrzydłach. Często przebijała się nawet przez potrójny blok rywalek. Była wyróżniającą się zawodniczką, a jej przydomek "Ciacho" był niejednokrotnie skandowany przez bielską publiczność. - To jest naprawdę miłe. Ale wiadomo, gra drużyna i to ona wygrywa, bądź przegrywa. Żal naprawdę, że przegrałyśmy. Myślę, że mimo to zrobiłyśmy kawał dobrej roboty. Tak jak mówię, to jest zawsze te pięć setów. Bardziej byśmy się cieszyły, gdyby to było na naszą korzyść - podsumowała przyjmująca BKS-u Aluprof.
Przed bielszczankami jednak kolejne spotkania w Lidze Mistrzyń i kolejne szanse na punkty. - Na pewno od razu po meczu nie jest nam do śmiechu, ale myślę, że wyciągniemy wnioski. Są kolejne spotkania. Teraz gramy ligowy mecz, potem pucharowy i jakoś to poleci. Mamy nastawienie, że będzie lepiej - zakończyła Ciaszkiewicz.