W niedzielę (28 września) zapadły końcowe rozstrzygnięcia na mistrzostwach świata na Filipinach. W meczu o brązowy medal lepsi okazali się Polacy, którzy rozprawili się z Czechami (3:1). Następnie na parkiecie rywalizowały reprezentacje Bułgarii i Włoch.
Faworytem w tym starciu byli zawodnicy trenera Ferdinando De Giorgiego. Ci w dwóch pierwszych setach wywiązywali się ze swojego zadania (25:21, 25:17). W kolejnej partii do głosu doszli Bułgarzy, którzy odnieśli pewne zwycięstwo (25:17).
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Zobacz, co się działo na meczu Polaków. "Pomagają nam"
Jak się okazało, czwarty set był decydującym. Od początku na prowadzeniu znajdowali się Włosi, którzy zmiażdżyli wręcz rywali (25:10) i mogli świętować mistrzostwo. Duża w tym zasługa m.in. Yuriego Romano. Wyczyn włoskiego atakującego zostanie zapamiętany na długie lata.
W drugim secie przy stanie 18:16 Yuri znalazł się w polu serwisowym. Pierwsza próba? Skuteczna - piłka po jego zagrywce "zatańczyła" na siatce i przeszła na stronę rywali. Następnie 28-latek posłał mocne uderzenie, po którym Bułgarzy tylko patrzyli, jak piłka wpada w ich pole.
Yuri na tym nie poprzestał i dwie kolejne jego zagrywki ponownie kończyły się asami! Dzięki jego postawie w polu serwisowym i czterem asom Włosi w krótkim czasie odskoczyli na sześciopunktowe prowadzenie (22:16).
Bułgarzy nie zdołali już odrobić tak dużych strat i musieli pogodzić się z porażką (nie tylko w tym secie, ale i w całym meczu).