"Słyszałem różne diagnozy". Szczere wyznanie Wilfredo Leona

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Wilfredo Leon

Wilfredo Leon nie ukrywa, że coraz częściej doskwierają mu problemy zdrowotne. - Dopóki będę mógł chodzić i Pan Bóg będzie mi w tym pomagać, będę robić wszystko, by grać na maksa - zapewnił w rozmowie ze sport.tvp.pl.

31-latek jest jednym z najlepszych siatkarzy reprezentacji Polski. Swoją wartość udowodnił podczas tegorocznych olimpijskich - był wiodącą postacią w zespole Nikoli Grbicia, który sięgnął po srebro w Paryżu.

Wilfredo Leon po wielkiej imprezie był bohaterem zaskakującego transferu i podpisał kontrakt z Bogdanką LUK Lublin. Doświadczony zawodnik na chwilę obecną nie bierze pod uwagę zakończenia kariery.

Sam siatkarz w wywiadzie dla sport.tvp.pl stwierdził, że w pewnych momentach odczuwa ból, jednak jego zaangażowanie w grę się nie zmienia. Leon w Lublinie ma zamiar prezentować optymalną formę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc

- Słyszałem różne diagnozy i przewidywania, niektóre bardzo złe. Nie zmieniło to mojej postawy. Dopóki będę mógł chodzić i Pan Bóg będzie mi w tym pomagać, będę robić wszystko, by grać na maksa, będę walczyć cały czas - zapewnił.

Wicemistrz olimpijski jest gotowy na kolejne poświęcenia. Kibice Bogdanki wiążą nadzieje z jego transferem.

- Czy będzie mnie bolało kolano, bark czy plecy - i tak będę dawał z siebie wszystko, co mogę w danym dniu. Nie myślę więc o zakończeniu kariery. Przewiduję, że przede mną jeszcze kilka lat, które chcę dobrze wykorzystać w siatkówce - wyjaśnił Leon.

Komentarze (2)
avatar
Monika Butkiewicz
24.10.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Will...dużo zdrowia chłopaku...nic na siłę...LUK i tak już wyniosłeś ponad przeciętność... Zdrowia. 
avatar
RobertW18
24.10.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dużo zdrowia i w ogóle - najlepsze życzenia, Panie Wilfredo Leon! Jednak też proszę być dbałym o zdrowie i ostrożnym w tych sprawach... Nic na siłę!