W piątkowym spotkaniu Pamapol Siatkarz Wieluń w zasadzie ani przez chwilę nie zagrażał gospodarzom z Olsztyna. Na tle gości Akademicy prezentowali się zdecydowanie lepiej w każdym elemencie. Mimo ogromnej stawki meczu w ich poczynaniach widać było pewność i spokój. Nic dziwnego, że po szybkim 3:0 libero olsztynian, Krzysztof Andrzejewski tryskał humorem, długo rozdawał autografy i chętnie analizował zakończony właśnie mecz. Rzeczywiście było to spotkanie za przysłowiowe sześć punktów - powiedział portalowi SportoweFakty.pl. - To bardzo ważne. Odskakujemy w tym momencie Pamapolowi na pięć punktów w tabeli. W kontekście walki o utrzymanie to dobra zaliczka. Pamapol zagrał tak, jak chcieliśmy. Przygotowaliśmy się do tego spotkania bardzo dobrze taktycznie. Praktycznie od pierwszej piłki, od pierwszej zagrywki Kuby Oczko ten mecz układał się po naszej myśli. Taktycznie zagrywaliśmy, taktycznie blokowaliśmy i broniliśmy, taktycznie przyjmowaliśmy. Myślę, że nie było przypadku w naszej grze i stąd taki wynik.
Przez cały mecz wielunianie mieli ogromne problemy z przyjmowaniem zagrywek gospodarzy. Były to przeważnie zagrywki lekkie, mierzone floty - i okazały się poważną bronią w tym spotkaniu. Nie pomagały kolejne zmiany na pozycji przyjmujących Siatkarza. Flot nie zawsze musi być łatwą zagrywką do przyjęcia - stwierdził Andrzejewski. - To wynikało z naszej taktyki i to realizowaliśmy. My dzisiaj w przyjęciu też nie ustrzegliśmy się paru błędów, natomiast z mojego punktu widzenia tych kilka pojedynczych wpadek nie miało większego znaczenia. Dzisiaj bowiem jako drużyna mieliśmy wspólny cel, alby wygrać to spotkanie. Wspieraliśmy się i to było najważniejsze.
Kolejnym słabym punktem gości, wynikającym poniekąd z przyjęcia, była nie najlepsza skuteczność pierwszego ataku. Współpraca obu rozgrywających, Bartłomieja Matejczyka i Andrzeja Stelmacha z atakującymi pozostawiała wiele do życzenia. Słabo prezentował się w ataku doświadczony Marcin Nowak, a olsztyńscy blokujący dobrze reagowali na dość czytelną grę przeciwników. Nie zmieniło się to do końca meczu. Olsztynianie mogli bez problemu wyprowadzać kontrataki. Myślę, że po raz kolejny zagraliśmy dobrze w relacji blok-obrona - mówił olsztyński libero. - Bardzo dużo piłek podbiliśmy. Tym razem te podbite piłki udawało się zamieniać na punkty. To nie było tak do końca oczywiste w poprzednich meczach. Stąd nasza przewaga. Podsumowując - po pierwsze nasza dobra zagrywka i ich gorsze przyjęcie, po drugie nasza relacja blok-obrona, po trzecie dobry kontratak. Cieszę się niezmiernie z tych trzech punktów.
Nowością w wyjściowym składzie AZS-u było pojawienie się Tomasza Tomczyka w miejsce "żelaznego" dotąd szóstkowego gracza, Brazylijczyka Paulo. Mimo że młody zawodnik zaprezentował się dobrze, nie jest przesądzone, że zawita na boisku na dłużej. Paulo miał w tygodniu małe problemy ze zdrowiem - wyjaśnił Andrzejewski. - Wiem, że to już jest za nim, ale trener zdecydował, że dziś na mecz wyjdziemy z Tomkiem Tomczykiem. Jak widać poradził sobie znakomicie.
Przed Akademikami kolejne ważne mecze, zwłaszcza z Jadarem Radom i Politechniką Warszawską, ale po ostatnim spotkaniu, po którym dopisali sobie trzy ważne punkty, z pewnością będzie się grać spokojniej i pewniej. W najbliższym meczu z Delectą Bydgoszcz także nie stoją na straconej pozycji, bo zespół ten pokazuje, że jest dość chimeryczny, zwłaszcza w ostatnim czasie. Zespoły z Bydgoszczy, Radomia, Warszawy to zespoły, z którymi jak najbardziej możemy powalczyć o punkty, wygrywać - i na pewno będziemy to robić. - zakończył optymistycznie Krzysztof Andrzejewski.