Pierwszy set zapowiadał zupełnie co innego. Oba zespoły rozpoczęły spotkanie z dużą ochotą do gry. Mnożyły się ofiarne obrony po obu stronach i przedłużone akcje. AZS w niczym nie ustępował rywalowi. Rozpoczął od prowadzenia 3:1 i to on przeważał długimi fragmentami w tej partii. Jednak przewaga to jednej, to drugiej drużyny była minimalna. Olsztynianie podbijali więcej piłek po atakach rywali, ale gorzej sprawa się miała z kontratakami. Dlatego nie udawało się odskoczyć przeciwnikowi na większy dystans. Jednak jeśli AZS tracił prowadzenie - tak jak przy stanie 18:18 po bloku Jurija Gładyra na Marcelo, to natychmiast je odzyskiwał, odpłacając tym samym. Drugi Brazylijczyk, Paulo, zablokował Jakuba Jarosza i znów o jeden punkcik lepsi byli gospodarze (20:19). Wyrównana walka trwała jednak tylko do stanu 20:20. Po kolejnym kontrataku Zaksa zdobyła dwudziesty pierwszy punkt, a po chwili pierwszy raz w tym secie zdołała wypracować dwupunktową przewagę. Stało się tak po asie serwisowym Jarosza na Krzysztofie Andrzejewskim. Po chwili nadzieje Akademików na dogonienie rywala rozwiał Tuomas Sammelvuo. Przyjmujący AZS-u przepuścili jego lekką zagrywkę, sądząc, że wyjdzie w aut. Piłka spadła jednak dokładnie na końcową linię boiska. W ten sposób Zaksa wypracowała pierwszą piłkę setową (24:21). Spokojnie dokończyła tę partię, a ostatni punkt z ataku był autorstwa Michała Ruciaka.
Gospodarze nie zrazili się takim obrotem sprawy. Drugiego seta rozpoczęli od prowadzenia 4:1 po skutecznym kontrataku, a potem pojedynczym bloku Jakuba Oczko na Sammelvuo. Jednak przewaga natychmiast została zniwelowana. Akademicy zaczęli grać nieskutecznie w ataku, popełniając błędy lub nadziewając się na blok. Goście wyszli na prowadzenie 7:5. Lepiej rozwiązywali sytuacyjne akcje. Miejscowi zaś słabo radzili sobie w kontratakach. Im dłużej trwał ten set, z tym mniejszą wiary rozgrywali kolejne piłki. Przewaga Zaksy stopniowo się powiększała. Na drugiej przerwie technicznej wynosiła cztery punkty, potem wzrosła do pięciu. Trener Mariusz Sordyl zdecydował się na podwójną zmianę rozgrywającego i atakującego. Na boisko weszli Maciej Kusaj i Tomasz Józefacki. Po chwili Artur Jacyszyn zastąpił jeszcze Pawła Siezieniewskiego. Nowi zawodnicy spisali się dobrze, ale nie uratowali już seta. A ten zakończył się identycznym wynikiem co pierwszy.
Na trzecią odsłonę trener Sordyl oddelegował szóstkę, która kończyła poprzednią. Jednak w przeciwieństwie do dwóch pierwszych setów, teraz Zaksa zaczęła odskakiwać rywalowi już od pierwszych akcji. Prezentowała się dojrzalej. Pierwsza przerwa techniczna to cztery punkty przewagi gości. AZS gubił się podczas kontrataków, nie robił kędzierzynianom żadnej krzywdy zagrywką. Ci zaś wykorzystywali każdą okazję do wypunktowania rywala - czy to na kontrach, czy bijąc mocno piłkę w polu serwisowym. W ataku brylował Michał Ruciak, niezwykle skuteczny z każdej pozycji. Od połowy seta goście zaczęli jeszcze bardziej powiększać przewagę. Widać było gołym okiem, że zapał i wiara w sukces gasły w gospodarzach z każdą akcją. Przy stanie 18:11 dla przyjezdnych na boisku ponownie pojawił się Jakub Oczko. Nie miało to już większego znaczenia. Gracze Zaksy raz po raz podbijali kolejne piłki w obronie i powiększali przewagę, swobodnie i skutecznie kontratakując. As serwisowy Gładyra dał gościom piłkę meczową, a po chwili dzieła dopełnił słowacki rozgrywający gości, Michal Masny, wykonując "kiwkę" z drugiej piłki.
MVP spotkania zasłużenie wybrano przyjmującego Zaksy, Michała Ruciaka, który zaprezentował się w tym meczu niezwykle wszechstronnie i bardzo skutecznie w ataku.
Po rundzie jesiennej AZS pozostał na siódmym miejscu w tabeli, zaś Zaksie poniedziałkowe trzy punkty dały pozycję wicelidera pierwszej fazy rozgrywek PlusLigi.
AZS UWM Olsztyn - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 22:25, 14:25)
AZS: Oczko, Gunia, Siezieniewski, Winnik, Marcelo, Paulo, Andrzejewski (libero) oraz Kusaj, Józefacki, Jacyszyn
ZAKSA: Masny, Gładyr, Sammelvuo, Jarosz, Szczerbaniuk, Ruciak, Mierzejewski (libero) oraz Pilarz, Martin
MVP: Michał Ruciak