Nabrałyśmy wiatru w żagle - rozmowa z Anitą Kwiatkowską, przyjmującą Stali Mielec

Mielecka Stal wreszcie wybiła się ze strefy barażowej. - Chciałabym, aby to już było na stałe - mówi w rozmowie z naszym portalem Anita Kwiatkowska, MVP ostatniego pojedynku z Centrostalem Bydgoszcz. W jej opinii sześć pozostałych kolejek zamiesza tabelą w PlusLidze Kobiet.

Miłosz Marek: Sporo musieli czekać wasi kibice na wasze przełamanie. Serię trzech porażek przerwała wygrana nad bydgoszczankami. Mimo wszystko chyba niepodziewane.

Anita Kwiatkowska: - To prawda ostatnio wygrany mecz był aż trzy kolejki temu, równie niespodziewanie z Łodzią. Natomiast grałyśmy mecze z Muszyną, Bielskiem i Piłą. W dwóch pierwszych jak wiadomo trudno było o jakieś punkty i zwycięstwo, natomiast z Piłą przegrałyśmy wygrany mecz już tylko i wyłącznie przez brak konsekwencji, ale wywieźliśmy i tak cenny punkt. W spotkaniu z Bydgoszczą tej konsekwencji nie zabrakło od początku do końca i od razu są trzy punkty. Myślę, że kibice może długo czekali może nie, ale było warto.

Zwycięstwo zawdzięczacie swojej dobrej grze czy wynika ono bardziej ze zlekceważenia waszej ekipy przez Centrostal?

- Wydaję mi się, że początek był strasznie nerwowy po obydwóch stronach siatki i zdarzało się dużo błędów w przyjęciu. Po pierwszym secie wygranym przez nas, nabrałyśmy wiatru w żagle i grałyśmy już dużo swobodniej i pewniej siebie. Myślę, że zwycięstwo w tym meczu to nasza dobra gra, a nie zlekceważenie przez przeciwnika.

W meczach poprzedzających wasze starcie z bydgoszczankami, białostoczanki pokonały Impel Gwardię i odskoczyły wam na trzy punkty. Czuć było nóż na gardle? Wiadomo, że do play off pozostaje coraz mniej spotkań, a w perespekywie, to AZS będzie miał przewagę własnego parkietu.

- Liga jeszcze się nie skończyła i myślę, że tabela jeszcze mocno się poprzewraca. My w tej drugiej rundzie jesteśmy już po meczach z Muszyną i Bielskiem, natomiast Wrocław czy Białystok te mecze mają jeszcze przed sobą. Przed nami mecze, które będą miały duże znaczenie i łatwo na pewno nie będzie.

Wreszcie udało się wam opuścić strefę barażową. Już na stałe?

- Chciałabym, aby to już było na stałe.

Jeśli się nie mylę, to po spotkaniu otrzymałaś swoją pierwszą nagrodę MVP, od kiedy przyznawane są pamiątkowe statuetki. To oznacza najlepszy mecz w Twoim wykonaniu w ostatnich latach?

- Dostałam tę statuetkę, chociaż uważam, że dzisiaj powinna ją dostać każda z moich koleżanek z drużyny, bo zagrałyśmy wszystkie na podobnym, dobrym poziomie, a przede wszystkim bardzo zespołowo. To, że się dostaje taką statuetkę nie oznacza wcale, że to było najlepsze spotkanie w karierze. Czasami gra się dużo lepiej indywidualnie, a przegrywa się mecz. Statuetki trafiają z reguły do wygranego zespołu. Pamiętajmy, że siatkówka jest grą zespołową i tą nagrodę zawdzięczam mojemu zespołowi.

Co ciekawe tytuł powędrował do Ciebie, za występ na pozycji przyjmującej. Już przyzwyczaiłaś się do tej pozycji po zmianie w Kaliszu?

- Grałam na przyjęciu już wcześniej, to nie jest tak, że nie miałam z tą pozycją do czynienia wcale. W Kaliszu grałam pół sezonu na ataku i pół na przyjęciu. Lepiej odnajduję się jednak na lewym skrzydle.

Nie ma chęci powrotu na miejsce po przekątnej z rozgrywającą?

- Zdecydowanie nie.

W perspektywie macie bardzo ciężki wyjazd do Dąbrowy Górniczej. Co musi zrobić Stal, żeby z Zagłębia Dąbrowskiego wywieść jakiekolwiek punkty?

- Mecz w Dąbrowie będzie należał do tych bardzo trudnych i żeby myśleć o jakiś punktach to musimy przede wszystkim zagrać świetne spotkanie i walczyć do samego końca. Na wygraną składa się mnóstwo elementów, nie tylko nasza gra, ale i przeciwnika. Dużo będzie zależeć od dyspozycji dnia, a spotkanie wygra lepszy.

Czy według Ciebie tylko Stal i AZS Białystok będą walczyć o ósmą lokatę, czy może w tej ambitnej pogoni za resztą ligi dogonicie jeszcze kogoś?

- Tak jak mówiłam już wcześniej, liga ciągle trwa i ja wierzę, że nasz zespół jeszcze pokaże, na co go stać i że zajmiemy wyższą lokatę w końcowej fazie.

Komentarze (0)