Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Smaczki ostatnich dwunastu miesięcy w męskiej siatkówce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W 2009 roku polscy siatkarze dostarczyli swoim kibicom wielu niezapomnianych emocji. Który z nich zasłużył na tytuł zawodnika roku? Jakie wydarzenie można nazwać najbardziej absurdalnym? Komu zaś przypadła rola największego pechowca ostatnich dwunastu miesięcy? Portal SportoweFakty.pl prezentuje subiektywny przegląd najważniejszych, najciekawszych, jak i najbardziej irytujących wydarzeń mijającego roku, które dotyczyły reprezentacji Polski i klubów PlusLigi.

W tym artykule dowiesz się o:

Sukces roku: Złoto Mistrzostw Europy 2009. Osiem spektakularnych zwycięstw, w tym to jedno najważniejsze z Trójkolorowymi w finale. Dwie nagrody indywidualne - MVP turnieju: Piotr Gruszka, najlepszy rozgrywający: Paweł Zagumny. I łzy. Łzy szczęścia, że apogeum formy, w obliczu wszystkich przeciwności losu, udało się osiągnąć w odpowiednim momencie. Siatkarze powitani w kraju zostali niczym bogowie, każda licząca się stacja gościła w swoich najpopularniejszych programach złotych medalistów. Ba, nawet polscy posłowie stawali się specami od siatkówki. Marnymi specami, jak zresztą często i w innych dziedzinach.

Trener roku: Daniel Castellani. Jeszcze w styczniu mało kto spodziewał się, że obecny szkoleniowiec reprezentacji Polski będzie święcił takie triumfy. Argentyńczyk już zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiej siatkówki, choć dyryguje narodową kadrą niespełna rok. Biało-czerwony dres ewidentnie przypasował szkoleniowcy, który to nie zamierza szybko się z nim rozstawać. Na razie ma wsparcie każdego. Co będzie gdy zaczną się schody?

Drużyna roku: PGE Skra Bełchatów. W 2009 roku bełchatowianie sięgnęli po piąty tytuł mistrza Polski, w finałowych potyczkach oddając zaledwie jednego seta Asseco Resovii Rzeszów. Po drodze siatkarze żółto-czarnej drużyny wywalczyli też Puchar Polski. Słowem - zgarnęli wszystko, co tylko możliwe było do wygrania na polskich parkietach. W listopadzie siatkarze, już teraz, Jacka Nawrockiego wywalczyli też drugie miejsce podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Czy dla mistrzów Polski rok 2010 będzie równie pomyślny? Złośliwi twierdzą, że na pewno nie.

Zaskoczenie roku: Postawa Bartosza Kurka. Najlepszy zawodnik tegorocznych Memoriałów Wagnera i Ambroziaka oraz najlepiej punktujący siatkarz Klubowych Mistrzostw Świata. Młody przyjmujący, jedna z rewelacji ME, to z pewnością objawienie ostatnich miesięcy, bowiem z rezerwowego grajka PGE Skry Bełchatów stał się, nie bójmy się tego słowa, gwiazdą. Jako że sława kosztuje wiele poświęceń, Bartek jako jeden z ostatnich opuszcza hale sportowe, rozdając za każdym razem setki autografów. Jeżeli liczba podpisów przełoży się na bezpośrednie zdobycze punktowe Kurka dla reprezentacji w 2010 roku, to jak najbardziej popieramy tę inicjatywę.

Zawodnik roku: Piotr Gruszka. Ile to już razy wróżono Piotrowi rozbrat z narodową reprezentacją? Siatkarz podczas tegorocznych mistrzostw Europy udowodnił jednak wszystkim malkontentom, że zasługuje na zaufanie. - Uznałem, że za długo gram w reprezentacji, by oddać miejsce bez walki - mówił MVP mistrzostw Europy z Turcji. Jeśli młodzi adepci polskiej siatkówki będą tak oddani reprezentacji jak Gruszka, to możemy spać spokojnie, nie martwiąc się o przyszłość polskiej siatkówki.

Co by było, gdyby nie było Piotra Gruszki? Otóż trzeba byłoby go wymyślić! - Zdzisław Ambroziak

Najszybszy debiut roku: Paweł Zatorski. Najpierw udany debiut w PlusLidze, potem uznanie szkoleniowca reprezentacji Polski i powołanie do szerokiej kadry na spotkania Ligi Światowej. Libero Domexu Tytan AZS Częstochowa pierwszy raz w seniorskiej kadrze zaprezentował się kibicom podczas inauguracyjnej batalii z Canarinhos w Łodzi. Dziewiętnastolatek swój debiut na pewno zapamięta na długo. W secie, w którym Castellani desygnował go do gry, Polacy przegrali 10:25 i była to najkrótsza partia dwudziestej edycji World League. Biało-czerwoni zajęli w niej ostatecznie dziewiątą lokatę.

Niespodzianka roku: Zwycięska rywalizacja Domexu Tytan AZS Częstochowa z Coprą Piacenza. Drużyna spod Jasnej Góry, mająca w składzie, mówiąc przekornie, więcej młodzieńców niż mężczyzn, miała w ubiegłej edycji Ligi Mistrzów przegrywać mecz za meczem. Akademicy jednak zadziwili całą Europę, eliminując w 1/8 finału włoską Coprę Piacenza. Kibice AZS-u mogą więc umieścić kolejny mecz swojej ekipy na liście hitów polskiej siatkówki klubowej i pokazywać potomnym.

Obiekt roku: Atlas Arena Łódź. Pierwszym oficjalnym testem nowej hali, mogącej pomieścić ponad 13 000 kibiców, były czerwcowe pojedynki biało-czerwonych z Brazylią w ramach World League. Niesamowite wrażenie robił przede wszystkim odśpiewany przez publiczność hymn bez akompaniamentu. Siatkarze w tym roku rozegrali w łódzkiej Atlas Arenie także VII Memoriał Huberta Wagnera, wygrany przez Polaków. Jak zapowiada prezes Mirosław Przedpełski, po sukcesie organizacyjnym ME kobiet 2009, MŚ mężczyzn w 2014 roku odbędą się również w Łodzi. Swoje mecze w ramach Ligi Mistrzów w łódzkiej hali rozgrywają także bełchatowianie.

Transfer roku: Aleh Akhrem. Jeżeli trzymać się sztywno regułom, to ów tytuł powinien trafić w ręce Pawła Abramowa, rosyjskiego przyjmującego, który zasilając szeregi Jastrzębskiego Węgla, wzbudził wiele kontrowersji, bądź też Michała Winiarskiego, choć ten z kolei na razie wspiera Skrę tylko mentalnie. Stawiamy jednak na jakość przyjęcia oraz skuteczność zawodnika Asseco Resovii Rzeszów i z niecierpliwością czekamy na to, co zaprezentują obcokrajowcy w kolejnej rundzie PlusLigi i podczas zmagań na europejskich parkietach.

Zła passa roku: Pięć porażek reprezentacji Polski z Canarinhos. Wiele drużyn w tym roku musiało uznać wyższość biało-czerwonych, jednak kibice wciąż nie mogą doczekać się zwycięstwa Polaków nad Brazylijczykami. Podczas Ligi Światowej cztery razy Bernardo Rezende mógł zaśmiać się nam w twarz. Podobnie było podczas Pucharu Wielkich Mistrzów, kiedy to przegraliśmy sromotnie 0:3. Mistrzostwa Świata 2010: Canarinhos na deskach, sensacyjna wiktoria Polaków - brzmi nieźle, tylko czy realnie?

Nieobecny roku: Łukasz Kadziewicz. Na konferencji prasowej przed meczami z Brazylią w Lidze Światowej Castellani powiedział, że Łukasz nabawił się drobnej kontuzji i nie będzie mógł zagrać. W gdyńskim turnieju kwalifikacyjnym środkowego polubił zaś kwadrat dla rezerwowych. Trener stawiał na Nowakowskiego, Możdżonka oraz Plińskiego i to właśnie tych siatkarzy mogliśmy obserwować podczas ME. Kadziewicz w kadrze Castellaniego jak na razie miejsca nie zagrzał, w Rosji podobno mu znacznie cieplej.

Pechowiec roku: Sebastian Świderski. Podczas spotkania sparingowego reprezentacji Polski w bełchatowskiej Energii z Bułgarią, tuż przed turniejem kwalifikacyjnym do MŚ 2010, kontuzji ścięgna Achillesa doznał popularny "Świder". Uraz wykluczył siatkarza z występu w ME, podczas których miał być kluczową postacią. Sebastian aktualnie przechodzi rehabilitację i najprawdopodobniej w styczniu zacznie normalnie trenować. Trzymamy kciuki za udany powrót także Dawida Murka, który, jak na ironię, w tegoroczne mikołajki doznał kontuzji podczas spotkania AZS-u Częstochowa z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Zawód roku: Trefl Gdańsk. Kadziewicz, Samardzić, Bednaruk, Zanuto czy też Janić mieli zagwarantować beniaminkowi znad morza jakość gry na najwyższym poziomie. Klub z województwa pomorskiego spadł jednak z hukiem do pierwszej ligi po przegranych meczach o utrzymanie w PlusLidze z Jadarem Radom. Jak na razie losy drużyny z Gdańska w niższej klasie rozgrywkowej układają się pomyślnie i lideruje na półmetku rundy zasadniczej.

Sędziowska klapa roku: Mecz PGE Skry Bełchatów z Jastrzębskim Węglem. Podczas drugiego meczu półfinałowego PlusLigi w sezonie 2008/2009 między Skrą a Jastrzębskim Węglem w bełchatowskiej Energii doszło do nie lada kłótni. Trenerzy śląskiej drużyny wpisali do protokołu złego zawodnika, a sędziowie ów błąd zauważyli dopiero przy stanie 10:9 dla przyjezdnych. Cofnięto punkty rywalom Skry i na tablicy pokazał się wynik 10:5 dla mistrzów Polski. - Uważam, że mecz potoczył się niezgodnie z przepisami - mówił wściekły Roberto Santilii. Spotkanie nie zostało jednak powtórzone, mimo starań pokrzywdzonego klubu.

Roberto Santilli po pamiętnym meczu nie był skory do żartów

Absurd roku: Złota formuła. - Uważam, że złota formuła nie ma racji bytu. Nie wydaje mi się, aby w sposobie, w jaki obecnie gramy, było coś złego lub nadającego się do poprawy - mówił Lloy Ball, a jego głos popierał każdy zdrowo myślący kibic siatkówki. Złota formuła, wedle której pierwszy atak po odbiorze zagrywki musi być wykonany zza drugiego metra, wypróbowana została podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Niestety, zamiast upiększać, to szpeci siatkówkę.

Niedogodność roku: Transmisje meczów Polaków z Wenezueli. Godzina 1:30. Ochoczo wstajesz z łóżka, by kibicować swoim pupilom, którzy w eksperymentalnym składzie walczą o pierwsze punkty w LŚ. Zamiast hali w Caracas widzisz jednak komunikat informujący o kłopotach z przekazem transmisji. Poirytowany idziesz zrobić sobie pobudzającą herbatę. Dociera do ciebie głos Tomasza Swędrowskiego. Jest "już" obraz... tylko tak jakby ktoś nagrywał go średniej jakości aparatem cyfrowym. Widzisz też inne mankamenty. Doceniasz wówczas rodzimą telewizję.

Wpadka roku: Przegrana z Japonią w Pucharze Wielkich Mistrzów. Mianem porażki roku nie można ochrzcić żadnego z meczów, które rozegrała w tym roku nasza reprezentacja, bowiem najistotniejsza batalia sezonu została rozstrzygnięta na jej korzyść (finałowy mecz z Francją podczas ME). Na pewno jednak startu w prestiżowym Pucharze Wielkich Mistrzów nie można zaliczyć do udanego. Biało-czerwoni przegrali w Japonii z gospodarzami, Kubą oraz Brazylią, ostatecznie plasując się na czwartej pozycji. W całej historii turnieju zaprezentowali się najsłabiej spośród wszystkich startujących do tej pory mistrzów Europy.

Rozczarowanie roku: Juniorzy i kadeci podczas MŚ. Ekipa z Drzyzgą, Wiśniewskim, Kłosem, Królem i Zatorskim na czele jechała do Indii z wielkimi nadziejami na medal. Chłopcy Stanisława Gościniaka zajęli jednak ostatecznie dopiero dziewiątą lokatę. Polscy kadeci we Włoszech również jedynie rozczarowywali - jedenaste miejsce na pewno nie było odzwierciedleniem prawdziwych ambicji naszych młodych siatkarzy.

Sensacja roku: Dotychczasowe rozstrzygnięcia Pucharu Polski. Ów rozgrywki rządzą się swoimi prawami, jednak tylu niespodzianek, co w roku 2009 nie było już od dawna. Najpierw drugoligowy MKS MOS Będzin wyeliminował w 1/8 PP Domex Tytan AZS Częstochowa, potem zaś Asseco Resovia Rzeszów przełamała wreszcie pasmo porażek w bezpośrednich potyczkach z PGE Skrą Bełchatów i triumfowała w ćwierćfinale 3:0. Dzień przed wigilijną wieczerzą z kolei smak zwycięstwa poczuł beniaminek rozgrywek - Pamapol Siatkarz Wieluń, pokonując Delektę Bydgoszcz, aspirującą do czołówki PlusLigi. Dalsza walka o PP zapowiada się więc w 2010 roku nad wyraz ekscytująco.

Najlepsi z najlepszych: Kibice polskiej siatkówki. W wszelakich rankingach kibice volley'a mają już stałą lożę, wykonaną wręcz ze złota. Każdego roku bowiem zadziwiają frekwencją w halach, jak i przed telewizorami. Nie ważne czy chodzi o siatkówkę klubową, czy reprezentacyjną. Wszędzie ich pełno. Przy czym zachowują się kulturalnie, nie jak greccy chuligani podczas LM w Salonikach i Pradze... Możemy tylko życzyć, by w 2010 roku, i w kolejnych latach także, fani siatkówki nie musieli zrzeszać się niczym kibice piłki kopanej, czyli poprzez akcje typu "Koniec PZPN". Odpukać w niemalowane.

Źródło artykułu: