Sobotni mecz dla Asseco Resovii był bardzo ważny. Rzeszowianie, po porażce w finale Pucharu Polski, chcieli się bowiem zrehabilitować i zdobyć komplet punktów w lidze. O dodatkową mobilizację dla wicemistrzów Polski "postarała" się także Delekta Bydgoszcz, która w rozegranym wcześniej meczu przegrała z AZS UWM Olsztyn, otwierając tym samym rzeszowianom drogę do piątego miejsca w tabeli. W drużynie z Wielunia przed spotkaniem panowała natomiast zgoła inna atmosfera. Pamapol Siatkarz Wieluń nie wygrał w lidze aż od 7 listopada, prezentując dodatkowo w ostatnich kolejkach dość mizerną formę.
Początek sobotniego meczu rozpoczął się od przewagi gości, którzy prowadzili 2:0. Największy mankament drużyny z Wielunia, w postaci tragicznego przyjęcia, dał o sobie znać już przy pierwszych akcjach. Z czasem gra się wyrównała. Od stanu 5:5 aż do wyniku 15:15, siatkarze obu drużyn szli "łeb w łeb". W tym czasie dobrą grą w bloku imponował Siatkarz, w osobie Marcina Nowaka i Macieja Zajdera. W dalszej części pierwszej partii beniaminek się jednak zaciął i w kilka chwil zrobiło się 16:20. Wielunianie nie mieli sposobu na, będących w dobrej formie, Aleha Akhrema i Mikko Oivanena. Resovia wypracowanej w połowie seta przewagi nie oddała już do końca, wygrywając ostatecznie 25:20.
Także partia numer dwa rozpoczęła się od nieznacznej dominacji gości, którzy bardzo szybko wyrobili sobie kilkupunktową przewagę (6:3). Kolejne minuty to gra "punkt za punkt", aż do stanu 15:12 dla gości. W tym momencie, po błędach w rozegraniu Resovii, asie serwisowym Nowaka oraz skutecznych atakach wpuszczonego z ławki Marcina Lubiejewskiego, Wieluń zdołał doprowadzić do remisu 16:16. Gdy goście poczuli jednak oddech rywala, szybko się zmobilizowali i w kilka chwil, po raz kolejny, odskoczyli na trzy oczka (16:19). Pamapol ponownie co prawda nawiązał kontakt, doprowadzając do wyniku 20:21, jednak większym opanowaniem i doświadczeniem w decydujących momentach imponowali goście, którzy wygrali 25:22.
Set trzeci rozpoczął się od wyrównanej gry, która toczyła się do stanu 3:3. W tej części meczu lekką zadyszkę złapali podopieczni Travicy, którzy popełnili kilka prostych błędów, co wykorzystał Siatkarz, wychodząc na dwupunktowe prowadzenie. Gospodarze, wynikiem korzystnym dla siebie, nie cieszyli się jednak zbyt długo. Kilka minut później było już 8:8, a rozpędzona Resovia nie miała zamiaru na tym kończyć. W kolejnych akcjach goście uzbierali znaczącą przewagę. Najpierw było 9:13, chwilę potem 11:18, a następnie 14:21. W tym momencie z wieluńskiej hali zaczęły wychodzić pojedyncze osoby, nie wierząc, że coś może się w tym meczu jeszcze zmienić. Takie same wrażenie mieli najprawdopodobniej sami siatkarze z Wielunia, bowiem bez walki w dalszej części seta przegrali 18:25.
Drużyna wicemistrza Polski w Wieluniu nie zagrała meczu życia. Wydawać się wręcz mogło, że podopieczni Travicy grali "na pół gwizdka", mobilizując się tylko w kilku momentach, w których na plecach czuli oddech beniaminka. Należy jednak zaznaczyć, że takich momentów w całym meczu było jak na lekarstwo. Rzeszowianie osiągnęli w Wieluniu to, po co przyjechali. Szybko, łatwo, przyjemnie i bez większego wysiłku wywalczyli trzy oczka i awansowali na piąte miejsce w tabeli. Drużyna z Wielunia natomiast kontynuuje serię sześciu meczów bez zwycięstwa.
Pamapol Siatkarz Wieluń - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (20:25, 22:25, 18:25)
Siatkarz: Stelmach, Sarnecki, Wołosz, Zajder, Kordysz, Nowak, Kryś (libero) oraz Lubiejewski, Matejczyk Błoński, Ferreira
Resovia: Akhrem, Wika, Perłowski, Oivanen, Redwitz, Kosok, Ignaczak (libero) oraz Papke, Mika