Szósta lokata mnie nie satysfakcjonuje - rozmowa z Katarzyną Konieczną, przyjmującą PTPS-u Piła

Katarzyna Konieczna jest w tym sezonie liderka drużyny z Piły, choć sama nie uważa się za nią. - Nasza siła tkwi w zespołowości i widać od razu na boisku kiedy tej zespołowości brakuje - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. W wywiadzie opowiada o tegorocznych występach w barwach PTPS-u, grze w europejskich pucharach oraz swoich świętach.

Miłosz Marek: Po dziesięciu spotkaniach macie na swoim koncie cztery zwycięstwa i sześć porażek. Dużo czy mało? Tego się spodziewałyście?

Katarzyna Konieczna: Te cztery wygrane to zdecydowanie za mało. Nie była to dla nas udana runda, ale wiem, że stać nas na dużo więcej. Będziemy się starały odrobić straty w kolejnej fazie rozgrywek, a więc w drugiej rundzie.

- Tak jak nie idzie wam w lidze, tak w europejskich pucharach radzicie sobie niczego sobie. Jednak czy traktujecie puchar CEV na poważnie, czy po prostu gracie, bo musicie?

- Nigdy nie wychodzę na boisko "bo muszę", ale dlatego, że chcę wygrać. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony i dojść tak daleko jak będziemy w stanie.

Waszym kolejnym będzie Tomis Constanta. Będzie łatwiej niż z Volero?

- Tomis dobrze radzi sobie we własnej lidze, więc na pewno łatwo nie będzie, ale z Volero też łatwo nie było. Grały tam młode dziewczyny, które w swoich krajach reprezentują barwy narodowe. Mam nadzieję, że pokażemy się w meczu z Constantą z jak najlepszej strony.

Porozmawiajmy teraz o pani indywidualnych występach. Przed sezonem zmiana klubu i jak się okazało również pozycji na parkiecie. Były jakieś kłopoty z przestawieniem się z Żukowa na Piłę i ataku na przyjęcie?

- Z przestawieniem się z Żukowa na Piłę nie miałam żadnych problemów. To po prostu zmiana miasta. Większość "nowych" koleżanek z drużyny znałam wcześniej, bądź z ligowych parkietów, więc i tu nie było problemów. Trochę inaczej jest z przestawieniem pozycji. Do swoich obowiązków na boisku dodałam dodatkową funkcję w postaci przyjęcia. Atak jest łatwiejszą pozycją, nie aż tak odpowiedzialną. Ciągle się uczę, teraz uczę się po prostu jeszcze jednego elementu.

Jak dotychczas jest pani podporą pilskiej drużyny. Przychodząc do zespołu spodziewała się Pani takiego rozwoju wydarzeń?

- Nasza drużyna jest w tym roku budowana od podstaw. Nie wiedziałam do końca czego się spodziewać, jaką rolę będę pełnić. Mimo tego nie sądzę, żebym była podporą. Nasza siła tkwi w zespołowości i widać od razu na boisku kiedy tej zespołowości brakuje - wtedy nam po prostu nic nie wychodzi.

Znajdujemy się u progu nowego roku, czas więc podsumować stary. Jaki był on dla Katarzyny Koniecznej?

- Przede wszystkim szczęśliwy, ale poza tym pracowity. Moje wakacje w tym roku trwały trochę ponad tydzień. Nie narzekam jednak, bo gdybym nie lubiła tego co robię nie grałabym w siatkówkę.

Jakie są pani marzenia sportowe na zbliżający się 2010 rok?

- Osiągnięcie celów postawionych przed nami przed sezonem. Uważam, że wciąż jesteśmy w stanie to zrealizować.

Pojawia się gdzieś w głowie myśl o grze w kadrze?

- Teraz jest liga i to jest dla mnie najważniejsze w tej chwili.

Znajdujemy się w okresie świątecznym, więc jak zamierza pani spędzić nadchodzące święta?

- Tak jak co roku, z najbliższymi.

- W jaki sposób bierze Pani udział w przedświątecznych przygotowaniach? To pani gotuje, czy ten przywilej zostawiany jest komuś innemu?

- Pomagam w kuchni, ale swojej Wigilii jeszcze nie przyrządzałam. Kto wie, może niedługo.

Wymarzony prezent, który chciałaby pani znaleźć pod choinką to?

- Może nie prezent, ale życzenie. Zdrowie dla mnie i moich bliskich.

Komentarze (0)