Do niedzielnego starcia obie drużyny podchodziły w podobnych nastrojach. Rzeszowianie, których dyspozycja w tym sezonie mocno faluje, w czwartek pokonali 3:2 ekipę z Nysy, zaś Cuprum Stilon w czterech setach uporał się z siatkarzami Barkomu Każany Lwów. W związku z tym i faktem, że oba zespoły są blisko siebie w ligowej tabeli, stawka tego spotkania była wysoka.
Już na początku premierowej odsłony siatkarze Resovii zostali utemperowani na skrzydłach. Ze sporymi problemami w ataku borykał się Stephen Boyer, a wyrównanej walki z gorzowskim blokiem nie umiał nawiązać Bartosz Bednorz. Przyjezdni dzięki konsekwentnej grze na kontrze oraz czujnej pracy pod siatką szybko zdobyli kilkupunktowe prowadzenie (10:6). W ofensywie dobrze prezentował się Chizoba Neves, wspierany przez Kamila Kwasowskiego.
Gorąco zrobiło się dopiero w końcówce tego seta. Podopieczni Andrzeja Kowala zaczęli popełniać sporo błędów, co dało nadzieję rzeszowskiej ekipie na odwrócenie wyniku pierwszej partii (20:20). Wówczas zaczęło się siatkarskie przeciąganie liny, a atmosferę na boisku podkręcały potężne ataki i efektowna wymiana bloków.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Pasy do zwycięstwa zbliżyły się po asach serwisowych Boyer i Wocha (25:24, 31:30), jednak dopiero błąd gorzowskiego atakującego dał im ten najważniejszy punkt.
Na początku kolejnej odsłony tempo wymianom nadawał Łukasz Kozub, korzystając z wielu opcji w ataku. Tym samym gospodarze szybko odskoczyli na cztery "oczka" (7:3). Po chwili jednak emocje w rzeszowskim zespole opadły, a sprawy w swoje ręce wzięli zawodnicy Stilonu. Ich mocną bronią stała się odrzucająca od siatki zagrywka, pozwalająca ustawić szczelny blok.
Po "czapie" Seweryna Lipińskiego przyjezdni prowadzili już 16:12, a po efektownym bloku Marcina Kanii na tablicy pojawił się wynik 22:16. Siła rażenia przyjezdnych z minuty na minutę była coraz większa, a ostatnie słowo należało do Roberta Tahta.
Trzecia partia okazała się znacznie bardziej zacięta. Wprowadzony w miejsce Karola Kłosa Cezary Sapiński poprawił jakość rzeszowskiego bloku, a w ofensywie starał się trzymać poziom Klemen Cebulj (10:8). Gra pasów jednak mocno falowała za sprawą niepewnej dyspozycji w ataku Boyer.
Podopieczni Andrzeja Kowala na wszystkie niedokładności i błędy gospodarzy odpowiadali dobrą pracą w obronie i siłą w ataku. Kilkukrotnie w tym secie wychodzili na prowadzenie, ale najważniejsze pokazali w końcówce. Asem serwisowym zaskoczył rywali Taht, a potężnym uderzeniem na kontrze popisał się Chizoba Neves (22:19). W dodatku punktowy blok dorzucił Kwasowski (23:20). Te akcje nie przesądziły jednak o ostatecznym wyniku seta.
Zdeterminowana ekipa znad Wisłoka poprawiła zagrywkę, dorzuciła szczelny blok i wróciła do gry. Po zaciętej walce punkt za punkt, kropkę nad "i" postawił Boyer (31:29).
Wraz ze zmianą stron Stilon przejął inicjatywę na boisku. Przyjezdni byli lepsi od rywali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, lepiej ustawiali się w obronie i zdobywali cenne punkty na kontrach (9:3), a o jakość gry zespołu dbał Przemysław Stępień.
Pasom brakowało przede wszystkim skuteczności w ofensywie, pojedyncze ataki Vasiny i Boyer nie pozwalały na nawiązanie walki z rywalem. Szkoleniowiec Tuomas Sammelvuo starał się pobudzić drużynę do walki, rotując składem. Przy stanie 10:18 na boisko oddelegował Ropreta i Bednorza, co nie przyniosło oczekiwanego efektu. Siatkarze Resovii pogrążyli się własnymi błędami i ostatecznie przegrali do 17.
W tie-breaku obie drużyny postawiły wszystko na jedną kartę, wrzuciły wyższy bieg i ofiarnie walczyły o każdą piłkę. Przy zmianie stron o krok bliżej od zwycięstwa byli gospodarze (8:7), jednak to do ekipy z Gorzowa należało ostatnie słowo. Piętnasty, zwycięski punkt pewnym atakiem po skosie zdobył Chizoba Neves.
Asseco Resovia Rzeszów - Cuprum Stilon Gorzów 2:3 (35:33, 18:25, 31:29, 17:25, 13:15)
Asseco Resovia: Ropret, Kłos, Cebulj, Boyer, Woch, Bednorz, Zatorski (libero) oraz Kozub, Vasina, Sapiński, Niemiec.
Cuprum Stilon: Taht, Kania, Neves Atu, Kwasowski, Lipiński, Todorovic, Granieczny (libero) oraz Lorenc, Strulak, Stępień.
MVP: Kamil Kwasowski