W Turcji doszło do spotkania drużyn Polek. Besiktas Stambuł Olivii Różański zmierzył się z Bahcelievler Belediyesporem Martyny Czyrniańskiej. Druga z wymienionych ekip zwyciężyła 3:1, lecz wynik zszedł na dalszy plan.
W pewnym momencie doszło do zamieszek na trybunach, przez co sędzia przerwał mecz. Po tym, jak atmosfera się uspokoiła, siatkarki mogły wrócić do rywalizacji.
Besiktas wydał już oświadczenie po tym incydencie. W oficjalnym komunikacie, zatytułowanym "Nie ma miejsca na przemoc, pychę i przekleństwa w halach sportowych!", klub zarówno poinformował, jak i potępił agresywne zachowanie burmistrza Bahcelievler oraz jego ochroniarzy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Według oświadczenia, podczas drugiego seta meczu burmistrz Bahcelievler Hakan Bahadir wykazał się "chamskim zachowaniem" wobec działaczy Besiktasu. "Od razu po wejściu do hali w arogancki sposób zaczął domagać się wyjaśnień, dlaczego nie został powitany przy drzwiach, a następnie, poprzez prowokacyjne i groźne gesty, obrażał naszych działaczy, co doprowadziło do napiętej sytuacji i interwencji jego ochroniarzy, którzy doprowadzili do zranienia naszych przedstawicieli" - podkreślono w oświadczeniu.
Besiktas zarzucił drugiej stronie doprowadzenie do przerwania meczu na około 40 minut, w atmosferze pełnej chaosu. "W obecności kobiet i dzieci, ich brutalne zachowanie było sprzeczne z zasadami etyki sportowej" - skomentowano w komunikacie.
Klub zapowiedział również, że złoży formalną skargę do Tureckiej Federacji Siatkówki. Wobec tego można spodziewać się, że cała sprawa będzie miała ciąg dalszy.