Punkty wyrwaliśmy przeciwnikowi z gardła - komentarze po meczu AZS UWM Olsztyn - Domex Tytan AZS Częstochowa

Wznowione po nowym roku rozgrywki PlusLigi dostarczyły wielu emocji. Akademickie derby w Olsztynie zakończyły się po pięciu setach wygraną częstochowian, choć równie dobrze wynik mógł być zgoła inny, co także podkreślano na pomeczowej konferencji.

Anna Dmochowska
Anna Dmochowska

Jakub Oczko (kapitan AZS-u UWM Olsztyn): Bardzo żałujemy tego meczu, ponieważ bardzo chcieliśmy zrehabilitować się za tę dotkliwą porażkę w Częstochowie. Widać, że rywal był trochę zmęczony podróżą i szkoda, że nie udało się tego wykorzystać.

Piotr Łuka (kapitan Domexu Tytan AZS Częstochowa): Jak wszyscy widzieli, mecz może nie stał na jakimś rewelacyjnym poziomie, ale było w nim dużo walki i myślę, że mógł podobać się kibicom. Co do naszego zespołu, myślę, że jesteśmy zadowoleni z tych dwóch punktów. Praktycznie wyrwaliśmy je przeciwnikowi - można powiedzieć - z gardła, bo równie dobrze mogliśmy przegrać ten mecz 1:3 i tak naprawdę tylko do siebie moglibyśmy mieć o to pretensje. Jak powiedziałem, jesteśmy zadowoleni - przede wszystkim z tego, że wracamy ze zwycięstwami z dosyć długiego pięciodniowego wyjazdu. Teraz odpoczniemy i będziemy myśleć już o następnym meczu z Delectą.

Grzegorz Wagner (trener Domexu Tytan AZS Częstochowa): Bardzo się cieszę z tych dwóch punktów, bo dzisiaj szło nam jak po grudzie. Może rzeczywiście to przez tę podróż, ale tak naprawdę nie jest to żadnym usprawiedliwieniem, ponieważ taki jest nasz zawód i jesteśmy do tego przygotowani. O te dwa punkty było naprawdę bardzo trudno i cieszę się, że będąc w dołku i grając bardzo przeciętnie w trzecim secie, zespół potrafił się podnieść i przechylić zwycięstwo na swoją korzyść.

Mariusz Sordyl (trener AZS-u UWM Olsztyn): Mogę tylko dołączyć się do tego, co powiedział Grzesiek: przegraliśmy z przeciwnikiem, który wcale nie grał jakiejś wielkiej siatkówki, co średnio świadczy o naszej drużynie. Przegraliśmy czwartego seta, w którym przeciwnik miał skuteczność w ataku poniżej trzydziestu procent. Tylko że my też mieliśmy średnią, a ilość ataków, które wystrzeliliśmy z piłek wysokich w aut, nie pozwoli nam wygrać z żadnym rywalem. Zdecydowanie pracujemy nad tym elementem, ale - jak widać - musimy pracować jeszcze więcej. Natomiast piąta partia: dzielnie broniliśmy się przed mocną zagrywką częstochowian i niestety, nie obroniliśmy się. Nasze zagrania były albo oddawane bezpośrednio, albo broniliśmy się wystawą, która była bardzo czytelna dla naszych przeciwników. Jestem bardzo mocno rozczarowany, bo tak jak wspomniałem: przegraliśmy z zespołem, który wcale nie grał jakiejś wielkiej siatkówki. I na pewno będziemy bardzo mocno zastanawiać się nad tym spotkaniem, ponieważ nie wyobrażam sobie, że w dalszym ciągu będziemy prezentować punkty rywalom. A to w naszej sytuacji nie jest zbyt komfortowe, gdyż wszystkie punkty zbliżają nas do tego upragnionego przed play-offami 8-7. miejsca. Dzisiaj naprawdę płaczemy, bo momentami źle to wyglądało - momentami było dobrze, ale skupmy się na tym, co było naprawdę słabe. Od poniedziałku będzie naprawdę mocna dyskusja, ponieważ nie wyobrażam sobie, żebyśmy w taki sposób grali. Nikt tu nie wymaga, żebyśmy skakali pół metra wyżej, ale od każdego z nas będziemy wymagać więcej precyzji i dokładności w tym, co robimy - nie tylko na meczach, ale również i na treningach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×