Już w sobotę dwie drużyny z województwa łódzkiego staną po przeciwnych stronach siatki, by skonfrontować swoje siły w ramach pierwszego meczu w rewanżowej kolejce PlusLigi. W istocie jednak oba teamy mają znacznie inne cele - beniaminek z Wielunia pragnie spokojnego utrzymania w rozgrywkach najwyższego szczebla, mistrz Polski z Bełchatowa zaś chce po raz kolejny sięgnąć po złotą koronę.
Bełchatowianie mieli już oczywiście okazję mierzyć się z zespołem Damiana Dacewicza - w meczu otwierającym zmagania w sezonie 2009/2010 pokonali wielunian 3:1. Wówczas spotkanie było bardzo wyrównane i beniaminek był bliski sprawienia niespodzianki, jednak porównywanie tamtej batalii z tą sobotnią mija się z celem. Wtedy poszczególne ogniwa drużyn dopiero się zazębiały i nie można było mówić o jakimkolwiek monolicie. Teraz wystarczy chociażby spojrzeć na hierarchię w tabeli PlusLigi - po dotychczasowych spotkaniach gracze Jacka Nawrockiego zgromadzili o czternaście punktów więcej aniżeli Siatkarz Wieluń.
Czy należy zatem od razu przekreślić ambitnych zawodników Damiana Dacewicza i skazywać ich na gładką porażkę w hali przeciwnika? Doświadczenie i przezorność nakazują odpowiedzieć, że nie. W końcu przekreślani byli także częstochowianie oraz zawodnicy stołecznej drużyny, którym jednak mistrz Polski nie był straszny. O tym, że falującą w aktualnym sezonie formę Skry pragną wykorzystywać teamy mające na papierze teoretycznie znacznie słabsze składy, wiemy jednak od kilku kolejek...
I wielunianie mają na to również spore szanse - w końcu zawodnicy żółto-czarnej drużyny wrócili ostatnio z ciężkiej przeprawy w Belgii, gdzie mierzyli się z Knack Randstad Roeselare. Mecz w LM rozstrzygnęli na swoją korzyść, triumfując 3:2. Zostawili jednak sporo zdrowia na boisku rywala. Kibiców Skry może cieszyć przede wszystkim dobra dyspozycja Mariusza Wlazłego, który w najtrudniejszych momentach pojedynku brał odpowiedzialność za wynik na swoje barki.
Jeżeli oceniać zespół Damiana Dacewicza poprzez pryzmat jego ostatnich meczów w ramach Pucharu Polski, to trzeba bezwzględnie stwierdzić, że siatkarze beniaminka pokazali charakter. Wielunianie byli bowiem bliscy wyeliminowania Delecty Bydgoszcz, a jej nieobecność byłaby sporą niespodzianką i przede wszystkim miałaby nieodzowny wpływ na frekwencję w bydgoskiej Łuczniczce.
Abstrahując jednak od Pucharu Polski - jeżeli PGE Skra Bełchatów nie chce stracić pierwszej lokaty w tabeli PlusLigi, to nie może pozwolić drużynie z Wielunia, by ta w sobotę sięgnęła po jakąkolwiek zdobycz punktową. Wszak za plecami mistrza Polski czyha wiele ekip mających chrapkę na 1. miejsce. Dla siatkarzy Damiana Dacewicza zaś nawet jeden punkcik mógłby okazać się zbawienny - wielunianie zajmują co prawda bezpieczne ósme miejsce z siedmioma oczkami, jednak tuż za nimi znajduje się Jadar Radom, który na swoim koncie ma taką samą liczbę punktów.
Spotkanie PGE Skra Bełchatów - Pamapol Siatkarz Wieluń w hali Energia rozpocznie się w sobotę o godzinie 15.00.