Siatkarz Wieluń: Po raz drugi się nie udało

Pamapol Siatkarz Wieluń drugi rok z rzędu nie wykorzystał szansy na awans do turnieju finałowego Pucharu Polski mężczyzn. Rok temu, w VI rundzie wielunianie polegli z AZS-em Częstochowa, chociaż pierwszy mecz wygrali 3:0. W tym roku, pomimo wygranej w ćwierćfinale w pierwszym meczu z Delektą Bydgoszcz, również odpadli z rywalizacji.

Ag Sta
Ag Sta

Przed rokiem występujący wówczas jeszcze w I lidze Siatkarz Wieluń sprawił megasenację, kiedy w VI rundzie Pucharu Polski pokonał 3:0 Domex Tytan AZS Częstochowa. Na szczęście dla Akademików, rywalizacja na tym etapie składała się z dwumeczu. W spotkaniu rewanżowym, grając na wyjeździe, częstochowianie wygrali również w trzech setach, a dzięki lepszemu bilansowi małych punktów, awansowali do ćwierćfinału.

W tym roku drużyna z Wielunia, beniaminek PlusLigi, doszła w PP o stopień wyżej. W VI rundzie Siatkarz trochę niespodziewanie wyeliminował Neckermann AZS Politechnikę Warszawską. W ćwierćfinale drużyna Damiana Dacewicza trafiła na faworyzowaną Delektę Bydgoszcz. Znowu zapachniało sensacją, bo w pierwszym meczu, i to na wyjeździe, Siatkarz Wieluń wygrał 3:1 i poważnie postraszył drużynę z miasta, która w tym roku organizować będzie Final Four Pucharu Polski. Dodatkowo, wielunianie znowu grali niemal I-ligowym składem, bo od jakiegoś już czasu Andrzej Stelmach i Marcin Nowak pozyskani przed tym sezonem, wchodzą wyłącznie na zmiany.

Było zrozumiałe, że do spotkania rewanżowego Delecta przystąpi niezwykle zmobilizowana. Siatkarz, zwłaszcza we własnej hali, skóry tanio jednak nie zamierzał sprzedać. W pierwszym secie wielunianie toczyli wyrównaną walkę niemal do samej końcówki, ale ostatecznie polegli do 21. W partii drugiej gospodarze stali przed ogromną szansą na zwycięstwo w secie, co mogłoby odmienić losy całego pojedynku (w przypadku porażki Siatkarza Wieluń 1:3 o tym, kto awansuje dalej, decydowałyby małe punkty). Mieli nawet w górze pięć piłek setowych, ale góra ponownie byli podopieczni Waldemara Wspaniałego.

W trzecim secie gospodarze znowu pokazali się z dobrej strony. Po serii sześciu oczek zdobytych przez Delektę, kiedy w polu zagrywki stał Martin Sopko przegrywali już 15:19, ale doprowadzili do remisu. Po raz trzeci w tym meczu zabrakło zimnej głowy i ciut więcej doświadczenia. Zresztą w całym spotkaniu drużyna z Wielunia popełniła zbyt dużo błędów własnych (blisko 20), a poprzez słabsze przyjęcie kilkukrotnie traciła mozolnie wypracowywaną przewagę.

Beniaminek PlusLigi z pewnością ma być z czego dumnym, bo utarł nosa faworyzowanemu rywalowi. Z drugiej strony pozostaje lekki niedosyt, bo wydaje się, że w poniedziałek Siatkarza było stać na wygranie z Delektą co najmniej jednej partii.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×