- Muszyna miała bardzo słabe przyjęcie i w ataku brakowało im Kamili Frączak i jej ataków z prawego skrzydła. To spowodowało, że musiały grać tylko lewym, a taka grą w siatkówkę się nie wygra - uważa mistrzyni Europy z 2003 roku Małgorzata Niemczyk-Wolska.
Słabej postawy siatkarki Muszynianki Muszyna nie mogą usprawiedliwiać podróżą, bo oba zespoły przejechały taką samą drogę. Może tylko nieco inaczej. Podopieczne Bogdana Serwińskiego do Piły jechały dwa dni, a noc spędziły w Kaliszu. - Drogę siatkarki z Muszyny rozłożyły sobie na dwie raty. Podróże męczą, ale jeszcze nie tak dawno to pilanki musiały jechać do Muszyny i z powrotem. Dlatego w jakiś sposób wychodzi to na remis. Jeśli Muszyna wygra czwartkowy mecz, to czy Piła będzie mogła się tłumaczyć, że miała ciężką podróż? Chyba raczej nie - twierdzi była reprezentantka Polski.
Małgorzata Niemczyk-Wolska uważa, że szkoleniowiec zespołu z Małopolski nie powinien mieć problemów ze zmobilizowaniem swoich siatkarek. - Tutaj za bardzo nikt nikogo nie musi mobilizować. Dziewczyny doskonale wiedzą o co grają. W środę lepsza była Piła, ale jak to będzie w następnym meczu wyglądać to nie wiem. Po sobotnim meczu w Muszynie rozmawialiśmy z Bogdanem Serwińskim i mówił, że o grę jest spokojny, bo jego dziewczyny gorzej grać nie mogły. W środę Piła dużo punktów zdobyła po błędach rywalek i jeśli one zagrają lepiej to czwartkowe spotkanie może mieć bardzo ciekawy przebieg- kontynuowała siatkarka.
Pilanki zdają sobie sprawę, że czeka jeszcze długa do złotego medalu, choć nieco krótsza w porównaniu do tego jaką przebyć muszą ich rywalki. - Jeszcze nie mrozimy szampanów, to się robi po meczu finałowym, a nie przed nim - powiedziała uśmiechnięta Agnieszka Kosmatka.