LM: Belgowie odprawieni z kwitkiem - relacja ze spotkania PGE Skra Bełchatów - Knack Randstad Roeselare

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W środowy wieczór, w trzeciej kolejce siatkarskiej Champions League, mistrz Polski - PGE Skra Bełchatów pokonał lidera grupy D - belgijski Knack Randstad Roeselare 3:0. Zwycięstwo pozwoliło zespołowi z Bełchatowa na objęcie pozycji lidera w swojej grupie LM. Po sensacyjnej porażce w inauguracyjnej kolejce z hiszpańskim CAI Teruel nastroje w zespole były minorowe, tym bardziej, że przed sezonem głośno mówiło się o awansie do Final Four.

W tym artykule dowiesz się o:

Na szczęście bełchatowianie w 2. kolejce rozgrywek w 3 setach uporali się z serbskim Radnickim Kragujevac, a w środę, również po trzysetowej walce zwyciężyli wicemistrzów Belgii - Knack Randstad Roeselare, dostarczając kibicom ogromnych emocji w partii finałowej, którą ostatecznie rozstrzygnęli na swoją korzyść, zwyciężając do 32.

Belgowie, którzy w obecnym sezonie przegrali zaledwie jedno spotkanie, biorąc pod uwagę zarówno krajowe jak i europejskie rozgrywki, są dla bełchatowian rywalem niewygodnym. W sezonie 2006/07 dwukrotnie pokonali mistrzów Polski, zwyciężając w hali Skry 3:2. Faworytem spotkania byli jednak Polacy, chociaż niemały niepokój budziła forma fizyczna zawodników z Bełchatowa, dla których mecz z Knack Roeselare był czwartym spotkaniem w przeciągu tygodnia. Na pomeczowej konferencji trener Skry Jacek Nawrocki zwrócił uwagę na zmęczenie niektórych graczy i konieczność częstych zmian w wyjściowej szóstce. Okazało się, iż skład, w jakim wyszli do gry bełchatowianie, był niemałą niespodzianką dla trenera rywali Dominique'a Baeyensa, który właśnie dużym zaskoczeniem tłumaczył słabszą postawę swoich graczy w 2 początkowych partiach spotkania.

Mistrzowie Polski wyszli do gry bez nominalnego atakującego. W składzie, podobnie jak 2 miesiące temu, kiedy zarówno Mariusz Wlazły jak i Jakub Novotny leczyli urazy i byli niezdolni do gry, znalazło się miejsce dla trzech przyjmujących - Stephana Antigi, Michała Bąkiewicza i Bartosza Kurka. Spotkanie rozpoczęło się od dwóch udanych ataków tego ostatniego, który znów wydaje się wracać do znakomitej formy z początku sezonu. Po chwili, pierwszy punkt dla gości udanym atakiem ze środka zdobył Dragan Radovic. Chwilę później miała miejsce sytuacja niecodzienna. Po serwisie Radovicia, punkt bezpośrednio z przyjęcia zdobyli bełchatowianie.

Gościom gra wyraźnie się nie kleiła i po punktowej zagrywce Daniela Plińskiego na I przerwę techniczną gracze Skry schodzili przy prowadzeniu 8:5. Co ciekawe, Belgowie po 2 udanych serwisach Tije Vlama, wyrównali stan partii na 8:8 i przez kilka następnych minut na tablicy często widniał wynik remisowy (10:10, 12:12, 13:13). W tym momencie błąd w przyjęciu popełnił Matthijs Verhanneman, a w kolejnej akcji punkt atakiem zdobył Kurek. Skra stopniowo powiększała przewagę i po udanym zagraniu z drugiej linii Michała Bąkiewicza było już 21:17. Takiej przewagi mistrzowie Polski już nie roztrwonili, a bohaterem ostatnich piłek był Daniel Pliński, który w końcówce tej partii dwukrotnie zatrzymał rywali blokiem, co więcej, zakończył pierwszego seta pomimo nieco za niskiej wystawy Miguela Falaski.

Partia druga, rozgrywana była według podobnego scenariusza jak set pierwszy. Wyrównana walka do stanu 3:3, a następnie seria błędów zawodników z Belgii, którzy przy zagrywce Stephana Antigi stracili 4 punkty w jednym ustawieniu. O czas poprosił trener rywali, lecz goście wciąż grali źle, a przewaga mistrzów Polski, po kolejnej serii zagrywek, tym razem Daniela Plińskiego, wzrosła w pewnym momencie aż do 7 punktów (12:5). W zespole wicemistrzów Belgii atak opierał się praktycznie na jednym zawodniku - Hendriku Tuerlinckxie, który pomimo, że sporo piłek kończył punktem, nie ustrzegł się kilku błędów, co powodowało, że wysoka przewaga Skry utrzymywała się do II przerwy technicznej (16:9). W tym momencie, rozprężeni gospodarze stracili kolejno 4 punkty, jednak po czasie trenera Nawrockiego uporządkowali grę i po udanych zagraniach Kurka i skutecznym ataku Michała Bąkiewicza ponownie odskoczyli rywalom na 21:15. W końcówce partii bardzo zdeterminowani goście, po znakomitej serii zagrywek Tuerlinckxa, ponownie zbliżyli się na 2 punkty (22:20), ale udany atak Kurka i znakomity blok Marcina Możdżonka odebrały rywalom ochotę do gry i bełchatowianie zwyciężyli w secie drugim do 22.

Nie od dziś wiadomo, że dla drużyny, która dość łatwo zwyciężyła w 2 pierwszych partiach, set trzeci jest najtrudniejszy. Tak było i tym razem. Bardzo zmotywowani goście zdobyli dwa pierwsze punkty i absolutnie nie zamierzali odpuszczać. Dzięki temu gra była niezwykle wyrównana, w zespole belgijskim skutecznie atakowali Matthijs Verhanneman i Brazylijczyk Danilo Alves Dos Santos, którzy w tym fragmencie starali się częściej "wyręczać", bardzo eksploatowanego w tym elemencie, Hendrika Tuerlinckxa. Przy stanie 14:14 na zagrywkę udał się rozgrywający Belgów Frank Depestele, a błędy bełchatowian w przyjęciu bezlitośnie wykorzystywał, znakomicie prezentujący się w tym fragmencie Verhanneman i goście na II przerwie technicznej prowadzili 14:16. Kolejne minuty to gra punkt za punkt, z minimalną przewagą gości. W drużynie mistrza Polski w ataku dobrze grał Bąkiewicz, próbując dać chwilę oddechu Bartoszowi Kurkowi. Przy stanie 20:22 piłkę "w górze" miał Tuerlinckx, ale znakomitym blokiem popisali się Pliński i Możdżonek.

To był jednak dopiero początek emocji w tej partii. Po autowej zagrywce, wprowadzonego chwilę wcześniej Macieja Dobrowolskiego było 23:24 i goście stanęli przed szansą wygrania tego seta. W kolejnej akcji punkt dla Skry zdobył jednak Bąkiewicz, a za moment po ataku Antigi, to gospodarze mieli pierwszą piłkę meczową. 10 tysięcy kibiców, na stojąco obserwujących końcówkę tej partii przeżywało nie lada emocje. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a oba zespoły miały kilka szans na zwycięskie zakończenie tej partii. W ekipie gości kluczowe piłki kończyli Vlam i Verhanneman, w drużynie bełchatowskiej, tradycyjnie niezastąpiony w takich fragmentach był Bartosz Kurek. Po jego ataku Skra prowadziła 33:32, a w kolejnej akcji błąd w rozegraniu popełnił Frank Depestele i trzecia partia "wreszcie" dobiegła końca, przy niecodziennym wyniku 34:32 dla gospodarzy.

Po ostatnim gwizdku sędziego rezerwowi i trenerzy mistrza Polski niemal w komplecie wbiegli na boisko, manifestując ogromną radość, jakby to już dziś zwyciężyli w całych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Bardzo ważne jest, iż bełchatowianie zwyciężyli w 3 setach i zachowali nieco sił na czwartkowe, zaległe spotkanie PlusLigi z Domexem Tytan AZS Częstochowa.

Skra Bełchatów - Knack Randstad Roeselare 3:0 (25:21, 25:22, 34:32)

Skra Bełchatów: Miguel Angel Falasca, Stephane Antiga, Bartosz Kurek, Michał Bąkiewicz, Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Maciej Dobrowolski, Mariusz Wlazły, Radosław Kolanek

Knack Roeselare: Tije Vlam, Hendrik Tuerlinckx, Frank Depestele, Danilo Alves Dos Santos, Dragan Radovic, Matthijs Verhanneman, Manuel Callebert (libero) oraz Mark Dodds

Źródło artykułu: