MKS Będzin i Stal Nysa to zespoły, które w tym sezonie spisują się niemal identycznie. Nie są to jednak porywające wyniki. Obie drużyny przed czwartkowym meczem miały na swoim koncie po dwa zwycięstwa i aż siedem porażek. W tabeli "oczko" wyżej plasowała się Stal (12. miejsce), wyprzedzając rywali z Będzina o jeden punkt.
Pierwsze akcje meczu to wymiana ciosów w polu serwisowym i ataku. Stery na boisku jednak bardzo szybko przejęła drużyna gospodarzy. MKS Będzin brylował w obronie, miał przewagę w bloku i bez większych kłopotów kończył swoje uderzenia w ofensywie. Taka gra pozwoliła ekipie beniaminka zbudować solidną przewagę (14:8).
Prowadzenie będzinian w drugiej części seta jeszcze wzrosło. Pomagali im w tym przeciwnicy, którzy mieli ogromne problemy z organizacją swojej gry, a szczególnie skutecznością w ataku. Pozytywnych skutków w tej partii nie przyniosły także zmiany. Skrzydłowi z Nysy nie kończyli posłanych do nich piłek, a MKS krok po kroku przybliżał się do wygranej. Kropkę nad "i" postawił Dominik Depowski, dając swojej drużynie zwycięski punkt (25:17).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Rozpędzeni gracze MKS-u również w drugiej odsłonie długo wiedli prym na boisku. Tym razem jednak ich przewaga nie była aż tak wysoka. Stal wciąż miała swoje problemy w ofensywie, ale poprawiła element zagrywki. Bardzo dobrą zmianę dał też Wojciech Włodarczyk, który szybko stał się liderem zespołu. Przyjmujący nie wstrzymywał ręki w serwisie oraz ataku, a punktowy blok zapewnił jego drużynie upragniony remis (14:14).
Od tego momentu rywalizacja mocno się zazębiła. W dalszym ciągu o krok przed rywalami byli jednak będzinianie, którzy nie zamierzali oddawać prowadzenia. Sytuacja odmieniła się dopiero w końcówce. Zupełnie niewidoczny Damian Schulz i kilka nieskończonych ataków po stronie gospodarzy pozwoliły Stali objąć prowadzenie przy stanie 22:21. Ekipa Daniela Plińskiego nie zmarnowała takiej okazji i po uderzeniu Kamila Kosiby zapisała odsłonę na swoim koncie.
Trzeci set rozpoczął się bardzo wyrównanie, lecz i w nim jako pierwsi do głosu doszli gospodarze. Grzegorz Pająk postawił na różnorodność w rozegraniu, coraz częściej angażując między innymi środkowych. Do tego korzyści będzinianom ponownie zaczął przynosić blok i MKS odskoczył rywalom na trzy punkty (10:7).
Nysa dzięki bardzo dobrym zagrywkom Wojciecha Włodarczyka szybko zniwelowała stratę do jednego "oczka", ale gospodarze ponowili swój atak. Aktywna gra na siatce i bardzo dobra dyspozycja w polu serwisowym Valleriego Toduy przyniosła beniaminkowi czteropunktowe prowadzenie (16:11). I w tym secie Stal zmobilizowała się w końcówce. Na chwilę zapachniało remisem, ale MKS nie wypuścił z rąk zwycięstwa, wygrywając odsłonę 25:22.
W kolejnej partii będzinianie zagrali bez presji, szczególnie w elemencie zagrywki, która szybko zrobiła różnicę (7:5). Zespół z Nysy potrafił na to odpowiedzieć i na chwilę nawet objął prowadzenie. Radość gości nie trwała jednak długo, bo MKS świetną pracą blok-obrona i odrzucającym serwisem ponownie wypracował sobie kilkupunktową zaliczkę (14:12). Tym razem podopieczni Dawida Murka przewagę utrzymali już do samego końca, a atak bardzo dobrze dysponowanego w tym meczu Depowskiego zapewnił im trzecie zwycięstwo w sezonie.
Nowak-Mosty MKS Będzin - PSG Stal Nysa 3:1 (25:17, 23:25, 25:22, 25:22)
MKS Będzin: Schulz, Pająk, Wójcik, Todua, Koppers, Depowski, Olenderek (libero) oraz Szwaradzki
Stal Nysa: Dulski, Szczurek, Kramczyński, Zerba, Kosiba, El Graoui, Szymura (libero) oraz Motta Paes, Kapica, Włodarczyk, Jankowski, Olejniczak (libero)
MVP: Brandon Koppers (Nowak-Mosty MKS Będzin)